4


- Idź już - proszę Vincenta. Dobrze wiem, że Niall robi to wszystko specjalnie żeby tylko z irytować mojego brata.

- Ale Valerie, może jednak zmieniłaś zdanie? - może i bym się na to zgodziła, ale tu chodzi o jego życie.

- Nie, będę do ciebie bardzo często dzwonić, leć już - czuję, że Vincent jest już na skraju wytrzymałości, a ja muszę się go szybko stąd pozbyć.

- Nie składaj obietnic bez pokrycia Valerie, a ty już naprawdę zejdź mi z oczu, bo zaraz zerwę ten przeklęta rozejm i rozpierdolę ci łeb o podłogę - mówi Niall, a następnie chwyta mnie boleśnie za ramię i do siebie przyciąga. - No już, wypierdalaj stąd! - wrzeszczy, a mój brat wreszcie idzie po rozum do głowy i wychodzi.

- Czemu do jasnej cholery go dręczyłeś! - warczę na Nialla, bo wiem, że właśnie po to, to wszystko mówił Vincent'owi.

- Bo na to zasłużył, a ty zacznij wreszcie się o sobie martwić, bo skoro nie będę mógł się wyżyć na tym kretynie to ty mi do tego posłużysz. Na twoje nieszczęście jesteś dość ładna - akurat słyszałam dużo lepsze komplementy. Większość mi powtarzała, że jestem piękną, a nie tylko ładna. Lecz od niego to i tak nie spodziewam się usłyszeć niczego pozytywnego.

- Tylko mnie tknij, a obetnę ci pewniej nocy chuja i stracisz swoją najcenniejszą rzecz.

- Lubię zadziorne - kurwa czy on musi każde moje słowo obrócić w jedno.

Chce dotknąć mojej twarzy, ale się od niego odsuwam. Nie pozwolę by w jakikolwiek sposób kład na mnie te swoje wstrętne łapy.

- Nie udawaj już takiej cnotliwej dziewicy, bo dobrze wiem, że przez twoje łóżko przewinęło się masa mężczyzn. A ty pewnie się domyśliłaś, że skoro zostaniesz naszym zakładnikiem to nie obejdzie się bez seksu albo to ze mną lub z moim ojcem. Masz szczęście, że to mi przypadłaś, bo ja posiadam taką cechę, że nienawidzę się dzielić swoimi zabawkami - jakim prawem ten idiota przyrównuje mnie do rzeczy. My jesteśmy równi sobie.

- Już nie wiem, która opcja jest gorsza, a teraz wynoś się z mojego pokoju, bo mam zamiar poukładać moje rzeczy.

- Dobrze, ale zjemy razem kolację, a tak się składa, że zostaliśmy sami w domu, bo ojciec wyjechał na trzy dni z Cindy. Włóż na siebie jakąś seksowną sukienkę chociaż w tym spodenkach nie wyglądasz najgorzej - komunikuje i wychodzi, a ja mam ochotę rzucić czymś ciężkim w drzwi, ale się przed tym powstrzymuje.

Zapomniałam, że będę tu mieszkać razem z Cindy, ona jest o siedem lat starszą ode mnie żoną Fernanda, która nic nie robi sobie z jego zdrad i jest szczęśliwa z bogatego życia, które prowadzi. Wcześniej podobno pochodziła z bardzo biedniej rodziny.

Może chociaż z nią złapię dobry kontakt?

Zaczynam rozpakowywać walizkę i po chwili trafiam na krótką, obcisłą czerwoną sukienkę.

Założę ją dziś, i do tego wysokie szpilki.

A jak on tylko spróbuję mnie dotknąć to wbiję mu nóż w rękę.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział. A i jaki powinien według was być Niall?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top