,,Rozpoczęcie roku...''

Minął tydzień od tamtych wydarzeń, ale nadal nie potrafię zapomnieć o tym wkurzającym kolesiu co mnie bezczelnie pocałował. Wiem, że nie chciał, ale mógł mnie chociaż uprzedzić oh Boże...

Z rozmyślań wyrwała mnie nauczyciela...

- Grace o czym tak rozmyślasz ? - Mam nadzieję, że na temat lekcji...
- Waląc pięścią w moją ławkę.

Nasi nauczyciele są bardzo oryginalni w kwestii zachowania. Bardzo cenią sobie uwagę na ich zajęciach jakby od tego zależały losy świata...

Właśnie zapomniałam wspomnieć jak wyglądam.

Jak wiecie mam na imię Grace

Mam jasną karnacje i blond włosy
Oraz niebieskie oczy z domieszką bieli to tyle o mnie.

Cieszę się, że ten buc Justin jeszcze się do mnie nie przyczepił.

Ten chuligan tak samo jak ja jest blondynem, ale ma brązowe oczy z lekkim odcieniem zieleni. To tyle o nim...

Ale wracając do mojej nauczycielki.

Wróćmy do sytuacji, w której nauczycielka się mnie czepia waląc pięścią o stół.

- Tak proszę pani ? - Tylko jej brakowało...

- Nie słyszałaś co mówiłam ? - Patrząc na mnie drwiąco i ze zdenerwowaniem.

- Nie proszę pani - Gdyby tylko. Nie była nauczycielką...

- Wstawaj z ławki i dziesięć pompek. Po szkole przebiegniesz pięć okrążeń - Wskazując palcem podłogę.

- Tak proszę pani...

Ta i kolejna nowość treningi fizyczne sa karą. W tej szkole liczy się miejsce jakie osiągamy nasza szkoła jest podzielona na cztery miejsca. Ranga D - Najsłabsza ranga. Ranga C- Prawie najgorsza i Ranga B.- Bardzo dobra. - Należę właśnie do niej, a ten baran Justin do C. Lecz najlepsza jest Ranga A- Są tam kary trzy razy gorsze od tych co przeżywam. Słabi są niszczeni na wstępie, ale uczniowie nie są tacy jak normalni ludzie. Każdy z nas nawet najsłabszy w porównaniu do zwyklego człowieka jest jak tygrys. Albo mądrzejszy intelektualnie zresztą nieważne. Myślę, że ten gość jest w klasie z rangą A. Żadna inna ranga nie miałaby takiego poziomu, by zniszczyc trzech typów z rangą C nie licząc właśnie A.

No właśnie ludzie z rangą A są strasznie tajemniczy jak sam budynek dla nich przeznaczony. Żadne ich imię i nazwisko nie jest znane sa nazywani duchami. Krąży wiele plotek na ich temat.
Podobno niektórzy są z nich w innych klasach. Po to, żeby pilnować porządku. Są starsznie niebezpieczni i lepiej trzymać się od nich z daleka...

Jakiś czas później

Straszne babsko każe mi biegać okrążenia niech sama robi skoro potrafi tylko wkurzać mnie na zajęciach. -  Pomyślałam zatrzymując się na czwartym okrążeniu dysząc ze zmęczenia i wycierając spocone od wysiłku czoło. Jeszcze jedno kółko i mogę iść.

Po przebiegnięciu ostatniego kółka musiałam się specjalnie wrócić do szkoły po swoje rzeczy, bo pani kazała mi je zostawić mówiąc, że po treningu po nie wrócę... Co za babsztyl...

Wracając zmęczona z treningu po szkole zawiedziona i jednocześnie wkurzona właśnie do sali gdzie zostawiłam swoje rzeczy ujrzałam jego...

Nadętego buca Justina gadającego z kolegą akurat przechodził w moją stronę na szczęście miałam dośc czasu żeby się schować koło gabinetu dyrektora za wyrzłobieniem na ścianie.

Przeczekałam niecałe kilka minut starając się przez chwilę nie oddychać i biorąc głeboki wdech dla pewności aby mnie nie usłyszał ten buc...

Po odejściu tego łobuza poczułam ulgę, bo już myślałam, że nie dam rady wytrzymać dłużej z wstrzymaniem oddechu.

Kiedy już miałam iść usłyszałam kłótnie dyrektora z jednym z nauczycieli.

- Nie możemy dalej ich trzymać w nieświadomości niedługo przybędą! - Waląc pięścią w blat, a przynajmniej taki usłyszałam odgłos

- Nie wiesz na co się porywasz nie zapanujemy nad tym nie są jeszcze gotowi... - Próbował uspokoić sytuację dyrektor.

- Wiecznie nie będziemy w stanie ich chronić. Kiedyś dowiedzą się prawdy, ale będzie już za późno...- Wychodząc zamknął drzwi z hukiem jeden z nauczycieli...

- Kto przybędzie? Co przed nami ukrywają ? Na co nas przygotowują? - W mojej głowie pojawiła się masa pytań.

Lepiej szybko stąd zniknę zanim ktoś mnie zauważy...

Nastepny dzień ...........................

Wstałam wcześnie rano i całe dwie godziny zamiast skupiać się na lekcji rozmyślałam nad tym co powiedział nauczyciel i dyrektor.
Co przez to maja na myśli? Czy jest coś o czym powinniśmy wiedzieć?
Dalsze rozmyślania przerwała mi moja przyjaciółka Roxanne, która zlapała mniej ręką za szyje i zapytała.

- Co ty taka zamyślona dzisiaj? - Zapytała zaciekawiona moim zachowaniem.

- Rozmyślam nad słowami dyrektora.

- Słowami? - Zapytała jeszcze bardziej zaciekawiona.

Nie wiem czy powinnam jej o tym mówić, ale...

- Opowiem ci wszystko po szkole tu nie możemy o tym pogadać. - Powiedziałam szeptem, a ona zrobiła to samo.

- Nie mogę się doczekać tego co masz mi do opowiedzenia... - Cichuteńko się zaśmiała.

Nie mam pomysłu jak jej o tym powiedzieć. Sama dokładnie nie wiem co mam o tym myśleć...

Jakiś czas później................

- To prawda czy się zgrywasz? - Zachichotała zasłaniając lekko ręką swoje usta, aby śmiech nie był zbyt głośny.

- Tak słyszałam wczoraj jak dyrektor mówił o tym z jednym z nauczycieli. - Sprawdzając czy nikt nas nie podsłuchuje.

- Co o tym wszystkim myślisz? - Powiedziała całkiem poważnie zmieniając ton wypowiedzi.

- Szczerze? Sama nie wiem co mam o tym myśleć...

Nagle z pobliskich krzaków słychać było szelest wydobywający się właśnie z nich.
Podeszłam cichaczem ostrożnie przyglądając się owej roślinności będąc pewną, że coś tam jest gdy zaatakowalam ujrzałam uciekajacą sowę to bardzo dziwne zazwyczaj stoją na drzewach oczekując na swoje ofiary do zjedzenia, a w dzień zwykle się ukrywają...

Hmm dziwne.

Niestety kiedy się odwróciłam ujrzałam palące światło i chyba jakąś zakapturzoną postać na dachu?
.................

Moi drodzy przepraszam, że tak późno rozdział i proszę wybaczyć błędy

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top