73


Proszę niech to piekło sie skończy

Chłopak zjechał z mojego torsu do spodni a gdy poczułem że zaczyna się do nich dobierać głośno jęknąłem w jego usta aby dać znak by przestał. Jak się po chwili okazało mój jęk przyniósł odwrotny efekt ponieważ chłopak zaczął mnie jeszcze szybciej rozbierać a pocałunki stały się bardziej łapczywe. Nagle moje spodnie wylądowały na ziemi a ja czując jak coś napiera na moje wejście przez bokserki jeszcze bardziej się przestraszyłem

- Spokojnie- powiedział odrywając się od moich ust- to tylko palec

- Proszę....Nie- powiedziałem kręcąc głową na boki a z moich oczu wypłynęły kolejne łzy

- Ze mną będzie ci jak w niebie- wyszeptał do mojego ucha przez co odwróciłem głowę w bok

Chłopak wykorzystał sytuację i zassał się na mojej szyi tworząc zapewne mały fioletowy ślad.

Boje się

Naprawdę się boję

Proszę niech ktoś mi pomoże

Z moich oczu wypłynęły kolejne łzy a chłopak zaczął ściągać moje bokserki

- Dylan- wyszeptałem - Ratuj

- On ci nie pomoże- wyszeptał do mojego ucha

- Skąd ta pewność zboczeńcu- wysyczałem przez zęby

- Powiedzmy, że w jego soku znajdują się proszki nasenne- wyjaśnił po czym na powrót wpił się w moje usta

Proszę nie

- Trochę za małą dawkę wsypałeś - powiedział ktoś otwierając kabinę ubikacji

Chłopak został wyszarpany a ja upadłem na twardą ziemię gdzie szybko zacząłem się ubierać. Drzwi kabiny zamknęły się a za nimi było można usłyszeć odgłosy bójki. Skuliłem się przyciągając kolana a gdy odgłosy walki ucichły jeszcze bardziej się przestraszyłem.

Za drzwiami było można usłyszeć kogoś głośne sapanie, drzwi otworzyły się a ja poczułem dreszcz na moich plecach który szybko minął gdy zobaczyłem kto w nich stoi

- Wszystko dobrze?- zapytał po czym uklęknął obok mnie

Pokiwałem powoli głową i nim zdążyłem podziękować Dylan przytulił mnie do siebie

- Przepraszam- wyszeptał łamliwym głosem

- Czemu przepraszasz?- zapytałem oddając uścisk- przecież to nie twoja wina

- Moja. Gdyby nie ja nic takiego by się nie stało. Obiecałem sobie cię chronić i nie dotrzymałem tej obietnicy. Jestem nic nie wartym śmieciem. Tak bardzo cię przepraszam, nie zasługuje na ciebie- wyznał a po chwili mogłem usłyszeć jak zaczyna płakać

Przytuliłem szatyna bardziej a gdy miałem mu powiedzieć że jest głupiutki usłyszałem wrzask jakiejś dziewczyny

- Co tu się stało?- zapytała wchodząc w głąb ubikacji i z tego co widzę jest pracownicą restauracji

- Może Pani wezwać policję?- zapytał Dylan nie odrywając się ode mnie

Kobieta kiwnęła głową po czym szybko wybiegła z łazienki. Spojrzałem w dół na Dylana i nie wiedzieć czemu moja dłoń wylądowała na jego włosach które zacząłem głaskać. Mięśnie szatyna od razu się rozluźniły a ja poczułem wewnętrzną ulgę tak jakby to było wszystko co jest mi do szczęścia potrzebne

*******

-Co z nim zrobicie?- zapytał Dylan przytulając mnie do swojego bok

Normalnie odepchnął bym go ale w obecnej sytuacji wydaje mi się to mega kojące

- Sprawa trafi do sądu- odparł szybko policjant który spisywał moje zeznania

Bardzo się stresowałem tym zeznaniem jednak gdyby nie Dylan i jego bliskość pewnie bym wybuchł tam płaczem

- To nie jego pierwsze takie przewinienie- dodał a my z Dylanem spojrzeliśmy na niego z szokiem

- To czemu dopiero teraz panowie go zabierają?- zapytał Dylan nie ukrywając złości

- Nie mieliśmy na niego dowodów. Na początku oskarżonym był jego znajomy który de facto prowadzi tą restauracje. Dopiero teraz dzięki tobie - wskazał na Dylana- sprawa została rozwiązana. Także gratulacje. Powinieneś być dumny ze swojego chłopaka- dodał kierując te słowa do mnie

- To nie jest mój chłopak!- krzyknąłem rumieniąc się

- Jeszcze - dodał szatyn z cwanym uśmieszkiem

Policjanci przewrócił rozbawiony oczami a ja posłałem Dylanowi ostrzegawcze spojrzenie

- Widzisz- powiedział wskazując na radiowóz do którego wsiadł policjant - nawet policjant widzi, że udana z nas para

- Kretyn- rzuciłem jednak nie zabrzmiało to groźnie

To nawet nie miało tak zabrzmieć

Chłopak zarzucił mi rękę przez ramię po czym ruszyliśmy w bliżej nie znamy mi kierunku. Jak się po chwili okazało weszliśmy do jednego z piękniejszych parków w naszym małym mieście. Spacerowaliśmy chwilę a do mojej głowy nasunęło się pytanie

- Ej....bo coś mnie ciekawi- zacząłem spoglądając na szatyna

- Tak? Co zaprząta twoja śliczną głowę- zapytał spoglądając na mnie

- Jakim cudem te proszki na ciebie nie zadziałały?- zapytałem marszcząc brwi a szatyn momentalnie zatrzymał się

Stanęliśmy przodem do siebie a oczy Dylana zaczęły błądzić po całym parku, tak jakby nie wiedział jak zacząć

- A więc?- pospieszyłem

- Tak jak mówiłem, to po prostu za mała ilość aby mnie powalić- wyjaśnił po czym zaczął się drapać nerwowo po karku

Okey?....

- Niech ci będzie- westchnąłem - robi się już późnie, lepiej już wracajmy- dodałem rozglądając się

- Odprowadzę cię do domu

- Nie trzeba

- Chyba zwariowałeś jeśli myślisz że pójdziesz sam- odparł po czym posłał mi piękny uśmiech

Przewróciłem oczami po czym ruszyliśmy w stronę mojego domu. Szliśmy praktycznie w ciszy ponieważ ja cały czas a głowie miałem akcje z tamtym zboczeńcem. Gdyby nie Dylan pewnie został bym tam zgwałcony. Nadal nie rozumie co ludzie mają w głowach że posuwają się do takich czynów. Przecież on nie był brzydki i gdyby chciał mógłby mieć naprawdę słodkiego chłopaka.

W ogóle co to za pomysł... chłopa z chłopakiem?

- Tommy- usłyszałem zmartwiony głos Dylana gdzieś za sobą więc szybko odwróciłem się w jego stronę

- Co jest?- zapytałem nie rozumiejąc

- Jesteś strasznie rozkojarzony. To przez tamtą sytuację?

- Co? Oczywiści, że nie- odparłem udając głupiego- czemu tak twierdzisz?

- Ponieważ jesteśmy pod twoim domem a ty idziesz dalej- wyjaśnił a ja od razu zaczęłam się rozglądać

Miał rację, jesteśmy na miejscu

Naprawdę tak widać, że jestem rozkojarzony?

- Przepraszam- odparłem spuszczając głowę w dół- po prostu to trochę...

- Nic już nie mów- przerwał mi i nim się zorientowałem podszedł do mnie a swoje dłonie umieścił na moich biodrach- mam dla ciebie propozycje- dodał z lekko cwanym uśmiechem

- Jaką?- zapytałem krzyżując dłonie na piersi a na mojej twarzy pojawił się ten sam uśmiech

Jestem ciekawy co ten wariat wymyślił

- Co ty na to aby złe wspomnienia zastąpić dobrymi?- zapytał na co ja zmarszczyłem brwi dając mu tym samym znak, że nie rozumiem

- Niby jak?

- Najpierw mi powiedz czy chcesz

Uniosłem jedną brew w górę jednak moja ciekawość wygrała

- Tak, chce- odparłem przewracając oczami

Chłopak posłał mi cwany uśmiech po czym niepewnie zaczął zbliżać się do mojej twarzy.

- Dylan?- zapytałem niepewnie gdy jego twarz zatrzymała się centymetr od mojej

- My tylko wymazujemy wspomnienia- wyszeptał w moje usta

- Ale my jesteśmy chłopakami

- I co z tego?- zapytał a moje ciało momentalnie się wzdrygneło.Spojrzałem głęboko w jego oczy i nie wiedzieć kiedy moje usta same się rozszerzyły - widzę że tego chcesz

- Dyl....ja nie jestem pewny- wyszeptałem kręcąc głową na boki na co szatyn uśmiechnął się do mnie ukazując szereg białych zębów

- Zaufaj mi- wyszeptał w moje usta - my tylko zamieniamy wspomniania

Dylan chwycił moje dłonie zarzucając je sobie na szyję aby po chwili na powrót chwycić mnie w tali. Czułem się w tym momencie jak bym miał zaraz wybuchnąć. Jakaś cząstka mnie bała się, a druga skakała z radości

Co oczywiście nie powinno mieć miejsca

Odchyliłem głowę lekko w bok dając mu tym samym zgodę a już po chwili mogłem poczuć jak usta Dylana przywierają do moich. Chłopak przejechał językiem po mojej dolnej wardze a ja w odpowiedzi uchyliłem lekko usta wpuszczając go

Wzdrygnąłem się lekko gdy jego język otarł się o mój jednak nie przerwałem pocałunku.

Boże co ja robię. Przecież Dylan to chłopak i ja też nim jestem

Ale.....to naprawdę przyjemne

Nasz pocałunek zaczął się pogłębiać a ja coraz to bardziej i bardziej zacząłem się w nim zatracać. I pewnie dalej pogłębiał bym pocałunek gdyby nie fakt że zaczęło się ściemniać a nie chce aby wracał po ciemku

- Dyl- wyszeptałem między pocałunkami

- Hmmmm- mruknął mi w usta a jego dłonie zaczęły zjeżdżać na moje pośladki

- Dylan!- krzyknąłem odrywając się od chłopaka

- Jezu przepraszam!- krzyknął zakrywając dłonią usta- zatraciłem się za bardzo

Patrzyłem chwilę na jego przestraszoną minę jednak po chwili wybuchłem śmiechem. Naprawdę słodko teraz wyglądał

- Spokojnie nie jestem zły- uspokoiłem widząc jego dezorientację - ale musisz już iść - dodałem a mina chłopaka od razu posmutniała

- Muszę?- zapytał wypychając dolną wargę

Jakie to słodkie

- Tak musisz- odparłem krzyżując dłonie na piersi- jest już późno

- Dobrze.....niech będzie. Ale coś za coś- powiedział i nim zdążyłem się zapytać ten skradł mi małego całusa- teraz jest okey- dodał z łobuziarskim uśmieszkiem po czym ruszył w stronę swojego domu- do poniedziałku- krzyknął w oddali zostawiając mnie zdezorientowanego

Bożeeeeee co ja z nim mam

Perspektywa Dylana:

Jezu jaki ja jestem szczęśliwy!

Właśnie pocałowałem swoją miłość

Nie że to pierwszy raz....ale no kurna. Tak bardzo za tym tęskniłem że prawie się na niego rzuciłem. Dobrze, że on się w porę opamiętał i mnie ogarnął. Tak naprawdę te prochy w soku na mnie zadziałały ale gdy pomyślałem, że mojemu blondynowi może się coś stać od razu oprzytomniałem.

Jednak teraz gdy cała adrenalina ze mnie zleciała czuję się mega ospały.

Przyspieszyłem krok a już po chwili znalazłem się w domu

- Jestem!- krzyknąłem po czym ruszyłem do swojego pokoju

Łóżko łóżko łóżko

Jest

Oby przyśnił mi się nasz pocałunek

Sen doskonały

~~~~~~~~~~

Mam nadzieję, że się podobało🙈

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top