22


- Zanieś walizki do mojego pokoju - mówię do Roberta, który wyszedł mi na przeciw. Na szczęście Niall poza odwiezieniem mnie i wylądowaniem moich bagaży nie postanowił wejść ze mną do środka.

- Twój podły charakter pozostał, więc chyba nie jest z tobą źle.

- Vincent dramatyzował przez swoje wyrzuty sumienia i popełnił ogromny błąd zamieniając się ze mną - komunikuje, a następnie wchodzę do środka. Powinnam się cieszyć, że już nic nie może mi zagrozić, lecz ciągle po głowie chodzi mi pytanie czy Niall dotrzyma słowa i naprawdę nie skrzywdzi mojego brata.

- O wreszcie jesteś - zauważam Thomasa siedzącego w salonie. - Już myślałem, że Niall cię nie wypuści i jeszcze dojdzie do jakieś rewolucji. A szczerze to nie uśmiecha mi się że oberwać przez głupotę mojego brata.

- Nic ci nie będzie, Vincent'owi podobno także, ale muszę codziennie do was jeździć i udawać przed Sophie, że jestem jej nową matką.

- Ja pierdole naprawdę mu się spodobałaś - oznajmia blondyn z uśmiechem na ustach. - On uwielbia tę małą i nigdy by nie pozwolił by narobiła sobie złudnych nadziei. Nie będziesz miała innego wyjścia jak już zostać z nim na zawsze - nie on nie może mówić prawdy. Żartuję sobie ze mnie.

- Takie rzeczy mnie nie bawią - siadam obok niego.

- I dobrze, bo mogę cię zapewnić, że Niall na wiele wad i jak już sobie coś wbije do głowy to nic nie da rady mu tego wybić. Jeśli on cię w miarę dobrze traktuje to radzę ci jak najszybciej załatw powrót Vincenta, bo on naprawdę nie jest tam bezpieczny. Tylko jakby co to nie wiesz tego ode mnie - mówi, a następnie gdzieś idzie.

Cholera, muszę jeszcze przyśpieszyć swoje działanie.

***
- Czemu nie rozpakowałaś swoich walizek? Mam ty przysłać którąś ze służących? - pyta się mnie ojciec.

- Nie trzeba, kto wie może niedługo tam wrócę - kolejny raz gryzę słodkie jabłko które sobie dopiero co przyniosłam z kuchni. Nie spodziewałam się zastać tu taty.

- Nie rozumiem czemu cię tam tak bardzo ciągnie. Z tego co wiem to nigdy nie pałałaś do ich rodziny zbytnią sympatią.

- I nadal się to nie zmieniło. Wiem jednak, że jeśli nie zrobię tego co chce ode mnie Niall to Vincenta tam spotkają tortury i śmierć. On nawet nie ukrywał, że ten rozejm miał służyć tylko po to by doprowadzić do śmierci Vincenta.

- Tylko cię straszył - Nie mogę pojąć tego lekceważącego podejścia ojca. Przecież tu chodzi o jego syna.

- Nie i dlatego jutro z samego rana tam jadę. Niall obiecał mi, że jak będę robiła co mi każe to śni mi ani Vincent'owi nic nie będzie.

- Nigdy nie potrafiłem pojąć tej twojej troski o Vincenta. A on przecież sam jest sobie winien. Jakby był inteligentniejszy to nikt nie chciałby się na nim mścić. Przemyśl to czy warto się dla niego poświęcać - mówi, a następnie wychodzi.

Czemu on jest taki surowy dla Vincenta?

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top