46
Perspektywa Dylana:
Spojrzałem mu głęboko w oczy aby odwrócić jego uwagę od rozchylenia bransoletek jednak tak szybko jak to zrobiłem tak szybko tego pożałowałem. Na przedramieniu chłopaka znajdowały się blizny po cięciach. Na początku wystraszyłem się i czułem niepokój jednak po chwili poczułem złość, nie do Tommy'ego, do samego siebie za to że mój mały słodki blondynek targnął się do takiego czynu. I może kiedyś by mnie to nie ruszyło a jego uznał bym za słabeusza, jednak teraz kiedy jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu bardzo mnie to boli
- Jasne, pytaj o co chcesz- powiedział z lekkim uśmiechem
- Powiedz mi...co to jest?- wskazałem brodą na jego rękę gdzie bransoletki były idealnie odsunięte ukazując szerokie na pół centymetra blizny
Chłopak zmarszczył brwi zapewne nie rozumiejąc o co chodzi jednak gdy jego wzrok zjechał na nadgarstek od razu zrozumiał. Tommy odskoczył na bok owijając się szczelnie kocem a pomiędzy nami zapanowała cisza.
- Czy to przeze mnie?- zapytałem nie mogąc wytrzymać presji
- Możemy o tym nie mówić- zapytał lekko wkurzonym głosem
Wiem że to może być dla niego bolesne ale chcę sobie to wszystko wyjaśnić, chce mieć to już za sobą i cieszyć się z bycia razem. Wiem też że jeśli tego nie zrobię każde przypadkowe zetknięcie się naszych spojrzeń na jego blizny będzie niezręczne a sam temat pozostanie tabu
- Tommy ja chciałbym tylko...
- Przestań!- krzyknął przerywając mi- nie rozumiesz że nie chce?- powiedział już spokojniej jednak co mnie najbardziej zabolało to fakt że jego głos stał się łamliwy
- Chce tylko to wyjaśnić
- Wyjdź
- Tommy- powiedziałem łagodnie przysuwając się bliżej chłopaka- Proszę cię
- Nie
Chłopak wstał z zamiarem ucieczki jednak udało mi się w porę zareagować. Rzuciłem go na kanapę po czym usiadłem na jego biodrach aby nie miał jak uciec. Na twarzy chłopaka malował się strach a ja sam poczułem jak serce mi pęka gdy z jego pięknych czekoladowych oczu poleciały łzy
- Przepraszam- wymamrotałem
- Masz mnie za wariata prawda?- zapytał przez łzy
- Nie! Oczywiście że nie
- To po co to?
- Chce po prostu wiedzieć. Wyjaśnijmy to sobie kochanie....proszę- powiedziałem najdelikatniej jak potrafiłem
Chłopak odwrócił głowę w bok roniąc kolejną łzę, moje ciało zareagowało automatycznie i już po chwili pocałowałem chłopaka w miejscu gdzie zatrzymała się kropla. Poczułem wielką ulgę widząc jak jeden kącik ust blondyna podniósł się nieznacznie do góry. Zszedłem z chłopaka siadając na ziemi a gdy ten podniósł się do siadu położyłem swoją głowę na jego kolanach. Chłopak niepewnie zaczął mnie głaskać po włosach przez co z moich ust wydobyło się ciche mruknięcie
- A więc- pospieszyłem
- Dobrze- odparł po chwili przez co spojrzałem od razu na niego- ale pod jednym warunkiem
- Jakim...
- Jeśli mam ci powiedzieć musisz mi odpowiedzieć na jedno zasadnicze pytanie- powiedział głaszcząc mnie po policzku kciukiem
- Odpowiem na wszystko
- Dobrze- powoli pokiwał głową- w taki razie...czemu nienawidzisz gejów
- Po pierwsze... zły czas....nienawidziŁEM- dałem nacisk na ostatnią sylabę co skutecznie go rozśmieszyło
- A więc?- pośpieszył
Westchnąłem po czym znów położyłem swoją głowę na jego kolanach. Chłopak zaczął mnie po nich głaskać a ja poczułem się mega odprężony
- Kiedyś...- zacząłem niepewnie- mieliśmy małą kwiaciarnie, mama i tata nie wyrabiali się z zamówieniami więc stwierdzili że zatrudnią floryste. Od początku mieliśmy z nim dobry kontakt jednak jak się później okazało była to tylko przykrywka. Mężczyzna zakochał się w moim ojcu a gdy ten go odtrącił zrobił coś strasznego....on... zabił ich. Jak się później okazało był on psychicznie chory i trafił od razu do psychiatryka. Od tamtego momentu gdy tylko widziałem jakiegoś geja przypominało mi się to zdarzenie. Wiem że źle robiłem bo wrzucałem wszystkich do jednego worka ale to było silniejsze ode mnie....przepraszam
Pomiędzy nami nastała cisza a ja nie wiedząc co robić po prostu tak leżałem wyczekując jakiejkolwiek reakcji
- Nic się nie stało. Nie musisz przepraszać- powiedział po chwili ciszy. Jego odpowiedź mnie zdziwiła więc szybko podniosłem głowę spoglądając w jego piękne oczy. Jak to "nic się nie stało"? Stało się i to dużo. Przecież to przez mój egoizm Tommy targnął na swoje życie- Teraz moja kolej prawda?- zapytał z uśmiechem na co tylko pokiwałem głową
Chłopak westchnął po czym zaczął ściągać swoje wszystkie bransoletki, wystawił dłoń w moją stronę a ja widząc jego nadgarstek przeraziłem się.
- Czemu to robiłeś?- zapytałem przejeżdżając palcami po wypukłościach
- Byłem słaby, bardzo słaby. Kiedyś tak radziłem sobie z problemami. Nie jestem masochistą ale gdy tylko borykałem się z jakim problemem odruchowo sięgałem po żyletkę. Nigdy nie chciałem się zabić więc zawsze robiłem małe nacięcia
- A ta?- wskazałem na naprawdę grubą bliznę
- To...to nie ważne
- Skarbie...- zacząłem spoglądając na niego- chce wiedzieć o tobie wszystko, więc proszę powiedz mi
Chłopak chwilę się zastanowił jednak ostatecznie uśmiechnął się do mnie czule po czym dla rozluźnienia zaczął głaskać mnie po włosach
- To....to zrobiłem gdy pewien ktoś pobiły mnie za bycie "innym"- zagestykulował- wtedy pierwszy raz spotkałem się z taką formą nienawiści dlatego bardzo mnie to zabolało. Walczyłem ze sobą samym, wiele razy próbowałem się zmusić aby być jak reszta, aby nie odstawać. To naprawdę było trudne walczyć ze swoim prawdziwym JA. Wtedy też okaleczanie stało się moją formą kary, za każde moje najmniejsze odchyły karałem się tworząc to coraz dłuższe i głębsze rany....ja...naprawdę nie wiem co mi wtedy do głowy strzeliło, to wydawało się odpowiednie....jednak teraz z perspektywy czasu wydaje mi się to po prostu głupie... pamiętam jak kiedyś zrobiłem ranę która długo zasychała a jak tylko coś się zagoiło to po paru godzinach znów się otwierała. I może stety lub niestety moje mamy zauważyły przy obiedzie że stół pod moim nadgarstkiem stał się czerwony. Chyba nie muszę tłumaczyć jaka była ich reakcja? Kobiety od razu zapisały mnie do psychologa który swoją drogą chciał mi zapisać psychotropy jednak nie zgodziłem sie. Poprosiłem ją tylko o zapisanie jakiś tabletek nasennych bo borykałem się wtedy z bezsennością. Jak się później okazało to był też zły pomysł bo mój głupi mózg wpadł na pomysł połknięcia ich wszystkich aby odlecieć w wieczny sen i tam pozostać...
Chłopak skończył a ja słysząc jego łkanie podniosłem się lekko na kolanach i wtuliłem się w jego tors. Tommy zaczął głośniej płakać przytulając mnie do siebie co od razu odwzajemniłem. Czuję się w tym momencie jak ostatni kretyn. Wyładowywałem swoją złość na nim ignorując to, że może to wywołać kolejną katastrofę. Nie wiem ile będę musiał za to odpokutować ale wiem jedno, mojemu kochanemu blondynkowi nie stanie się już krzywda.
- Przepraszam- zacząłem wtulając się bardziej w jego tors- tak bardzo cię przepraszam, jestem kretynem
- Już dobrze. Wszystko dobrze się skończyło
- Tak...masz rację....- odparłem po chwili spoglądając na niego- teraz mamy siebie a ja wyznaczyłem sobie nowy cel
- Jaki?- zapytał zaciekawiony z pięknym uśmiechem na twarzy
- A taki, że teraz będę złe wspomnienia zamieniał na te dobrze- powiedziałem zbliżając się do jego twarzy by już po chwili złączyć je w namiętnym pocałunku
- Ymmm poczekaj - powiedział odrywając się odemnie po czym ku mojemu zdziwieniu poszedł do kuchni która była na szczęście połączona z salonem
- Co tam robisz?- zapytałem podchodząc do blondyna
Chłopak chwycił za mała papierową torebkę którą zostawiły jego mamy a gdy zobaczył co jest w środku zarumienił się
- Wiedziałem- wymamrotał odkładając torebkę w bok
Zmarszczyłem brwi posyłając mu pytające spojrzenie po czym sam chwyciłem za torbę. Zajrzałem do środka a gdy zobaczyłem co było przyczyną jego czerwonych policzków sam poczułem jak i na moich pojawiają się rumieńce.
Prezerwatywy?
- To jak będzie- powiedział podchodząc do mnie po czym zarzucił mi dłonie na szyję- stworzymy nowe wspomnienia?- wymruczałem zalotnie a jego usta zbliżyły się do moich łącząc je w bardzo czułym pocałunku
Nie myśląc długo podniosłem Tommy'ego za pośladki do góry i wraz z nim i torbą ruszyłem w stronę jego pokoju
~~~~~~~~~~~~~~
Jeśli wyrobię się z czasem wstawię dziś wyjątkowo jeszcze jeden rozdział (+18)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top