1

Zastanawialiście się kiedyś co czuje osoba która kocha, a sama nie jest kochana. Wierzcie mi, nie tylko wy o tym myślicie. Tam na górze stoi czarnowłasy chłopak. W ręku trzyma róże, której kolce boleśnie ranią dłoń do krwi. Rubinowa ciecz spada kropelkami na ziemię. Myślicie zapewne, że czuje smutek, żal, a może rozpacz. Nic bardziej mylnego, on nie czuje nic, już nic. Świadomość nie dopuszcza do siebie myśli, że to się właśnie stało, choć tam daleko w głowie wie, że to jednak jest prawda.

Pamięta, to tu się wszystko zaczęło i tu się skończyło. Jak koło które zaczyna i kończy się zawsze w tym samym miejscu. Jego życie było tym kołem. I choć marzył i chciał aby historia zmieniła swój bieg, znowu zawiódł. Czy tak ma być już zawsze. Pamiętał pierwsze "kocham cię", pierwszy pocałunek, dotyk ciepłej dłoni, emanującą magiczną siłę, wszystko.

Dziś mija rok odkąd przeniósł się w czasie. Rok temu dostał zadanie "zabij" lecz los zakpił z niego i podarował mu miłość. Wydawać by się mogło, że miłość naprawi błędy, wszystko uratuje. To prawda ale tylko wtedy gdy będzie prawdziwa. Ale ta niestety taka nie była. Z dzisiejszym dniem stracił wszystko i magię, i miłość, i rodzinę.

Zaledwie pół roku temu powiedział mu wszystko. Wtedy, jak się okazało później, popełnił największy błąd swojego życia, wyznał mu miłość. Jaki był szczęśliwy gdy odwzajemnił jego uczucie. Czuł, że po tylu latach wszystko się zakończy, a on będzie mógł żyć szczęśliwie. Zapomniał o swoich przyjaciołach z przyszłości. Stali się oni tylko nikłym, zamglonym wspomnieniem. Spojrzał na kwiat trzymany w swojej dłoni. Był taki piękny, taki delikatny, taki symboliczny. Bo róża nawet gdy uschnie nadal wzbudza podziw i ukazuje piękno, choć już nie żyje. Białe płatki splamiła krew. Miesiąc temu gdy leżał w skrzydle szpitalnym dostał bukiet takich samych, białych róż. On powiedział wtedy że nawet jak odejdzie róże nadal będą, martwe, ale będą. Wtedy się śmiałem, a teraz ma w sercu trupy których nie mogę pogrzebać. Z każdą sekundą ze szklanego serduszka ulatuje pyłek. Na tym pięknym przedmiocie pojawiają się coraz to nowsze rysy i pęknięcia robione przez kolce tej róży.
***
On został tam sam. I stał tam do nocy. Przywitał pierwszą gwiazdę, księżyc, ranne promienie słońca.
***
Stoję, a naprzeciwko mnie stoi lustro. Co w nim widzę. Widzę siebie, z depresją, z ranami na nadgarstkach, wychudzonego przez wielo tygodniowe głodówki. I widzę GO. Stoi tam szczęśliwy. Zdobył to co chciał. Biała róża już uschła. Ale nadal jest piękna jak na początku. Wczoraj pierwszy raz od tamtego czasu się ze mną skontaktował. Chciał mi pokazać co zrobił z moją mocą którą wyrwał mi prosto z serca. W akcie podziękowania dał mi znowu białą róże. Ale ta była inna. Zimna, a jej kolce raniły dwa razy gorzej. Rany zadane przez te kolce nie chciały się goić. Wiec zostawiłem ją na stole na uschniecie. Niech stanie się martwa jak ta miłość. Mam zamiar zakończyć tą historię.

***
Droga Biała Różo
To dziś, dziś będzie ten pamiętny dzień. Choć pewnie nikt tego nie zauważy ty pewnie też nie. Bo byłem dla ciebie nikim, prawda? Liczyła się tylko moja magia. Wiedziałeś ile nocy przepłakałem po tej nocy? Wiesz ile krwawych kresek pojawiło się dzięki tej róży? Nie. No bo skąd możesz wiedzieć skoro odeszłeś. Chciałeś podbić świat i udało Ci się. Ja niestety tą wojnę przegrałem. Wiesz przeniesiono mnie z przyszłości. Wiesz co? Kazali mi cię zabić, ale nie potrafiłem tego zrobić. W stosunkowo krótkim czasie stałeś się dla mnie ważny. Pamiętam ile w moim czasie zabijałeś ludzi, ile dzieci nie przeżyło twoich tortur. Pamiętam ich wszystkich, oprócz moich rodziców. Mimo, że ich zabiłeś ja ci to wybaczyłem, bo przecież miłość jest ślepa. Ten rok był, jak każdy w sumie, tylko fałszem. Nie wiem co się wtedy stało, ale pamiętam te ogniki w twoich oczach i uczucie z jaki wypowiadałeś każde słowo w moim kierunku. Nasza pierwsza kłótnia. Byłeś zazdrosny, prawda? Nie myślę, że wszystko się wtedy zaczęło, bo ty nie byleś zazdrosny, ty się po prostu bałeś. Nie wiem czego, ale może gdybyś mi powiedział, dał znak, wszystko potoczyło by się inaczej. Dziś to nie ma już dla mnie znaczenia, bo dokładnie teraz ja już leżę martwy, tak jak róże które mi dałeś. Wiem, że ciebie to może nie obchodzić ale pamiętaj że ja nadal, mimo wszystko Kocham Cię.
Mam nadzieje, że kiedyś twoje serce zabije tym samym rytmem co przy mnie.
H.
ON skończył właśnie czytać list swojego ukochanego, a zaklęcie które do tej pory zabierało mu wolność pękło. Lecz było już za późno. Jego ciało leżało tam blade, bez ruchu, bez życia. Po jego policzkach, pierwszy raz w życiu, poleciały łzy i głucho uderzyły o ziemię. Pochował go, a na wierzchu położył bukiet białych róż, ale już bez kolców.

Tak niestety kończy się tak historia. Niedługo po czarnowłosym chłopcu odszedł również i ON. Świat był wolny nikt już nikogo nie zabijał, a o ich zabitej miłości nikt nigdy nie wspomniał. Zostali zapomniani jak białe zwiędłe róże.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top