"Zagrożenie"

Moja głowa zaczęła boleć jedyne co przelewały się w moim umyśle to na pozór niekończące się wizje katastrofy, bólu cierpienia. Nie wiedziałam skąd się brały, jednak jedno było pewne chciałam, żeby ten koszmar się skończył.

Po wielu długich snach cokolwiek, by to nie było znowu ujrzałam postać, która do mnie wcześniej przemawiała.

Wielgachną postać olbrzyma

Ta sama bestii z dużą ilością kolców w okolicach podbródka  Jego korpus był koloru niebieskiego podobnie jak cała reszta jego ciała zupełnie tak jak wcześniej. On jednak tylko spojrzał na mnie mrugając swoimi ślepiami, a następnie rzekł.

- Leonoro Grace dzień ostateczny się zbliża. Jesteś bliska ukazania prawdy, jednak uważaj na to co widzisz, bo nie zawsze jest ono prawdziwe...

 W odróżnieniu od wcześniejszego razu mogłam się ruszać i mówić, więc bez wahania zapytałam zanim tajemnicza postać bestii odeszła.

- Co masz na myśli ? Kim jesteś? Powiedz mi co tu się dzieję proszę. - Powiedziałam zaskoczona i jednocześnie zapłakana.

Postać bestii jedynie zwróciła głowę w moją stronę i odrzekła...

Na twoje pytania przyjdzie odpowiedź do tego czasu postaraj się przetrwać... - Powiedziała postać ze skupionym gdzieś wzrokiem, ale to co było dziwne to to, że nie patrzyła się na mnie, lecz na coś dalej w oddali.

Nagle świat mrozu zaczął sie rozpadać kawałki rzeczywistości spadały na ziemię jak sople lodu.

- Kończy się czas... - Powiedziała bestia wpatrując się w zniszczone niebo.

To były ostatnie chwilę jakie miałam przed zamglonym obrazem i powrotem do rzeczywistości.

Powoli budząc się otwierałam zmęczone oczy. Słyszałam wtedy rozmowy z bliskiego otoczenia.

- Zgłupiałeś? Co zrobisz jeśli teraz się obudzi jeszcze nie jest gotowa rozumiesz? -    Powiedział z wyraźnym zdenerwowaniem w głosie.

- To kiedy nadejdzie ten czas! Rozumiesz do cholery. Codziennie wstaje rozmyślając czy to mój ostatni dzień rozumiesz. Czas może się w każdej chwili skończyć to co teraz robimy nie zadecyduje o losach tylko naszych, ale całej ludzkości - Powiedział szarpiąc go za koszulkę.

- Dyrektor? Czy to on? - Pomyślałam starając się wyostrzyć wzrok .

Wysoka postać w koszulce spojrzała na mnie i powiedziała.

- Fuck obudziła się. Ozyrys zajmiesz się tym to ty ją przyniosłeś tutaj - Powiedział zakładając maskę, a następnie odszedł z drugą postacią chowającą się przed moim wzrokiem.

Na miejsce przychodzi postać, która mnie porwała.

Próbowałam się uwolnić, ale ręce i nogi miałam związane jakąś opaską.

- To nic ci nie da. Nie martw się nic ci nie zrobię, chce tylko, abyś odpowiedziała na kilka pytań. - Powiedział starając się mnie nie wkurzyć

oczywiści na to za późno.

- Fuck you - Naplułam mu na maskę wkurzona jak nigdy.

- Dobra już rozumiem tak nie pogadamy, więc nigdy nie dowiesz się o tym co chcesz wiedzieć - Powiedział nadal z ukrytą twarzą miedzy maską i kapturem.

- Co masz na myśli ? - Zapytałam starając się przekręcić głowę.

- Tera jesteś ciekawa co hmm proponuje układ ty zadajesz mi pytanie, a ja odpowiadam na twoje pasuje ? - Jego słowa wydawały się zawierać krztę prawdy.

Po krótkim zamyśleniu zdecydowałam się zgodzić na jego warunki...

- Pierwsze pytanie kim jesteś? - Zapytałam wpatrując się w jego ukryte pod maską oczy.

- Jestem strażnikiem... Dobra moja kolej - Powiedział starając się unikając Zbędnych wylewów informacji.

- Ale zaraz nie odpowiedzia... - Przerwał moją myśl.

- Od jak długo masz Te wizję. Czy nie nasilają się ostatnio tobie zbyt często? - Zapytał przybliżając się w moim kierunku.

- Zaczęło się gdzieś od tego roku, ale  ostatnio zaczęły się nasilać... - Powiedziałam niechętnie.

- Fuck - Walnął pięścią o pobliską ścianę, a następnie powiedział, - A więc nadchodzi...

-   Co nadchodzi ? - Zapytałam niepewnie.

- Nie mam teraz czasu, by ci to tłumaczyć zobaczymy się później - Wyciąga ręke z jakąś chustą.

- To nie fair przecież zawarliśmy umowę - Powiedziałam głośno chcąc wywrzeć na niego wrażenie, a on tylko  przytrzymał moją głowę wpychając środek usypiający przez usta i nos.

Moja wizja zaczęła się załamywać gdy bezładnie opadłam na łóżko jedyne co usłyszałam przed tym to.

- Wybacz - Gdy wciskał mi ten zasrany środek do ust i nosa.

- Skur...wy..s... - Nie zdążyłam powiedzieć, gdy zamknęłam swoje oczy i zapadłam w głęboki sen.

dwie godziny później.

- Grace... Grace... - myślałam, że słyszę głosy w mojej głowie.

Powoli otwierając oczy ujrzałam Roxanne oraz Pablo.

- Roxanne? - Zapytałam niepewnie jakbym była w jakimś śnie.

Dziewczyna objęła mnie dając mi głęboki uścisk. Pablo się tylko temu przyglądał.

- Co się stało? - Zapytałam zdziwiona sytuacją.

- Co się stało? To my powinniśmy się ciebie zapytać, gdy wróciliśmy nie było cię w obozie szukaliśmy cię wszędzie, a jedynie co znaleźliśmy to skrawek twojego ubrania. Martwiliśmy się więc wróciliśmy do obozu chcąc zgłosić sytaucję nauczycielom,ale kiedy wróciliśmy nauczycielka powiedziała nam, że znalazła cię nieprzytomną obok głównego placu i zaniosła do pielęgniarki. - Powiedziała ze strachem w głosie i wyraźnym zakłopotaniem.

Musiała się o mnie martwić. Pablo udaje twardziela, ale wiem, że nie mógł się doczekać, aż się obudzę.

- A i jeszcze jedno Nauczycielka kazała nam zebrać się jak tylko obudzisz przed nią byś opowiedziała jak do tego doszło.

- Dobrze to chodźmy - Spojrzałam na swoje ubrania, po czym dodałam - jak tylko się przebiorę...

Roxanne i Pablo wyszli z drewnianego domku.

Ja wykorzystałam pozostały czas na przebranie się założyłam niebieskie jeansy białą koszulkę i Czerwoną kurtkę z logo szkoły. 

Patrzyłam na wschodzące słońce wznoszące się przed oknem zanim wyszłam w kierunku moich przyjaciół.


 - Przysięgam, że odkryję tajemnicę jakie przede mną skrywa ta akadamia... - Powiedziałam otwierając drzwi, za którymi byli moi prawdziwi przyjaciele.


.....................................................

Jak się podobało?

Moi drodzy moja sytuacja obecnie nie ma sensu. Obiecałem, że będe pisał, ale mój kanał znowu czeka stagnacja z wielu powodów doszły mi nowe obowiązki, które muszę zrobić i przestrzegać mógłbym normalnie zajmować się seriami, ale gdybym traktował to jako obowiązek pracę,a nie jako swoją pasję/hobby zabrakłoby w niej mnie samego, a nie chcę , żeby 10 śmieciowych rozdziałów zastąpiło miejsce jednego prawdziwego, z którego wy tak czerpiecie radość czytając, a przynajmniej mam taką nadzieję.

Pozdrawiam was nie jako pisarz, lecz jako jeden z was.







Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top