29


- Synku- usłyszałem głos matki a po chwili lekkie szarpnięcie

- Hmmm- wymruczałem będąc nadal zamroczony snem

- Masz gościa- powiedziała gładząc mnie po głowie by po chwili wyjść z pokoju

Podniosłem się na łokciach po czym leniwie chwyciłem telefon odblokowując go. Dwie wiadomości. Jedna od Brada z pytaniem czemu mnie nie ma w szkole a druga od Nathana aka świnia, nawet nie chce mi się czytać co napisał. A co do Brada to też nie odpiszę bo pewnie to on przyszedł więc nie ma sensu bo zaraz i tak mu wszystko opowiem. Wyskoczyłem z łóżka ubierając na siebie jakieś pobrudzone dresy po czym pewnym krokiem pokierowałem się do salonu jednak gdy tylko zobaczyłem kto jest moim gościem od razu cała odwaga ze mnie zeszła

- Dylan!?- krzyknąłem nie ukrywając zdziwienia- co ty tu robisz?

- Projekt- rzucił krótko

Westchnąłem tylko po czym gestem ręki pokazałem Dylanowi aby szedł za mną. Gdy dotarliśmy do pokoju chłopak bez słowa usiadł na kanapie a ja zacząłem ogarniać trochę pokój bo co jak co ale pedantem nie jestem. Po ogarnięciu pokoju do stanu "ujdzie w tłumie" ściągnąłem z siebie brudne dresy po czym ubrałem na siebie przewiewne spodenki i koszulkę. Obróciłem się w stronę szatyna i trochę się zdziwiłem widząc jego czerwoną twarz

- A tobie co?- zapytałem

- Jesteś gejem...chyba nie powinieneś się tak przebierać przy byle kim

- Co z tego że jestem gejem skoro ty nim nie jesteś...to bez sensu abym się wstydził- wyznałem siadając na kanapie obok niego

- Wiesz co- zaczął po krótkiej chwili - myślałem że jak jesteś gejem to w pokoju będziesz miał czysto

- Co ?- rzuciłem rozbawiony

- No myślałem że to taka reguła...

Wyznał a ja spojrzałem na niego jak na wariata. Miałem to zignorować ale w ostatnim momencie wpadłem na pewien plan, bardzo ryzykowny plan. Szybko wyrwałem mu książkę którą trzymał na kolanach po czym usiadłem na nim w rozkroku zarzucając od razu ręce na jego szyję. Mina chłopaka była w tym momencie bezcenna, a jego ciało jakby sparaliżowane nawet nie drgnęło

- Wiesz Dyl- powiedziałem zalotnym tonem zjeżdżając jedną ręką na jego klatkę- skoro mamy lecieć regułą to może powinienem cię poderwać

Przybliżyłem się do jego twarzy oblizując dolną wargę a gdy nasze twarze dzieliły centymetry wyczułem coś niepokojącego.

JA PIER DO LE

Jemu stanął

- Dyl?- zacząłem niepewnie

- To....to naturalny odruch faceta - zaczął się nerwowo tłumaczyć a na jego twarzy pojawił się sporego rozmiaru rumieńce

Nie wiedząc co zrobić szybko zająłem swoje poprzednie miejsce. Kątem oka zauważyłem że chłopak kładzie poduszkę na swoje kolana co wywołało u mnie ciuchy śmiech

- Przepraszam- rzuciłem gdy ten spiorunował mnie wzrokiem- nie miałem pojęcia, że...no wiesz

- Spoko....zaraz minie

Pomiędzy nami zapanowała cisza a po jakiś 15 minutach zobaczyłem że chłopak odkłada poduszkę na bok co oznaczało, że ochłonął. Spojrzałem na niego i na moje nieszczęście on postanowił zrobić to samo. Patrzeliśmy sobie w oczy co wywołało u mnie lekkie dreszcze jak i rumieńce i w sumie z tego co widzę to nie tylko u mnie

- Nie powinieneś tak robić mając chłopaka- wyznał po chwili a do mnie wszystko wróciło

Gdy poczułem że moje oczy robią się szklane szybko spuściłem wzrok chcąc to ukryć.

Właśnie....będę musiał go przeprosić i powiedzieć że miał rację co do tej świni

- Przepraszam- powiedziałem przerywając ciszę

- Nic się nie stało.... przecież to tylko dla żartów...

- Nie o to chodzi!- przerwałem mu

- W taki razie o co

- O to że miałeś rację.... Nathan mnie zdradza- wyznałem a z nerwów zacząłem bawić się palcami

- Skąd wiesz?- zapytał po chwili

- Widziałem go wczoraj jak obściskuje się z jakąś kobietą

Wyznałem spoglądając na niego lecz szybko odwróciłem od nie wzrok czując jak do moich oczu napływają łzy. Pomrugałem parę razy aby odgonić je lecz na próżno. Po chwili czułem jak pojedyncze krople spływają po moim policzku a z moich ust wydobywa się niekontrolowane łkanie

- Ej mały...spokojnie

Usłyszałem łagodny głos Dylana a po chwili poczułem coś czego bym się nigdy po nim nie spodziewał. Chłopak objął mnie po czym przytulił do swojej klatki piersiowej. Na początku czułem się mega spięty lecz po chwili poczułem się dziwnie odprężony i ochoczo wtuliłem się w szatyna

- Więc dlatego cię w szkole nie było?- zapytał gładząc mnie po głowę co było mega przyjemne

- Yhymmm- wymruczałem niekontrolowanie wtulając się w niego bardziej co wywołało u niego lekki śmiech- sorry

- Nic się nie stało

- Twoja dziewczyna pewnie była by zła gdyby to widziała

- Jaka dziewczyna?- zapytała przez co zdziwiony spojrzałem na niego

- No Teresa

- Co? Chyba żeś zwariował

- Patrząc na to że przytulam się do ciebie to tak...pewnie zwariowałem - wyznałem na co ten przewrócił oczami i ku mojemu zdziwieniu jeszcze bardziej mnie do siebie wtulił

- Teresa nie jest moją dziewczyną...po prostu za mną lata

- Jesteś tego pewny- zapytałem unosząc jedną brew w górę na co ten tylko kiwnął głową na "tak" - To co to jest- zapytałem dotykając jego szyi na którym znajdował się mały fioletowy ślad- wczoraj jego nie było

- Oh jak ty dobrze o mnie wszystko wiesz- powiedział cwaniacko się do mnie uśmiechając przez co na moich policzkach znów zagościły rumieńce

- Po prostu to się rzuca w oczy- wyznałem udając złego co mi oczywiście nie wyszło bo szatyn zaczął się śmiać

- Wracając....nie, Teresa nie jest moją dziewczyną. A jeśli chodzi o to- wskazał na swoją szyję- to to nic nie znaczy. Boże czemu ja ci się tłumacze

- Nie wiem właśnie- powiedziałem po czym obaj zaczęliśmy się śmiać- dzięki

- Za co?

- Za to że mogłem ci się wyżalić- wyznałem na co ten uśmiechnął się do mnie czule

- Nie chce mi się robić tego projektu- powiedział po chwili- jakoś tak mi jest wygodnie

- To może później go zrobimy?- zapytałem na powrót wtulając się w niego

- Jestem za...a właśnie, za tydzień po naszej wygranej i tak...wygramy- uprzedził zapewne widząc że chce coś powiedzieć- Liam organizuje u siebie domówkę, wpadniesz z Bradem?

- No nie wiem...Brad pewnie będzie się bał

- Powiedz że będzie Minho- rzucił po chwili przez co spojrzałem na niego

- Skąd ty...

- On myśli, że tego nie widać?- powiedział unosząc jedną brew

Patrzyłem na niego z niedowierzaniem lecz po chwili obaj wybuchliśmy śmiechem, wiedziałem że Brad jest oczywisty....ale że, aż tak? Leżałem na szatynie śmiejąc się głośno i wtedy poczułem dziwne ciepło w podbrzuszu widząc jego rozbawioną twarz. Znam to ciepło bardzo dobrze. Już parę razy zdarzyło mi się to poczuć jednak nigdy tak się nie bałem jak teraz

Boże....czy ja się właśnie zauroczyłem?

I to jeszcze w Dylanie. On mi zaufał a ja się w nim zakochuje.

Bravo Thomas. Będę musiał zwalczyć w sobie to uczucie

- O kurcze!- krzyknął nagle Dylan spoglądając na telefon

- Co jest?- zapytałem wstając z szatyna

- Zaraz spóźnię się do pracy- wyjaśnił wstając po czym zaczął pakować swoje książki

Pokręciłem tylko rozbawiony głową po czym odprowadziłem szatyna do drzwi

- To...do poniedziałku- powiedział otwierając drzwi

- Ta....do poniedziałku- rzuciłem posyłając mu lekki uśmiech a gdy ten go odwzajemnił poczułem kłucie w klatce piersiowej

No tak

Sorry Tommy ale już za późno

Zakochałeś się

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top