12 - All I do every night is think about you
Miałaś wrażenie, że zaraz weźmiesz nóż i wbijesz go sobie w sam środek serca, aby uczucie upokorzenia i rozpacz, która wypełniała całe twoje ciało ustały. Leżałaś na plecach na swoim łóżku z telefonem w ręku a łzy swobodnie spadały po twoich skroniach. Miałaś wrażenie, że niedługo pojawią się na nich rowki utorowane przez słoną ciecz. Od czasu do czasu wycierałaś nos zużytą chusteczką. Melancholię przerywały pojedyncze wiadomości na telefonie. Niestety żadna nie była od niego co sprawiało, że czułaś się coraz to gorzej.
Co się stało?
Nic. I w tym rzecz. Od tamtej nocy, gdy oddałaś się Danielowi, czyli od jakiegoś tygodnia nic się nie działo. Nad ranem obudziłaś się w pustym łóżku i z uregulowanym rachunkiem za dobę hotelową. Dzwoniłaś chyba milion razy, wysłałaś setki wiadomości. I nic.
Ostatni tydzień wyglądał mniej więcej tak:
Wstawałaś z bólem głowy spowodowanym ciągłym płaczem, szłaś do szkoły gdzie twoje skupienie było na zerowym poziomie, wracałaś do domu, próbowałaś skontaktować się z Danielem, leżałaś na łóżku z myślami o zrobieniu sobie krzywdy.
Co zrobiłaś nie tak? Czy nie byłaś wystarczająco dobra?
Dla ciebie ta noc była wyjątkowa. Była dokładnie taka, jaką sobie wymarzyłaś. Nie czułaś bólu, Daniel był delikatny w tym co robił. Na wspomnienie uczucia jakie ci wtedy towarzyszyło, mimowolnie się uśmiechałaś, jednak gdy przypomniałaś sobie zakończenie tej nocy, nienawidziłaś siebie jeszcze bardziej.
Po dwóch tygodniach już nie płakałaś. Nie dzwoniłaś, nie wysyłałaś wiadomości. Zbierałaś się w sobie, aby zrobić to co miałaś zrobić. Najpierw skontaktowałaś się z Alexandrem Stoecklem, trenerem Daniela. Zapytałaś o datę treningu. Powiedziałaś, że chcesz zrobić Tande niespodziankę, bo faktycznie tak było. Jednak to nie miała być jedna z milszych niespodzianek.
Specjalnie spóźniłaś się na ten trening, aby dać innym skoczkom czas na zjechanie się. Chciałaś żeby wszyscy to widzieli. Nie byłabyś tak odważny gdybyś wcześniej nie ukradła czystej wódki z barku rodziców i gdybyś nie wypiła dwóch głębszych. Musiałaś sobie jakoś pomóc, byłaś zdeterminowana.
Pojawiłaś się w idealnym momencie. Większość z nich była już przebrana, kilku skoczków nadal było w domkach. Od razu zlokalizowałaś swój blond włosy cel i żwawym krokiem podążyłaś w jego stronę. Stał tyłem do ciebie i śmiał się z żartu Hilde, którego mina wciągu nanosekundy z uradowanej przerodziła się w przerażoną.
Kiedy już dzieliło cię od nich tylko kilka metrów, krzyknęłaś najgłośniej jak potrafiłaś:
- Hej, Daniel! - twój głos rozbrzmiał na całym obiekcie a skoczek się odwrócił - Niespodzianka! - zamachnęłaś się i już po chwili twoja dłoń spotkała się z policzkiem blondyna.
- O kurwa - usłyszałaś kilka razy za swoimi plecami, ale ciebie już to nie interesowało, bo odwróciłaś się na pięcie i tak szybko jak się tam pojawiłaś, tak też opuściłaś skocznię.
Po kilkunastu minutach poczułaś potworny ból w ręce, która pomogła ci wyzbyć się całej rozpaczy minionych tygodni. Byłaś usatysfakcjonowana, upokorzyłaś go na oczach całej drużyny, której tak bardzo chciał zaimponować. Mogłaś mieć tylko nadzieję, że sztab trenerski również to widział, lecz nigdy się tego nie dowiedziałaś. Powinnaś mieć wyrzuty sumienia, jednak nic takiego nie nastąpiło.
Do domu wróciłaś piechotą, bo nie miałaś ochoty na znoszenie wzroku obcych ludzi w autobusie miejskim. Nawet nie zauważyłaś, że twoje policzki były wilgotne od łez, które mimowolnie poleciały. W trakcie drogi twój telefon zawibrował a w tobie pojawił się płomyk nadziei, że może Daniel postanowił cię przeprosić czy coś takiego. Jednak wiadomość była od obcego numeru.
"Należało mu się. TH"
___________
Ogłoszenia parafialne
Jeszcze 2 rozdziały i epilog. Możliwe, że wkrótce pojawi się nowość na Kennethie. Michaela będę kontynuować jak skończę Daniela. Nie mam pojęcia kiedy pojawi się coś na Markusie, ale ostatnio dostałam weny do napisania czegoś o Japończykach. Czyli u mnie jak zwykle XD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top