70
- Ale cię wkrecił- szepnął do mnie Brad gdy Mike zapisywał coś na tablicy
- Nawet nic nie mów- powiedziałem najgroźniej jak potrafiłem jednak przyniosło to odwrotny efekt ponieważ chłopak słodko się zaśmiał
- Czemu w ogóle zaspałeś?
- Byłem wczoraj robić projekt u Dylana i wpadliśmy na pomysł ale wypić....no i tak trochę mnie zmiotło- wyjaśniłem na co chłopak przewrócił rozbawiony oczami
- Odwiózł cię? Czy może spałeś u niego?- zapytał poruszając teatralnie brwiami
- Odwiózł- rzuciłem nie ukrywając irytacji jego zachowaniem
No dobra
Trochę mnie to rozbawiło
- To będziesz musiał się jakoś mu odwdzięczyć
- Tak....oddam mu kasę za taksówkę- odparłem na co chłopak uniósł jedną brew
- Thomas! Brad!- krzyknął Mike- czy ja wam w czymś przeszkadzam?
- Przepraszamy!- krzyknęliśmy równocześnie po czym na powrót zajęliśmy się lekcją
*******
Po zakończonej lekcji rozpocząłem poszukiwanie Dylana aby oddać mu kasę za taryfę. Nie trwało to długo bo już po niespełna paru krokach znalazłem szatyna który akurat stał przy szafce chowając książki. Przyspieszyłem kroku a gdy znalazłem się obok szatyna oparłem się bokiem o szafkę. Chłopak na początku nie zorientował się że ktoś koło niego stoi więc postanowiłem chrząknąć. Dylan obrócił głowę w moją stronę a na jego twarzy momentalnie zagościł uśmiech
- Co się tak szczerzysz- zapytałem unosząc jedną brew po czym skrzyżowałem dłonie na piersi
- Muszę to zapisać w kalendarzu. Wielki pan Thomas uraczył mnie swoją obecnością. Czym sobie na to zasłużyłem?- zapytał zamykając szafkę po czym przyjął podobną pozycje co ja
- Chciałem ci podziękować- odparłem przewracając oczami- i dać coś w zamian za odwiezienie mnie do domu
- Co takiego?- zapytał przegryzając dolną wargę
Jakie to seksowne
Thomas! O czym ty myślisz!
Sięgnąłem do tylniej kieszeni spodni po czym wyjąłem z niej portfel
- Nawet o tym nie myśl- powiedział kładąc swoją dłoń na mojej tak abym nie mógł wyciągnąć pieniędzy
- Ale taryfa kosztuje- odparłem
- Skąd wiesz że taksówką cię przywiozłem?
- Mama mi powiedziała - rzuciłem krótko na co ten zrobił tylko głuche "aaaa"- także weź odemnie te pieniądze- dodałem a gdy chciałem wyjąć pieniądze ten szybko chwycił mój portfel po czym schował go na powrót do mojej tylniej kieszeni- Dylan!- krzyknąłem czując jak zaciska swoją dłoń na moim pośladku
- No co?- zapytał jakby nie wiedział o co chodzi jednak jego łobuziarski uśmiech mówił co innego
- Nie drocz się ze mną- powiedziałem wyjmując jego dłoń z mojej tylniej kieszeni- i weź ode mnie te pieniądze
- Nie chce ich- odparł a ja w odwecie przewróciłem oczami
- W takim razie w weekend zabieram cię gdzieś- powiedziałem a gdy zorientowałem sie na co się piszę poczułem jak policzki zaczynają mnie pięć
- Czy ty właśnie zapraszasz mnie na randkę?- dopytał z cwanym uśmiechem
- To nie randka.....to tylko wyjście ze znajomym
- Czy ja właśnie zostałem zfriendzonowany?- zapytał wypychając dolną wargę
Uroczeeeee
Thomas!!!!
Boże co jest z moją głową nie tak
- Nie zostałeś zfriendzonowany- odparłem a na twarzy chłopaka zagościł szczery uśmiech
- Naprawdę!?- krzyknąłem czym zwrócił uwagę większości uczniów na korytarzu
- Ciszej
- Sorry....- powiedział prawie szeptem- ale kontynuując....mam jeszcze szansę?
- Dylan....ty chyba źle mnie zrozumiałeś- powiedziałem a widząc jego pytające spojrzenie postanowiłem kontynuować- ty nie zostałeś zfriendzonowany ponieważ do tego trzeba być jeszcze przyjaciółmi....a my narazie jesteśmy znajomymi ze szkoły- wyjaśniłem a chłopak jakby posmutniał
Szczerze?
Mi też zrobiło się smutno widząc jego przygnębioną minę
- Ale jeśli chcesz możemy to zmienić- dodałem aby odgonić jego doła
Moja taktyka zadziałała ponieważ szatyn od razu rozweselił się ukazując szereg białych zębów a ja w odwecie przewróciłem rozbawiony oczami.
Coś czuję że gdyby miał ogon latał by mu teraz energicznie na boki
- Naprawdę możemy to zmienić? - dopytał a ja pokiwałem powoli głową na "tak"
- To gdzie chcesz iść? - zapytałem opierając głowę o szafkę
Chłopak zaczął się zastanawiać poprawiając ramiączko plecaka a jego wzrok błądził gdzieś po suficie
- Może pójdziemy na naleśniki?- zapytał a ja słysząc słowo "naleśniki" uśmiechnąłem się od ucha do ucha- widzę, że pomysł się podoba
- I to bardzo! Uwielbiam naleśniki, a szczególnie gdy są z....
- Białym serem polane czekolada, bitą śmietaną i trzema truskawkami- dokończył a ja w odwecie zmarszczyłem brwi
- Skąd ty to wiesz?- zapytałem nie ukrywając zdziwienia
- Zgadywałem- odparł drapiąc się nerwowo po karku
- Okey.... To jak...w sobotę ci odpowiada?- zapytałem chcąc szybko zmienić temat
- Tak, ale po 15....wtedy kończę pracę- wyjaśnił
- Okey to o 17 w parku?
- 16
- Wyrobisz się?- zapytałem unosząc jedną brew
- Dla ciebie zawsze- odparł uśmiechając się do mnie czule
- Cokolwiek- odparł przewracając oczami- to jesteś umówieni
Chłopak kiwnął głową posyłając mi ten sam czuły uśmiech. Nie chciałem być wredny więc szybko go odwzajemniłem po czym ruszyłem w stronę klasy
- Minho!- usłyszałem krzyk Dylana przez co od razu się odwróciłem a widząc Dylana biegnacego w stronę azjaty przewróciłem rozbawiony oczami- Idę w sobotę z Tommym na randkę!- dodał a wszyscy na korytarzu spojrzeli w moją stronę
- To nie jest randka!- krzyknąłem czując jak moja twarz zamienia się powoli w pomidora
- Jest jest!- krzyknął z drugiego końca korytarza
- Kretyn!- rzuciłem tak głośno aby usłyszał po czym na powrót ruszyłem w stronę klasy
Co on sobie myśli!?
To, że jest przystojny nie znaczy że wszystko mu wolno!
Thomas kurna.... znów zaczynasz
Perspektywa Dylana:
- Co on taki wesoły? - zapytał pan Mike
Czemu jestem taki wesoły?
A czy to nie oczywiste?
W sobotę idę z Thomasem na randkę! Wiem....on tego nie traktuję jako randki ale nie przeszkadza mi to. Najważniejsze aby spędzić z nim czas. Z moim małym blondynkiem. Wczoraj trochę się rozgadałem z Zaynen i muszę przyznać, że chłopak umie zmotywować do działania. Pewnie gdyby nie on siedział bym wtedy w domu i wypłakiwała swoje żale w poduszkę.
Jednak jego rady odnośnie podrywu nie przypadły mi do gustu. Głównie to z powodu jego czarnego humoru. No sorry ale nie mam zamiaru porywać Tommy'ego w szmacianym worku
No może w ostateczności
- Niby Thomas zgodził się iść z nim na randkę- wyjaśnił szybko Minho a na mojej twarzy mimowolnie pojawił się szerszy uśmiech
- Nie niby...tylko na pewno- poprawiłem azjatę
- To świetnie- odparł Mike - Ale teraz zajmij się lekcją- dodał po czym z impetem walnął książką o mój stolik
Odskoczyłem lekko w tył po czym nerwowo zacząłem wyjmować książki
Mike zajął się wyjaśnianiem tematu a ja wyjąłem telefon czując że ktoś do mnie napisał
Olivia: Jestem u dyrektora w sprawie Tommy'ego
Brad: I jak?
Brett: Coś wiesz?
Olivia: Tak. W poniedziałek odbędzie się rozprawa i ja będę jako świadek
Dylan: A my?!!!!!!
Olivia: Więcej tych wykrzykników nie miałeś?
Olivia: Ale mniejsza
Olivia: Wy nie. No chyba że będzie za mało dowodów to będziecie mogli się wstawić ale z tego co wiem Nathan jest na przegranej linii
Minho: Nigdy nic nie wiadomo
Theo: Racja
Brad: Musimy być dobrej myśli
Minho: Dokładnie aniołku
Dylan: Dasz nam znać jak będziesz wiedzieć więcej?
Olivia: Oczywiście!
Olivia: Będę informować was na bieżąco
Dylan: Dzięki
Wysłałem wiadomość po czym schowałem telefon do kieszeni spodni
Czas obmyślić plan randki idealnej
~~~~~~~~
Czy tylko ja się cieszę z tego, że dziś na Polsacie leci "Więzień labiryntu" ❤️🙈?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top