Puste Niebo

Chłopak patrzył na rozświetloną milionami światełek choinkę w środku miasta. Ludzie przechodzili koło niego, jednak dla większości był niewidzialny. Jego ręce jakby same śmiagły po strunach gitary, gdy wygrywał świąteczne kolędy. On również ignorował resztę świata, pomiając chwile, gdy kiwał z wdzięcznością głową tym, którzy zdecydowali się wrzucić coś do futerału leżącego przed nim. Tych życzliwców było więcej niż zwykle - ach, magia świąt. Zaczynało się robić zimno, jego palce powoli drętwiały, ale wciąż grał, patrząc w niebo. Było przykryte chmurami, ale co za różnica, skoro i tak nie widać tu gwiazd? Rano postarał się, żeby wyglądać w miarę schludnie, przynajmniej na tyle, na ile można ogarnąć się w publicznej toalecie. Zresztą, jego blond włosy sterczały zawsze, cokolwiek by z nimi nie robił. Wieczorem odbędzie się organizowana przez miasto Wigilia - pójdzie tam, czemu nie, darmowe jedzenie to zawsze dobry pomysł. Na razie jednak będzie tu siedział i grał, nie myśląc wcale o poprzednich świętach, które spędzał jeszcze w domu, ze swoją matką... Na chwilę stracił rytm, a gitara wydała z siebie jęk. Szybko jednak wrócił do odpowiedniej melodii. Nie dałby rady przeżyć na ulicy, rozmyślając o tym co było wcześniej. Ach, wszystko przez te święta, nawet jeśli atmosferę psuła pogoda, zupełnie nie przejmująca się ludzkim pragnieniem białych świąt.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #christmas