2

6 lat pużniej

Biegła ciemnym lasem,nie wiedząc dokąd biegnę.Lecz wiem że jak najdalej.To coś zabiło go,zabiło mojego mistrza a teraz próbuje mnie dopaść.Kompletnie nie widzę dokąd biegną przez tą burzę śnieżną.Nagle spadłam z górki i nastała ciemność.Gdy się ocknęłam,śnieżyca wciąż trwała lecz było już jasno.Wstałam ale szybko upadłam,przez to że mnie nogi bolały.Znowu wstałam i zaczęłam iść.Po za bólem nóg byłam wykończona,zmęczona i strasznie głodna.Gdy dotarłam do miejsca gdzie jest wejście na posesje,znowu straciłam przytomność.Obudziłam się w miękkim łóżku.Przez okno zobaczyłam piękny zachód słońca,jednocześnie zastanawiając się jak długo byłam nie przytomna.Śnieg podczas zachód wyglądał magicznie.Nagle usłyszałam zgrzyt otwierających się drzwi.

-Widzę że się obudziłaś-głos na pewno należał do kobiety 

Jak się odwróciłam to moim oczom ukazała się piętnastolatka.Jej włosy były koloru tego zachód słońca a oczy,miały kolor listków drzewa japońskiej wiśni we wiosnę.

-Kim ty jesteś? -spytałam się nieznajomą 

-Mam na imię Chise,a ty jak się nazywasz-jej głos wydawał się ciepły,tak ciepły jak głos mojego mistrza 

-Werena- odpowiedziałam 

Kiedy wstałam to omal nie upadłam gdyby nie Chise 

-Twoje rany jeszcze się nie zagoiły 

-Co się ze mną się działo?

-Przez dwa tygodnie byłaś nie przytomna i miałaś gorączkę.Dopiero dzisiaj nad ranę zeszła.

-A kto jest właścicielem tego domu? 

-Elias 

-CO,Elias Ainswort

-Tak,znasz go? 

-Owszem,to przyjaciel mojego... --ucięłam,bo zrobiło mi się smutno -byłego mistrza 

-Chodźmy,bo on pewnie czeka 

Zeszliśmy na du po czym skierowaliśmy się do salonu.Gdy on mnie zobaczył to wstał z fotela.

-Jak się czujesz Wereno?-spytał się zmartwionym głosem

-lepiej niż ostatnio,nie martw się o mnie-powiedziałam to spokojnym głosem-lecz teraz nie mam już nic.Ani domu ani też mistrza

-Co się właściwie stało z twoim mistrzem?-spytała się Chise

-Zaatakował nas jakiś stwór,pierw zabił mistrza a później zaczął mnie ścigać.Ledwo udało mi się uciec.Lepiej będzie jak odejdę,żebyście nie mieli z mojego powodu problemów

-Obiecałem Sodikanowi że po jego śmierci zaopiekuję się tobą i będę kontynuował twoją edukację jako czarownicy,więc dotrzymam obietnicy-powiedział spokojnie

-No dobrze-powiedziałam zrezygnowana

-I od dziś należysz do rodziny-dodała Chise z uśmiechem na twarzy

-Dziękuję

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top