37
Perspektywa Dylana:
- Idę po swoje rzeczy- powiedział Tommy przechodząc koło nas- zaraz wrócę
Uśmiechnąłem się do blondyna a ten szybko to odwzajemnił co wywołało u mnie jeszcze szerszy uśmiechem, jednak tak szybko jak się pojawił tak szybko znikł gdy mój wzrok spotkał się z Nathanem. Mężczyzna posłał mi cwany uśmiech a mi zaczęło coś nie pasować. Dla pewności odprowadziłem ich wzrokiem a gdy chłopak zniknął mi z pola widzenia odwróciłem wzrok w stronę rzeki. Upiłem łyk piwa a gdy poczułem że ktoś na mnie patrzy spojrzałem w stronę chłopaków
- Co?- zapytałem widząc że Brad się na mnie patrzy
Chłopak opierał głowę o dłonie ułożone na kolanach a na jego twarzy malował się łobuziarski uśmiech co nie ukrywam trochę mnie przeraził
- Jesteś strasznie oczywisty- odparł sięgając po kolejne piwo
- Tobie już wystarczy - powiedział Minho zabierając butelkę od bruneta
Chłopak zrobił naburmuszoną minę po czym skrzyżował dłonie na piersi co wywołało śmiech u azjaty
- Coś za długo im to zajmuje - powiedziałem nerwowo bawiąc się telefonem
- Dyl spokojnie- powiedział Liam zabierając kolejny łyk piwa i z tego co widzę powinien je już odłożyć- przecież minęło dopiero dziesięć minut
- No w sumie- powiedziałem po czym podniosłem butelkę jednak gdy miałem już upić piwo coś sobie uświadomiłem
Przecież parking jest minutę drogi stąd
Co jeśli Nathan się na niego rzucił?
Na mojego słodkiego blondyna!
Nie myśląc długo wyrzuciłem piwo po czym pobiegłem w stronę parkingu. Gdy byłem już nie daleko zobaczyłem że znajduje się tam tylko jedno auto, szybko podbiegłem do niego otwierając tylnie drzwi a to co tam zobaczyłem zmroziło mi krew w żyłach. Moje ciało zareagowało automatycznie, chwyciłem mężczyznę za bluzkę i szybkim ruchem wyrzuciłem go na zewnątrz. Mężczyzna upadł na plecy a gdy chciał już coś powiedzieć przeszkodziłem mu w tym uderzając pięścią w twarz. Zadałem mu parę mocniejszych ciosów a gdy byłem pewny że jest nieprzytomny odsunąłem się od niego głośno sapiąc
- Dylan!- usłyszałem wołanie przyjaciół jednak je zignorowałem
Odwróciłem się w stronę auta a gdy zobaczyłem w jakim stanie jest blondyn łzy samoistnie napłynęły mi do oczu. Blondyn siedział na tylnich siedzeniach z wpół spuszczonymi spodniami, jego ciało trzęsło się a z oczu leciały łzy
- Tommy!- krzyknął Brad wskakując do auta- kochanie co on ci zrobił
Chłopak jakby sparaliżowany siedział patrząc się w jeden punkt a gdy w końcu oprzytomniał zaczął głośno płakać. Brunet pomógł mu się ubrać a gdy wyprowadził go z auta blondyn zrobił coś czego bym się nie spodziewał.
Chłopak wyrwał się z objęć Brada po czym szybko wtulił się w mój tors. Na początku byłem zdezorientowany jednak po chwili szybko zamknąłem chłopaka w szczelnym objęciu. Ułożyłem dłoń na tyle jego głowy po czym przybliżyłem go do siebie dyskretnie całując w czoło. Chłopak zacisnął dłonie na moich barkach a już po chwili czułem jak jego mięśnie rozluźniają się
- Co ty robisz?- zapytał Liam pijackim głosem
Spojrzałem przed siebie a widząc co robi Brett parsknąłem śmiechem. Chłopak rozebrał mężczyznę a gdy włożył go nagiego do auta wyciągnął telefon wybierając do kogoś numer
- Halo? Policja?..... Jakiś zboczeniec leży nago w aucie....przy ulicy xxx....tak to obok rzeki.... dziękuję dowidzenia- rozłączył się chowając telefon do kieszeni po czym z cwanym uśmiechem spojrzał na nas
Wszyscy po chwili wybuchliśmy śmiechem. WSZYSCY nawet mój słodki blondynek, co prawda nie tak głośno jak pozostali ale wystarczyło mi to. Pogłaskałem blondyna po głowie a ten cicho mrucząc wtulił się we mnie
On jest taki uroczy. Czemu wcześniej tego nie zauważyłem
- Chce do domu- powiedział odchylając głowę w tył by spojrzeć na mnie
- Nie chcesz złożyć zeznań?- zapytałem unosząc jedną brew
- Nie- odparł kręcąc głową- nie chce mieć z nim nic do czynienia
- Odprowadzę cię- powiedziałem a na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech
- My ich też odprowadzimy- powiedział Minho podtrzymując pijanego Brada
Kiwnąłem tylko głową po czym wyciągnąłem telefon aby zamówić taksówkę
************
- Wejdziesz?- zapytał blondyn stojąc w drzwiach
- A twoja mama mnie nie zabije?- zapytałem lekko się uśmiechając co wywołało u niego cichy śmiech
Jak on się pięknie śmieje
- Chodź- powiedział wciągając mnie do domu
Ściągnąłem buty po czym pokierowałem się za blondynem przez korytarz
- Wróciłem - powiedział zatrzymując się przed wejściem do salonu
- Dobry wieczór- powiedziałem do kobiet siedzących przed telewizorem
- Dobry wieczór - odpowiedziały równo i dopiero teraz zauważyłem że blondynka opiera się o drugą która czule ją obejmowała
- O tej godzinie projekt?- zapytała blondynka spoglądając na zegar
- Yyyy Tak- odpowiedział po czym pociągnął mnie za rękę w stronę schodów
- Łał, posprzątałeś- powiedziałem zamykając za sobą drzwi
- Spadaj - rzucił lekko rozbawiony po czym usiadł na kanapie co i ja po chwili uczyniłem
Obróciłem się przodem do blondyna a gdy spojrzałem w jego oczy coś sobie uświadomiłem
- Ej....bo...mam głupie pytanie
- Jakie?- zapytał odwracając się w moją stronę
- Bo...nigdy nie widziałem twojego ojca
Mina chłopaka nagle spoważniał a jego wzrok zjechał na palce którymi po chwilę zaczął się nerwowo bawić
- Ja też nie- powiedział po chwili a mi zrobiło się mega głupio
- Jezu przepraszam, ja nie wiedziałem- zacząłem się nerwowo tłumaczyć jednak blondyn skwitował wszystko głośnym śmiechem co mnie pozytywnie zaskoczyło
- Nic się nie stało, miałeś prawo nie wiedzieć- powiedział nadal się lekko śmiejąc
- Nie.. naprawdę przepraszam. Po prostu widząc twoją ciocie, ta brunetkę, która ma oczy jak ty pomyślałem, że to może siostra twojego taty
- Emma nie jest moją ciocią - powiedział kręcąc głową a gdy posłałem mu pytające spojrzenie zaśmiał się słodko
- A kim?
- To moja mama- powiedział kładąc rękę na oparciu
- Jak to twoja mama. Przecież to zawsze ta blondynka przyjeżdżała do szkoły
- No tak- pokiwał powoli głową- to też moja mama...
- Moment....masz dwie mamy?- zapytałem będąc w niemałym szoku
- Tak....a co? Przeszkadza ci to?
- Co....nie! Tak właściwie to nawet mnie to nie rusza. Oczywiście jestem w szoku bo pierwszy raz się z takim czymś spotykam ale ogólnie jakoś mi to nie przeszkadza
- Cieszę sie- powiedział radośnie - bo inaczej byś musiał się ze mną zmierzyć
- A co taki patyk jak ty może mi zrobić- powiedziałem cwanie się do niego uśmiechając
- A mianowicie to- powiedział po czym zaczął mnie łaskotać
Zacząłem się śmiać jak głupi a gdy tylko zdołałem się chodź na chwilę opanować wykorzystałem sytuację i chwyciłem blondyna w pasie podnosząc go. Chłopak zaczął się szarpać jednak bezskutecznie.
Sorry mały ale jestem silniejszy
Rzuciłem blondyna na łóżko by po chwili usiąść na jego udach i zacząć go łaskotać. Ciało blondyna zaczęła wyginać się na różne strony a ja słysząc jego śmiech czułem się mega zrelaksowany
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top