Bezdźwięcznie pragnę Cię ukoić
Kiedy pęknie moja tama?
Krople wody i głos wiatru
To utulający ma wyraz
A wręcz dźwięczy w uszach
Jak dzwon kościelny
Roznosi swoje echo
W pustym świecie bez wyrazu
Mając niejedno imię
Lecz wiele innych niespokojnych
I chcę znowu utulić Cię do snu
Dokąd tama nie pęknie
A głos będzie bez wyrazu
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top