51
Perspektywa Minho
- To co- zacząłem a gdy loczek na mnie spojrzał postanowiłem kontynuować- my też spadamy?
- Jasne - powiedział zarzucając sobie moją rękę przez ramię po czym wyszliśmy z klasy- a gdzie tak w ogóle?
- W sumie...- powiedziałem zatrzymując się i dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego że nie mamy gdzie iść. Nie chodzi mi o brak miejsc, tu bardziej chodzi o naszych rodziców. Nie mogę ryzykować że przypadkiem nas gdzieś zobaczą a przecież po kątach też nie będziemy się chować jak jakieś menele- Nie mam pojęcia gdzie możemy pójść
- Ale ja wiem- wyznał rozweselony- pójdziemy do mnie
- A twoi...
- Wyjechali na spotkanie biznesowe, nie będzie ich aż do końca weekendu- przerwał mi- to jak będzie? Wpadasz?
- Z miłą chęcią- odparłem po czym pocałowałem go w czoło
********
- Zapraszam- powiedział wchodząc do swojego pokoju
- Łał
- Co jest
- Masz tu dużo.... różu....nie żeby mi to przeszkadzało- dodałem widząc jego wkurzoną minę
- No masz szczęście że w porę się poprawiłeś- powiedział unosząc jeden kącik ust
- Ja mówię serio- odparłem podchodząc do niego od tyłu. Moje dłonie znalazły się na jego biodrach a nos zatopiłem w miejsce łączenia szyi z ramieniem- naprawdę mi to nieprzeszkadza - wymruczałem przyciskając go bliżej siebie na co słodko jęknął
- Naprawdę ci to nie przeszkadza?- zapytał kładąc swoją dłoń na moim policzku a jego biodra delikatnie się zakręciły
On to robi specjalnie? Jeśli nie to będę musiał opanować swoje pożądanie, w innym wypadku rzucę się na niego. Oderwałem się od chłopaka po czym udałem się na dużą kanapę przed którą wisiał telewizor. Poklepałem miejsce obok siebie a gdy zobaczyłem że na jego twarzy maluje się rozczarowanie zmarszczyłem brwi
- Co jest aniołku?- zapytałem na co ten w odpowiedzi usiadł na moich nogach w rozkroku- Brad?
- Naprawdę jesteś ślepy
Chciałem mu już odpowiedzieć lecz przeszkodziły mi w tym jego usta. Chłopak przywarł do mnie na co jęknąłem zdezorientowany jednak po chwili równie ochoczo oddałem pocałunki. Nasze języki zaczęły walkę o dominacje jednak w ostateczności to ja wygrałem a fiołkowooki stał się bardzo uległy. Położyłem dłonie na jego pośladkach i nim się zorientowałem Brad zaczął nimi kręcić w bardzo zachęcający sposób.
- Brad- zacząłem pomiędzy pocałunkami- zaraz się nie opanuję
- Nikt ci nie każe - powiedział z nierównym oddechem odchylając się w tył
Na powrót przywarłem do ust chłopaka a on włożył swoją dłoń pod moją bluzkę która zaczęła gładzić cały tors. Chłopak oderwał się odemnie podwijając całą bluzkę do góry a on sam zjechał niżej. Chłopak zaczął składać pocałunki na brzuchu a jego dłonie powędrowały na moje spodnie
- O nie nie- powiedziałem i tym razem to ja przejąłem inicjatywę
Chwyciłem bruneta po czym delikatnie położyłem na jego łóżku. Moje dłonie zacisnęły się na jego biodrach wywołując u niego cichy jęk a ja poczułem chęć usłyszenia tego jeszcze raz. Naparłem na niego swoim wzwodem a gdy miałem już rozpinać jego spodnie usłyszałem chrząknięcie zza pleców. Otworzyłem szeroko oczy po czym szybko odskoczyłem w bok obok bruneta. Gdy zorientowaliśmy się kto stoi w drzwiach na naszych twarzach zaczął malować się szok
- Za pięć minut na dole- powiedziała kobieta
- Mam nadzieję że macie dobre wyjaśnienie - dodała druga po czym wyszła z pokoju trzaskając drzwiami
Chwyciłem się za głowę po czym zrezygnowany padłem na łóżko obok Brada. Westchnąłem głośno a gdy miałem się odezwać z zapytaniem co teraz robimy usłyszałem cichy płacz. Momentalnie spojrzałem na Brada a widząc jego zapłakaną twarz szybko przyciągnąłem go do siebie
- Aniołku spokojnie. Wszystko będzie dobrze- zapewniłem a ten wtulił się w mój tors
- Ja..nie chce cię stracić- powiedział wybuchając płaczem
- I nie stracisz aniołku, oni nie mogą nam zabronić być razem
- Kocham cię
- Wiem skarbie. Ja ciebie też- powiedziałem najłagodniej jak umiałem po czym ucałowałem go w czubek głowy
- Boże przecież oni mieli wrócić w weekend
- Oni mogli wcześniej skończyć i to jest zrozumiałe.....tylko co tu robią moi rodzice- powiedziałem głaszcząc mojego aniołka po plecach
- Właśnie- odchylił się w tył spoglądając na mnie- musimy tam iść?
- Tak skarbie. I tak byśmy musieli im o tym powiedzieć- odparłem wycierając jego łzy z twarzy- nie chce się kryć z naszym związkiem. Ukrywanie się też nie jest dobre a ja bym chciał zabrać cię na randkę nie bojąc się że mogę nas zobaczyć
Chłopak uśmiechnął się czule co i u mnie wywołało szczery uśmiech. Pochyliłem się w stronę chłopaka a już po chwili złączyłem nasze usta w jedność
Nie wiem czemu ale wydawało mi się że ten pocałunek jest trochę inny. Tak jakby był przepełniony miłością a jednocześnie strachem. Brad całował mnie w tamtym momencie jakby ten pocałunek byłby naszym ostatnim
- Kochanie- zacząłem po czym oparłem swoje czoło o jego- musimy iść.
- Naprawdę musimy?
- Tak skarbie. Im szybciej tym lepiej. Będę przy tobie także spokojnie
Chłopak posłał mi krótki uśmiecha a gdy skradłem mu jeszcze jednego całusa ruszyliśmy na dół
Perspektywa Brada:
Zeszliśmy na dół do salonu i tak jak byłem pewny siebie tak teraz moje nogi stały się jak z waty gdy mój wzrok spotkał się z mamą mojego chłopaka. Moje ciało zareagowało automatycznie i już po chwili chwyciłem się bok Minho. Chłopak nie chciał być bierny bo już po chwili poczułem jak kładzie rękę na moim ramieniu przytulając mnie do siebie co skutecznie mnie odprężyło
- Jakie macie wyjaśnienie - powiedział mama Minho siedząca obok swojego męża na przeciwko moich rodziców
- Najpierw ty wytłumacz co ty tu robisz- powiedział lekko wkurzony Minho
- Nie wracałeś do domu więc wraz z ojcem namierzyliśmy twój telefon a gdy zobaczyliśmy gdzie jesteś od razu wpakowaliśmy się do samochodu - wyjaśniła zarzucając nogę na nogę a ja poczułem jak patrzy na mnie z pogardą- a więc? Teraz twoja kolej....jakie macie wyjaśnienie?
- Co tu dużo tłumaczyć? Chodzę z Bradem i tyle- powiedział wzruszając ramionami
- Brad...to prawda? - zapytała moja mama jednak w jej głosie nie wyczułem ani grama gniewu czy rozczarowania
- Tak - rzuciłem wtulając się bardziej w azjatę- i nawet nie myśl o tym aby mi tego zabronić!
To był pierwszy raz jak krzyknąłem do rodziców. Naprawdę nie chciałem stracić Minho. Jest dla mnie bardzo ważną osobą
- Minho....ale ty nie jesteś gejem. Przecież wiele razy widziałam cię z dziewczyną
- Mamo to było dla zmyłki
- Dla zmyłki czy nie i tak zabraniam się wam spotykać
- Nie możesz nam tego zabronić. Kochamy się - krzyknął Minho
- Nie podnoś na mnie głosu
- Jak mam nie podnosić na ciebie głosu gdy zabraniasz mi być szczęśliwym. Przez te wasze spory przez lata musiałem dusić w sobie to uczucie a teraz gdy wkoncu jesteśmy razem chcesz od tak to zniszczyć?! - krzyknął zamykając mnie w szczelnym uścisku
- Póki żyjesz pod naszym dachem nie pozwolimy ci się z nim spotykać- powiedziała wstając po czym spojrzała na moich rodziców którzy o dziwo w spokoju pili kawę- a was to nie rusza?
- Oczywiście że rusza ale krzykiem nic nie zdziałamy. Oni tak czy siak będą się spotykać. Są młodzi i znajdą sposoby- odparła robiąc sobie przerwę na upicie kawy- a poza tym...jak naprawdę się kochają to nic nie stanie im na drodze- dodała posyłając nam ciepły uśmiech
- Dosyć tego- odezwał się ojciec Minho wstając i podchodząc do nas- jedziemy do domu. Tam pogadamy
Mężczyzna chwycił go za ramię próbując pociągnąć go w stronę wyjścia jednak chłopak ani drgnął
- Ruszysz się z łaski swojej?- zapytał wkurzonym głosem
- Daj mi się tylko pożegnać
Rodzice Minho stanęli obok wyjścia z salonu i nim się zorientowałem poczułem ciepłe dłonie na policzkach. Spojrzałem przed siebie i nim zdążyłem zareagować Minho połączył nasze usta w namiętnym pocałunku
- Będę pisał- powiedział odrywając się odemnie a ja jedyne co mogłem zrobić to pokiwać powoli głowę
Chłopak zaśmiał się cicho a gdy skradł mi jeszcze jednego małego całusa otrząsnąłem się
- Pa aniołku- powiedział uśmiechając się do mnie czule a kontem oka mogłem zobaczyć zażenowanie na twarzach jego rodziców
- Pa- rzuciłem krótko posyłając mu ten sam uśmiecha a już po chwili zniknął za drzwiami.
Stałem tam chwilę zrezygnowany a gdy miałem już ruszyć do pokoju poczułem dłoń na ramieniu
- Brad - powiedział tata odwracając mnie delikatnie w swoją stronę
- Powiem to prosto z mostu. Nie zerwę z Minho! Kocham go już od dawna i nie mam zamiaru z niego zrezygnować. Możecie mnie błagać do usranej śmierci ale ja zdania nie zmienię. Możecie mnie nawet wydziedziczyć i....
- Brad- przerwał mi ojciec a na jego twarzy malował się czuły uśmiech- my nie chcemy abyś z nim zrywał.
- Znaczy na początku chcieliśmy- wtrąciła na chwilę mama
- Ale gdy zobaczyliśmy z jaką czułością patrzy na ciebie ten azjata odpuściliśmy
- To znaczy....mogę być z Minho? Nie macie nic przeciwko?- zapytałem niedowierzając temu co słyszę a gdy ci pokiwali głową rzuciłem się im na szyję- Dziękuję!- krzyknąłem uradowany po czym popędziłem do swojego pokoju gdzie od razu napisałem wiadomość gdzie wszystko mu wyjaśniłem ale dopiero po około godzinie dostałem odpowiedź
Minho❤️: To świetnie aniołku
Ja: Też się cieszę
Ja: A jak z tobą?
Minho❤️: Słabo
Minho❤️: Dali mi zakaz na Mustanga
Ja: Ja po ciebie przyjadę przed szkołą
Minho❤️: Ty masz prawko?
Ja: Tak
Ja: Co w tym dziwnego?
Minho❤️: Kochanie nie obraź się ale nie wsiądę z tobą za kółkiem
Ja: *celibat rozpoczęty*
Minho❤️: Znaczy chciałem powiedzieć, że nie mogę się doczekać
Ja: Tak tak
Ja: Spokojnie
Ja: Przyjadę z moim szoferem
Minho❤️: Dobrze aniołku
Minho❤️: Napiszę później. Znów mnie wołają
Ja: Dobrze sajgonka
Wysłałem wiadomość po czym położyłem się wygodnie na łóżku. Obróciłem głowę w bok a gdy mój wzrok spoczął na książkach od razu zachciało mi się spać
Ehhhh.....zrobię lekcje o siedemnastej
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top