Rozdział 19
Tris
Jeszcze nigdy nie miałam okazji grać w wyzwania. Spodobała mi się zabawa w przechwycenie flagi, więc ta na pewno też będzie fajna.
Amar poszedł jeszcze do siedziby Nieustraszoności po więcej alkoholu i gadżety, które przydadzą się do gry. My postanowiliśmy skorzystać z okazji i przebrać się w wygodniejsze ciuchy, bo Christina wymusiła na mnie i Shaunie sukienki, chociaż ta druga nie miała nic przeciwko, czego nie można powiedzieć o mnie. Prawie całe życie nosiłam sukienki, mieszkając w Altruizmie.
Tobias szuka czegoś po szufladach, po czym chowa to pospiesznie do kieszeni.
- Co tam masz? - Pytam, zaciekawiona.
- Nic - odpowiada, zmieszany. - Chyba musimy już iść, bo zaczną bez nas.
Marszczę brwi, ale nie komentuję jego dziwnego zachowania.
Biegniemy na pociąg, choć połowa z nas potyka się o własne nogi. Trochę boję się o Tobiasa, bo jest już mocno wcięty, a wskakiwanie do pociągu nie jest łatwe po alkoholu.
Wskakuję pierwsza i wyciągam do niego rękę. Przewraca oczami, ale ją chwyta, więc pomagam mu się podciągnąć do wagonu.
- Dałbym sobie radę.
- Wiem, ale czasami to ja mogę tobie pomóc, wiesz? - Całuję go w policzek, na co uśmiecha się szeroko.
- Wiem - odpowiada i obejmuje mnie w pasie.
Do pociągu wskakuje reszta, więc przerywamy nasze sam na sam.
- Dobra - odzywa się Amar. - Ja zaczynam - bierze butelkę piwa i upija z niej spory łyk. - Wybieram Cztery.
- Wspaniale - komentuje Tobias.
- O tej godzinie biblioteka Erudytów jest pełna, więc będziesz miał niezłą widownię.
- Nie będę przed nimi świecił dupą - protestuje natychmiast Tobias.
- Nie chodziło mi o to - Amar wybucha śmiechem, a my do niego dołączamy. Po alkoholu wszystko wydaje się strasznie zabawne. Przywódca schyla się i wyjmuje z plecaka spray, po czym wręcza go Tobiasowi.
- Budynek biblioteki Erudytów to praktycznie same okna. Wyzywam cię do namalowania na nich nosów, najwięcej ile zdołasz.
- Ale żeś wymyślił - kpi Tobias i przygotowuje się do wyskoczenia z pociągu, bo zbliżamy się do centrum.
Choć jest już przed północą, w Erudycji nadal pali się światło. Przez szyby widzimy Erudytów, którzy skupiają się nad książkami. Zostajemy nieco w tyle i obserwujemy jak Tobias podchodzi do okien, wyciąga spray i jak gdyby nigdy nic zaczyna malować nosy.
Na początku pozostaje niezauważony, ale po chwili Erudyci odrywają się od książek i zaczynają wskazywać na niego palcem. Jednak żaden z nich nie decyduje się na przerwanie Tobiasowi, dlatego praktycznie całe szyby są ozdobione śmiesznymi rysunkami nosa.
- Hej! Łobuzie! - Z prawej strony podbiega starszy strażnik i wygraża Tobiasowi ręką.
Wybuchamy śmiechem, a Tobias szybko do nas wraca, po czym puszczamy się biegiem.
Zatrzymujemy się dopiero w parku Millenium. Amar podaje srebrną flaszkę Tobiasowi, który pociąga z niej spory łyk.
- Wybieram Tris - informuje nas i posyła mi złośliwy uśmiech. Podchodzi do mnie bliżej.
- Wiedziałam - przewracam oczami. - No dawaj, dowal mi.
Nagle Tobias zaczyna wyglądać na nieco zdenerwowanego i wymienia spojrzenia z Zekem i Uriahem. Oni pokazują mu kciuk do góry. O co tu chodzi?
- Wyzywam cię - zaczyna Tobias i odchrząkuje, patrząc na mnie niepewnie. Przełyka głośno ślinę. - Wyzywam cię, żebyś za mnie wyszła - dodaje, wyciąga coś z kieszeni, czym okazuje się czerwone pudełeczko. Otwiera je, a w środku znajduje się złoty pierścionek z symbolem nieskończoności.
CDN.
😱😱😱😱😱😱
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top