Globus

Ja: < przegląda książkę od historii>

Niemcy: Musimy porozmawiać.

Ja: Nie widzisz, że jestem zajęta?

Niemcy: A ty dobrze wiesz, że jak nikt jestem zwolennikiem nauki. Lecz tu chodzi o mojego brata.

Ja: < patrzy na niego> Coś się stało Gilbertowi?!

Niemcy: Taaak...

Ja: < gwałtownie wstaje i podchodzi do blondyna> Gdzie on jest?! Ktoś z nim jest?! Co mu się stało?!< ten nic nie powiedział tylko wskazał na inne drzwi. Szybko tam ruszyła po czym weszła do środka> Gilbert co się stało?!

Prusy: Ak? A ty co...

Ja: To mało istotne. Gilbercie co się dzieje?< spytała siadając obok chłopaka>

Prusy: Ja... Boje się.

Ja: Ty? Mój cały zakon krzyżacki w jednej zagilbistej osobie się boi? A można wiedzieć czego? < ten na ciebie spojrzał i już wiedziałaś. Przytuliłaś się do niego, nie zważając na ból w klatce piersiowej.> Prusy.. Nie znikniesz. Nie pozwolę ci na to. Dla mnie oraz dla reszty świata dalej są wielkie i potężne Prusy. To co, że nie ma cię na mapie. Przecież Polski przez jakiś czas także nie było. A jednak jest. Wystarczy tylko zmienić punkt widzenia skarbie.

Prusy: Jesteś najlepsza.

Ja: No wiem < zadziorny uśmiech> Chodź mam coś dla ciebie.< wstają i kierują się w tylko dziewczynie znaną stronę. Po chwili są w innym pokoju a w nim..>

Prusy: TO JA!

Ja: Dokładniej ty na mapach oraz globusach. Skarbie przecież twojej zagilbistości nie da się tak łatwo zapomnieć i usunąć.

Prusy: Ubóstwiam cię!< powiedział łapiąc ją w ramiona>

Ja: Ale rozwód ze mną wziąłeś.

Prusy: Oj tam, oj tam. Przecież takiej zagilbistości jak ja szybko wybaczyłaś.

Ja: I tu masz niestety rację... Ale to nie zmienia faktu iż dalej jesteś w moim haremie Gilbercie!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top