Cztery
Spojrzała w lustro. Zaplecione wcześniej warkocze zdążyły się już rozwalić a na twarzy zauważyła czerwoną kropkę na brodzie co nie było dobrym znakiem. Lekki makijaż rozmazał się jej na dolnych powiekach. Wystarczyło jedynie założyć kaptur na głowę i podpisać "obraz zakompleksionej nastolatki z depresją". Za kilka minut miał pojawić się w jej pokoju niczego sobie facet a ona wyglądała jakby przechodziła przez okres dojrzewania.
Dres kadrowy zmieniła na zwykłą szarą bluzę bez kaptura a szerokie spodnie na czarne legginsy. Okej, trochę lepiej. Całkowicie zmyła makijaż z powiek i lekko się przypudrowała. Nie jest źle.
Usłyszała pukanie do drzwi. Poczuła dreszczyk podekscytowania i ruszyła żeby otworzyć. Przed sobą ujrzała prawie dwumetrowego Norwega. Nie mogła powstrzymać uśmiechu na widok długich wąsów. Zdecydowanie potrzebuje czasu, aby się do nich przyzwyczaić. Drugie co zauważyła a raczej poczuła to cudowny zapach. Widocznie nie żałował sobie na perfumy.
- Który przypadek z Seattle Grace dzisiaj przerabiamy? - spytał. W jednej ręce trzymał wielką miskę frytek a w drugiej telefon.
- Ten beznadziejny - odparła zapraszając go do środka.
- Okej, czyli lecimy od początku - zaśmiał się i usiadł na rogu łóżka. Heidi usiadła obok a pomiędzy nimi honorowe miejsce zajmowały pieczone ziemniaki.
Wzięła laptopa i w tej samej chwili przypomniała sobie o zdjęciach, które miała w ten dzień obrobić i opublikować.
- O jeny - jęknęła z grymasem na twarzy.
- Coś się stało? - spytał Robert.
- Właśnie sobie przypomniałam o jakichś pięciuset zdjęciach, które muszę przejrzeć, obrobić i opublikować dzisiaj.
- No to dawaj - odparł od razu.
Spojrzała na niego pytająco.
- Pomogę ci wybrać najlepsze. To znaczy spróbuję, bo dla mnie pewnie każde będzie najlepsze. Chyba, że będzie na nim moja twarz.
Heidi zrobiło się ciepło na sercu po tych słowach. Nie była pewna czy Norweg zdawał sobie sprawę, że lekko zasugerował jej, że dla niego wszystko co ona robi jest najlepsze. A może jej się wydawało i powiedział to, bo chciał być po prostu miły? W takich momentach robiło jej się niezręcznie, bo nie potrafiła odczytać zamiarów skoczka. Dlaczego niby jest dla niej taki miły skoro cała reszta kadry ma z niej polewkę?
Zaczęli przeglądać zdjęcia z treningu. Były to głównie portrety. Z każdym kolejnym zdjęciem Heidi coraz bardziej się czerwieniła. Dlaczego? Na większości zdjęć była jedna postać. Otóż to. Kenneth Gangnes.
Wciągu godziny wybrali najlepsze zdjęcia. Dziewczyna stwierdziła, że upora się z obróbką po obiedzie. Chciała wreszcie poświęcić trochę uwagi Robertowi, bo tak naprawdę była to jedyna osoba, oprócz Alexa, z którą mogła czuć się chociaż trochę swobodniej niż w towarzystwie reszty skoczków.
Mężczyzna postanowił się poczuć jak u siebie i położył się na łóżku Heidi bokiem podtrzymując głowę.
- Mogę mieć niezręczne pytanie? - wypalił.
Poczuła uderzenie gorąca. Popatrzyła na niego i odparła niechętnie:
- Tylko jedno.
- Co myślisz o naszej kadrze? Tylko szczerze.
Podniósł się do pozycji siedzącej żeby widzieć jej reakcje. Zmieszała się lekko i spuściła wzrok na klawiaturę laptopa, którego trzymała na udach.
- Jakoś niespecjalnie mnie polubiliście - odparła.
- To nie tak, że cię nie... - zaczął się tłumaczyć, ale Heidi mu przerwała:
- Robert, ja mam oczy - powiedziała stanowczo - Myślałam, że mam do czynienia z dorosłymi osobami a czuję się jak w gimnazjum. Myślicie, że nie widzę waszego lekceważącego stosunku do mnie i waszych żarcików na mój temat?
- Naszych... - powiedział z urazem.
Heidi zdała sobie sprawę z tego, że nieświadomie wpakowała ich wszystkich do jednego worka. W tym Roberta. Nie dość, że postąpiła w sposób, który zawsze potępiała, to jeszcze go uraziła.
Podniosła wzrok, żeby spojrzeć na jego twarz. Chciała być z nim jak najbardziej szczera, bo mogła go tak szybko stracić jak szybko zyskała.
- Wiesz, że nie mam ciebie na myśli.
- To kogo?
Podniosła oczy ku górze, tak jakby odpowiedź mogła znaleźć na suficie.
- Nie wnikajmy w to. To twoi przyjaciele, nie chcę was poróżnić. Po prostu mi przykro, że ciągle muszę coś udowadniać.
Jej oczy mimowolnie napełniły się łzami co nie uszło uwadze Norwega. Bez zastanowienia zamknął ją w swoich szerokich ramionach a po chwili poczuł jej małe, delikatne dłonie na swoich plecach.
Nareszcie uszło z niej to, co trapiło ją przez ostatni czas. W niektóre noce nie mogła spać, bo ciągle analizowała zachowanie skoczków względem niej, a zwłaszcza tego jednego, który pojawił się w jej życiu dawno temu i nie chciał zniknąć.
- Mi nie musisz nic udowadniać - powiedział w końcu Robert, czym sprawił, że dziewczyna rozpłakała się na dobre.
W końcu uwolniła się z jego mocnego uścisku i wierzchem dłoni otwarła łzy z policzka.
- Dziękuję, że się ze mną spotkałeś. To wiele dla mnie znaczy.
- Teraz, jak już znalazłaś sobie psiapsiółkę od serca, czyli mnie, możesz mi powiedzieć wszystkie przymiotniki opisujące tyłek każdego z nas - powiedział próbując rozweselić blondynkę.
Grymas na twarzy przerodził się w szeroki uśmiech ukazujący rząd białych zębów, który sprawił, że Robert zadłużył się w niej jak szesnastolatek w koleżance z klasy.
_____________________
Wróciłam! Jest sens ciągnąć którekolwiek z opowiadań? Jestem na studiach, mam masę spraw na głowie, ale ostatnio jakoś mnie znów ciągnie do fanfiction dlatego czekam na waszą opinię i wrażenia po tym rozdziale.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top