74


Perspektywa Liama:

Wszystko mnie boli

Wczorajsza sobotnia noc była bardzo pracowita. A to za sprawą Bretta który był napalony jak cholera. Nie żeby mi to przeszkadzało, sex wkoncu podtrzymuje związki i urozmaica go. Słyszałem raz, że niektórzy nagrywają się podczas stosunku a później oglądają to razem. To jest już chore

- Hej- powiedziałem wchodząc do kuchni

- Hej- odpowiedział Theo- kawy?

- Taaaak, nie wyspałem się

- Widać- powiedział nalewając wody do czajnika

- Serio?- zapytałem marszcząc brwi po czym nalałem sobie wody aby ugasić poranne pragnie

- Tak, na pierwszy rzut oka widać, że nie spałeś całą noc....a dokładnie do drugiej piętnaście

- Co? Skąd wiesz?- zapytałem biorąc łyk

- Bo wtedy twojej jęki ucichły- wyjaśnił a ja z wrażenia wyplułem wode

- Przepraszam!- krzyknąłem rumieniąc się cały- Boże powiedz, że Mike tego nie słyszał

- Nie... powiedzmy, że zagłuszyłem cię.... muzyką- odparł po czym nerwowo podrapał się po karku

- Jezu dzięki - powiedziałam odkładając już pustą szklane na stół

- Spoko- odparł a gdy chciał zrobić krok zachwiał się przez co poleciał na mnie i razem padliśmy na ziemię- Przepraszam!- krzyknął zawisając nade mną

- Spoko nic się nie stało- powiedziałem rozbawionym głosem

Chłopak próbował wstać jednak jego noga przypadkowo zahaczyła o moją kroczę a z moich ust wydobył się cichy jęk. Obaj zalaliśmy się rumieńcami a atmosfera zrobiła się mega krępująca. Na szczęście nie na długo bo obaj wybuchliśmy głośnym śmiechem

- Dwa pytania- usłyszałem głos Mika za sobą- pierwsze...co was tak śmieszy

- A drugie- wtrącił Brett- co wy robicie

Odchyliłem głowę w tył aby spojrzeć na chłopaków a widząc ich miny na powrót spojrzałem na Theo. Posłaliśmy sobie porozumiewawcze spojrzenia po czym wstaliśmy. Wtuliłem się w bok Theo a ten zarzucił rękę przez moje ramie. Miny chłopaków były w tym momencie bezcenne, aż prosili się o cyknięcie im fotki.

- My...- zacząłem spoglądając na Theo

- Ja to powiem skarbie- wtrącił a ja ledwo co powstrzymałem śmiech- po prostu nam się znudziliście

- Tak. I teraz jesteśmy razem- odparłem wesoło

Mike i Brett spojrzeli na siebie z szokiem po czym znów na nas. Miny mieli co najmniej jakby właśnie zobaczyli ducha. Mike miał już coś powiedzieć jednak przeszkodził mu w tym nasz głośny śmiech.

- Wkręcacie nas?- zapytał zdezorientowany Brett

- No tak- odparłem powstrzymując śmiech- przepraszam ale nie mogliśmy się powstrzymać- dodałem po czym wtuliłem się w wyższego który od razu zamknął mnie w szczelnym uścisku.

Wtopiłem nos w jego bluzkę po czym zaciągnąłem się jego zapachem który de facto mnie uspokajał. Brett naprawdę dużo dla mnie znaczy. Nie umiał bym być z kimś innym. Chce tylko jego

- Nie róbcie tak więcej - powiedział Mike wtulając w siebie Theo- myślałem, że na zawał zejdę

- W twoim wieku to możliwe- rzucił Theo

- Ty mały!- krzyknął po czym zaczął go łaskotać

Patrzyłem na nich z rozbawieniem a w tym samym momencie Brett przytulił mnie od tyłu. Czułem się w tym momencie bardzo spełniony. Przez brak zainteresowania ze stronę rodziców prawie zapomniałem co to prawdziwa rodzina.

Prawie, bo przecież mam jeszcze wspaniałych przyjaciół, troskliwego brata i kochającego chłopaka....

no i mam jeszcze chrupki, ale one tak szybko znikają

- Ekhem- usłyszałem chrząknięcie za plecami więc wszyscy spojrzeliśmy się w tamtą stronę

- Co ty tu robisz!- krzyknął zdziwiony Mike

- Mama?- dodałem

- Jak to co? To już nawet do domu nie możemy wrócić z ojcem?

- Ale mogliście uprzedzić- powiedział Mike

- No mogliśmy ale...zaraz moment....- przerwała spoglądając na Bretta i Theo- kim są ci młodzi ludzie i czemu jesteście w takich dziwnych pozycjach

- Chyba musimy porozmawiać- odparł Mike zarzucając rękę przez ramię Theo

- No musimy- rzuciła z obrzydzeniem- za pięcie minut widzę was wszystkich w salonie- dodała po czym wyszła z kuchni

- O kurcze- wyszeptał Brett po czym wszyscy spojrzeliśmy na siebie- i co teraz

- Nic....musimy stawić im czoła- odparł Mike jednak w jego głosie było można wyczuć niepewność

- Chodźmy, im szybciej tym lepiej - wtrąciłem a gdy wszyscy mi kiwnęli ruszyliśmy w stronę salonu. Gdy dotarliśmy do pokoju wszyscy usiedliśmy na kanapie kolejno Brett ja Mike i Theo. Siedzieliśmy w ciszy co chwilę spoglądając na moją mamę jednak żaden z nas nie odważył się odezwać

- Melissa- usłyszałem głos ojca w przedpokoju- już wszystko przynio....oooo mamy gości- powiedział wchodząc do salonu

- Chris, usiądź- powiedziała lekko wkurzonym głosem- nasi synowie chyba chcą nam coś powiedzieć

Tata nie dyskutując usiadł obok kobiety na drugim fotelu po czym posłał nam pytajcie spojrzenie

- No dalej- pospieszyła

Spojrzałem się na Mika a gdy ten zobaczył moją przestraszoną minę od razu kiwnął na znak, że to on wyjaśni. Brat zrobił kilka głębszych wdechów po czym spojrzał na obu naszych rodziców

- Mamo....tato- zaczął niepewnie a kątem oka zobaczyłem jak kładzie rękę na kolanie Theo- chcielibyśmy wam przedstawić naszych chłopaków

- Jak to chłopaków?- zapytał zdziwiony ojciec

- No tak jakoś wyszło- powiedziałem przecierając rękę o rękę

- Jak się nazywacie?- zapytała mama spokojnym tonem

Dobra to jest dziwne....albo jest dwubiegunowa albo coś planuje

Moment....ona chce ich sprawdzić

- Nie!- krzyknąłem wraz z Mike do Theo i Bretta jednak nie zdążyliśmy

- Czemu?- zapytał zdziwiony Brett

- Bo teraz was sprawdza- wtrącił Mike wskazując na naszą matkę która już grzebała coś w tablecie

Patrzeliśmy z szokiem na kobietę wyczekując najgorszego a gdy na jej twarzy pojawił się uśmiech wiedzieliśmy że coś jest nie tak

- Brett- zaczęła spoglądając na mojego chłopaka- nie za ciekawa przeszłość, głównie bójki, problemy z wychowaniem, sprawy sądowe i z tego co widzę powtarzałeś klase- wymieniła po czym pochyliła się w jego stronę- powiem to prosto z mostu, nie jesteś dobrym kandydatem dla mojego syna i proszę cię abyś przestał bawić się jego uczuciami. Przecież oboje dobrze wiemy, że długo ten związek nie potrwa i....

- Myli się pani- przerwał kładąc dłoń na moim kolanie - ja na prawdę kocham Liama, nawet nie wie Pani ile on dla mnie znaczy. Może mnie Pani sprawdzać ile chce ale ja z Liama nie zrezygnuje. Ten związek trwa już zbyt długo abym mógł się w nim odkochać ponieważ każdego dnia zakochuje się w nim coraz bardziej- powiedział po czym pogłaskał kciukiem moje kolana. Nie dość że zarumieniłem się przez jego słowa to jeszcze przez jego czuły dotyk.

- I twierdzisz, że jesteś w stanie zapewnić naszemu synowi szczęście? - zapytała a gdy ten zaczął kiwać przewróciła oczami. Spojrzała na Theo po czym znów na tableta

- Czy to sprawdzanie jest konieczne?- Zapytał nerwowo Theo

- Właśnie- wtrącił Mike

Oni coś ukrywają?

- Wiecie....to jest bardzo przydatne i...- przerwała a ja brwi uniosły się wysoko w górę- no no no....Theo prawda? - wskazała palcem na chłopaka i nim ten zdążył odpowiedzieć kontynuowała- widzę, że problemów w szkole nie masz, w bójkach nie uczestniczysz, po sądach też nie jesteś ciągany...- przerwała odkładając już zgaszonego tableta na stół- ale jedna rzecz w tobie mi się nie podoba...

- Potrzebowałem pieniędzy- rzucił szybko Theo co nie ukrywam trochę mnie zdziwiło

Posłaliśmy sobie z Brettem pytające spojrzenia po czym na powrót spojrzeliśmy na moją matkę

- Chłopcze....ale to nie znaczy, że musisz

- Przestań!- krzyknął Mike wstając- jakim prawem ich sprawdzasz?! Każdy ma swoją własną przeszłość z której nie koniecznie musi być dumny, jednak to właśnie ona nas kształtuje i przygotowuje do problemów które kiedyś nadejdą. Im bardziej nasza przeszłość jest trudna tym łatwiej będzie nam uporać się z przyszłymi problemami. Także proszę cię abyś nie oceniała naszych chłopaków. Ja naprawdę kocham Theo i nie mam zamiaru z niego rezygnować, a jeśli tobie coś nie odpowiada to przykro mi ale będziesz musiała sie z tym pogodzić!- krzyknął po czym nie czekając na jej odpowiedź chwycił chłopaka za rękę i wyszli z pokoju

Łał.....naprawdę łał

Nigdy nie sądziłem, że usłyszę takie słowa z ust mojego brata. Przecież on latał z kwiatka na kwiatek. A teraz? Teraz to zupełnie inny człowiek

- I widzisz - zaczął mój ojciec wskazując dłonią na drzwi przez które chwilę temu wyszli chłopacy- popatrz co narobiłaś. A prosiłem cię abyś już przestała z tym sprawdzaniem. Teraz to już w ogóle nie będzie chciał z nami rozmawiać- powiedział po czym głośno westchnął

- Wiem....to przez zboczenie zawodowe- odparła po czym spojrzała na Bretta- ciebie też przepraszam

- Nic się nie stało- odparł szybko - czyli nie mają państwo nic przeciwko?

- Oczywiście, że nie- odparł wesoło ojciec

- Podpiszemy tylko umowę i....

- Melissa!- przerwał jej tata- znów zaczynasz

- Sorry.....zboczenie zawodowe- wyjaśniła a ja z Brettem wybuchliśmy cichym śmiechem

- To my też pójdziemy- powiedziałem i nim zdążyli odpowiedzieć ruszyliśmy w stronę pokoju

Przez te wyznanie Bretta poczułem dziwne ciepło na sercu. On też mnie zaskoczył

- Nie chcesz pogadać z rodzicami?- zapytał gdy weszliśmy do pokoju

- Nie za bardzo- odparłem po czym popchnąłem chłopaka na łóżko

- Liam?- zapytał niepewnie jednak po chwili na jego twarzy zagościł cwany uśmiech- coś czuję że będzie ciekawie- dodał a w tym samym czasie wskoczyłem mu na biodra

- Oj będzie będzie - powiedziałem zalotnym tonem po czym kręcąc biodrami wpiłem się w jego usta

Chłopak mruknął a ja po chwili poczułem jak jego ręce lądują na moich pośladkach

- Kocham cię- wyszeptał między pocałunkami

- Ja ciebie też- wyszeptałem

Naprawdę go kocham

~~~~~~~~~~~~

Wiem, ten rozdział mi nie wyszedł, nie bijcie

Jutro już wlatuje Dylmas

Dziękuję za ponad 31 tysięcy wyświetleń 🙈🙈🙈

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top