19
- Nawet ładnie tu masz - mówię do Nialla. Pierwszy raz jestem w jego pokoju, bo tak szczerze to spędziłam tu jedynie cztery dni. Chociaż przyjechałam tu pełna obaw to wolałabym jeszcze tu zostać. Nie dla siebie, a dla Vincenta.
Jest on urządzony na zasadzie kontrastu bieli i czernie. Tego drugiego koloru jest jednak więcej. Łóżko jest też jest sporo większe niż te które tu miałam.
- Jakbyś dłużej tu pobyła to pewnie wkrótce byś się tu przeprowadziła, ale nic straconego. Przekonasz ojca do zmiany decyzji, wierzę w ciebie - a ja akurat nie jestem pewna czy tak łatwo mi to pójdzie. Poza tym Vincent też pewnie będzie się opierał. - A poza tym przecież będziesz spędzać ze mną czasem noce. Nie wierzę, że twój tatuś dokładnie sprawdza czy nocujesz w domu.
A ten znowu robi iluzje względem mojego prowadzenia się. Zupełnie tak jakby on był święty.
- Przestań gadać i rób to co chcesz - mówię, a następnie znowu zaczynam się rozbierać, nie jestem dziewicą, ale i tak liczę na to, że nie potraktuje mnie jakoś bardzo ostro. Nie chcę by Vincent musiał jutro patrzeć na moje siniaki.
- Przestań się zachowywać jakbyś była tu za karę. Nie jestem przecież jakiś mocno stary lub odrażający - odgarnia końcówki moich czarnych włosów w mojej twarzy. - A skoro mamy tworzyć rodzinę dla Sophie to musisz się oswoić z moim dotykiem i fajnie by było gdyby ci się to podobało.
Strasznie dużo ode mnie wymaga. Najpierw non stop mnie straszy, a teraz jeszcze chce bym zachowywała się normalnie. To nie wykonalne.
- Masz na to ochotę? - nagle zadaje to pytania. Szczerze to jestem trochę tym zdziwiona. Czemu on raz zachowuje się normalnie, a później jak skończony debil. Nie znam nikogo kto bym miał tak wielkie wahania nastroju jak on.
- Niezbyt, dziś się tyle wydarzyło, że mam ochotę jedynie się położyć i iść spać - najpierw wizyta w domu, kłótnia, próba gwałtu, a teraz jeszcze przyjazd Vincenta i ten mój strach o niego.
- Nie jestem aż takim potworem, więc pozwolę ci się położyć -, uśmiecham się na jego słowa.
- Dziękuję, zaraz pójdę do Vincenta.
- O nie, będziesz spała ze mną. Pakuj się, więc do łóżka - tak jak stoję, czyli w samej bieliźnie wchodzę do jego łóżka. On także pozbywa się swojego ubrania, tylko z tym szczegółem, że nie pozostawia sobie nawet bokserek.
Dołącza do mnie, gasi światło i jego ramiona owijają się wokół mojego pasa. Mam ochotę się jeszcze bardziej odsunąć, lecz dla dobra mojego brata tego nie robię.
Zamykam, więc oczy i staram się zasnąć.
***
Na śniadanie idziemy trochę spóźni, sądzę, że Niall specjalnie siedział dłużej w łazience by mój brat się zamartwiał. Jak wchodzimy do jadalni to wszyscy już tam są. Cindy uśmiecha się na mój widok, a Vincent wygląda jakby w ogóle w nocy nie zmrużył oka.
- Mogliście zaczynać bez nas - mówi Niall, a następnie siada i pociąga mnie tak, że jestem zmuszona zająć miejsce obok niego.
- Spakowałem ci walizki tak byś mogła jak najszybciej wrócić do domu - mówi Vincent, a następnie nakłada sobie na kromkę chleba szynkę i plasterek sera.
Widać, że Niall chce mu coś odpowiedzieć, ale przeszkadza mu wbieginiecie do pomieszczenia Sophie. Ona jednak zamiast do swojego ojca i przybiega do mnie.
- Pobawimy się dziś mamusiu.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział. Nie wykluczam, że nawet dziś.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top