Dwa

Do zawodów pozostały dwa dni. Był wtorek i trener Stoeckl pozwolił swoim podopiecznym na trochę luzu, aby się zregenerowali, bo ileż można ćwiczyć?

Niestety dla Heidi ten dzień nie był luźniejszy. Czekała ją papierkowa robota i kilkugodzinne dyskusje ze sztabem na temat każdego z zawodników. Co prawda nie była odpowiedzialna za social media, jednak zaproponowała się, że mogłaby robić zdjęcia w wolnej chwili. Dlatego w pokoju czekało na nią 500 plików do obróbki z treningów. Świetnie.

Dzień zaczęła od zimnego prysznica. Następnie ubrała się w dresy kadrowe, lekko podmalowała, zaplotła włosy w dwa ciasne francuzy i wyszła z pokoju na śniadanie. Modliła się w duchu, żeby w windzie nie spotkała żadnego ze skoczków, ponieważ nie ma ochoty na kolejną falę zażenowania jaka oblewała ją za każdym razem, gdy znajdowała się w ich pobliżu. Myślała, że to minie i że przyzwyczai się do ich obecności jednak z dnia na dzień czuła się jeszcze gorzej i przeklinała się w duchu że zgłosiła się na tą posadę.

Wszyscy Norwegowie mieszkali na tym samym piętrze. Przy windach na szczęście nikogo nie było, więc Heidi z ulgą przycisnęła przycisk przywołujący jedną z nich. Kiedy drzwi windy się rozchyliły, w środku również nikt się nie znajdował. Żwawym ruchem weszła do niej i już miała głęboko odetchnąć z ulgą gdy usłyszała czyś krzyk: 

- Heidi, zatrzymaj windę! - usłyszała a po chwili obok niej znalazł się Robert Johansson.

- Uf, dzięki - powiedział mimo iż Heidi nie zrobiła nawet najmniejszego ruchu, aby zatrzymać urządzenie, bo była zaskoczona szybkością zaistniałej przed chwila sytuacji.

Z Robertem Heidi nigdy wcześniej nie miała styczności. Szczerze mówiąc w kadrze A znalazł się znikąd. Bardzo szybko ze słabego skoczka kadry C stał się stałym punktem pierwszej drużyny. Bez wątpienia był pracowity i ambitny oraz miał za sobą spory bagaż doświadczeń.
Odkąd dziewczyna zaczęła pracę, ich kontakt ograniczył się do drobnych uwag dziewczyny na temat stylu lub techniki skoczka, które przyjmował ze spokojem, a czasem nawet dziękował, że powiedziała mu o tym. Chyba jako jeden z niewielu naprawdę respektował jej pracę.

- Jak ci się podoba w drużynie? - spytał niemal od razu gdy winda ruszyła. 

Blondynka spojrzała na niego. Stał dosłownie kilkadziesiąt centymetrów od niej i ręce opierał na poręczy. Był duuuużo wyższy od niej i sprawiał wrażenie najstarszego ze skoczków chociaż w rzeczywistości nie przekroczył nawet trzydziestki. 

- Hmm, z Alexem świetnie mi się współpracuje, dobrze się dogadujemy i mamy podobne podejście do treningów - odpowiedziała starając się ominąć wypowiadania się na temat skoczków.

Patrzył na nią przenikliwym wzrokiem znad charakterystycznych wąsów. 

- A z resztą chyba mniej? - spytał uśmiechając się porozumiewawczo. 

Winda zatrzymała się na pierwszym piętrze, ponieważ ktoś wsiadał. Był to amerykański skoczek Kevin Bickner, z którym Robert przybił piątkę. Do Heidi posłał szeroki uśmiech i zagadnął po angielsku: 

- My to się chyba jeszcze nie znamy. 

"Dzięki Bogu, że nie znamy" pomyślała. Mogła w ten sposób uniknąć krępującej odpowiedzi na pytanie Norwega. 

- Heidi - podała mu rękę odwzajemniając uśmiech. 

- Nowa? - spytał wskazując na kadrową bluzę. 

- Tak, zastępuję Magnusa Breviga - odparła na co Bickner dostał nagłego wytrzeszczu oczy. 

- Och - wydusił - Myślałem, że robisz w mediach. 

Uśmiechnęła się ironicznie. Czy kiedykolwiek przestanie ją to dziwić, że faceci w tym świecie nie traktują ją poważnie?

Niezręczną ciszę przerwał krótki pisk wydany przez windę oznajmujący, że dojechali na parter. 

- Trzymajcie się - rzucił Bickner i poszedł przodem do restauracji. 

- Nie odpowiedziałaś mi na pytanie - zagadał Robert otwierając przed Heidi drzwi na salę. 

- Myślę, że wiesz co bym ci odpowiedziała.

- Jak chcesz możemy kiedyś o tym pogadać. Wiem z doświadczenia, że początki są trudne i mimowolnie szuka się kogoś z kim można by pogadać o czymś innym niż sylwetka w locie, czy czas wybicia - powiedział gdy zbliżali się do swoich stolików. Na sali nie było jeszcze nikogo z Norwegów oprócz Stoeckla i fizjoterapeuty, którzy przyglądali się rozmawiającej dwójce.

Heidi poczuła ciepło na sercu. Blondyn świetnie ją rozgryzł. Nie była typem samotniczki, wręcz przeciwnie, jednak potrzebowała czasu i okazji, aby się otworzyć. I tę okazję własnie dał jej Johansson. Dziewczyna uśmiechnęła się ukazując rząd białych zębów.

- Bardzo chętnie - odparła odsuwając krzesło przy stoliku dla sztabu. Skoczek odpowiedział jej uśmiechem i ruszył do swojego a po chwili pojawili się tam również jego koledzy.

Dziewczyna nie mogła powstrzymać uśmiechu i rumieńców. Kiedy popatrzyła na swoich towarzyszy, ci wlepiali w nią wzrok kręcąc z politowaniem głową.

- No co? - spytała.

- Ubierze taki narty i już ma owinięte najpiękniejsze dziewczyny w świecie skoków wokół palca - odparł Stoeckl śmiejąc się przy tym. Prawda była taka: nic co mówi Alex nie może mieć na celu obrażenie kogoś czy poniżenie. Tak samo było w tym wypadku.

- Oj, zazdrość Alex. Nieładnie, nieładnie - odpowiedziała karcąc go teatralnie palcem.

Śniadanie blondynka zjadła w wyśmienitym humorze. Kiedy wychodziła z restauracji, spojrzała na telefon, na którym miała dwa powiadomienia:

Robert Johansson wysłał ci zaproszenie do grona znajomych.

rbrt_johansson zaczął cię obserwować

Mimowolnie uśmiechnęła się do telefonu. Czekając na windę zaakceptowała prośbę na facebooku i zaobserwowała Norwega na instagramie. Po chwili wysoka postać pojawiła się po jej lewej stronie. Gdy oderwała wzrok od telefonu jej oczom ukazała się postać, której starała się jak najbardziej unikać, czyli nie kto inny jak Kenneth Gangnes.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top