Rozdział 31

Tris

Budzą mnie delikatne pocałunki składane na mojej twarzy. Uśmiecham się z zamkniętymi oczami i mruczę cicho.
- Obudź się - mówi Tobias, jeżdżąc nosem po moim policzku.
- Jeszcze nie, jest mi tak dobrze...
- Mogę cię obudzić w stylu bardziej przypominającym Nieustraszoność - proponuje, a ja gwałtownie otwieram oczy.
- Ale ja już nie śpię - robię cwaną minę.
- W samą porę - odpowiada Tobias i zaczyna mnie intensywnie całować. Od razu mu się poddaję i rozchylam lekko usta, by jego język połączył się z moim w gorącym tańcu.
Ręka Tobiasa wjeżdża pod moją bluzkę, podciągając ją coraz bardziej do góry. Na chwilę się od niego odrywam i ściągam ją przez głowę. Gdy Tobias chce z powrotem połączyć nasze usta, zatrzymuję go i pozbywam się również jego koszulki. Delikatnie gładzę odkryte ciało i czuję jak jego mięśnie naprężają się pod moim dotykiem. Jego ciało jest pięknie wyrzeźbione, chyba jestem szczęściarą, że ktoś taki jak on jest moim narzeczonym. Że w ogóle na mnie spojrzał.
Narzeczony. Jak to dziwnie brzmi. Jeszcze nie tak dawno byłam dziewczynką, która martwiła się, że nie jest wystarczająco bezinteresowna, aby zostać z rodziną w Altruizmie. A Tobias jawił mi się jedynie jako syn Marcusa, który opuścił naszą frakcję, o którym nieoficjalnie myślało się jako o zdrajcy. A on chciał tylko być wolny od ojca. A ja chciałam być wolna, bo nie potrafiłam dostosować się do zasad Altruistów.
Nieustraszoność daje wolność.
Tak bardzo zagłębiłam się w swoich myślach, że nawet nie zauważyłam, że Tobias pozbawił mnie już większej połowy garderoby i leżę w samych majtkach.
- Ale jesteś szybki - stwierdzam rozbawiona.
- Nie mam za wiele czasu, dzisiaj robię im podwójny bieg na dwadzieścia kilometrów, bo wczoraj nie biegaliśmy - odpowiada z ustami przy mojej szyi. Mimowolnie wzdycham, bo uwielbiam kiedy mnie po niej całuje.
- Zamęczysz ich - śmieję się.
- Jeszcze zobaczę, może skrócę trasę do piętnastu kilometrów, bo nie mam zamiaru ich wszystkich nieść w drodze powrotnej.
Na myśl od razu przychodzi mi Alice i jej sztuczki, które chce wypróbować na Tobiasie. Ufam mu, ale takie bezczelne małolaty są w stanie zrobić różne głupie rzeczy, byleby tylko osiągnąć cel.
Żeby już więcej nie myśleć o ponurych rzeczach, przyciągam bliżej Tobiasa i wpijam się w jego usta. Rozpinam jego spodnie i je zsuwam, a on skopuje je na podłogę. Przejeżdzam dłonią po sporym wybrzuszeniu, a Tobias wzdycha i pozbywa się reszty mojej bielizny. Całuje mnie po brzuchu, a jego ręce masują moje uda, sprawiając, że robi mi się gorąco.
Kładę ręce na jego ramionach i przekręcam się tak, że teraz on leży na plecach, a ja siedzę na nim okrakiem.
- I co teraz? - Pyta rozbawiony.
- Zobaczysz - odpowiadam i macham brwiami.
Zbliżam usta do jego torsu i znaczę na nim ścieżkę pocałunkami. Wyraźnie zarysowane mięśnie brzucha aż się proszą o uwagę, więc dotykam je czubkiem języka.
- Tris - oddech Tobiasa staje się szybszy. Jestem usatysfakcjonowana, że to co robię tak na niego działa. Nie mam w tym przecież żadnego doświadczenia, więc nie jestem pewna, co może mu się spodobać, a co nie.
Tobias chwyta moje ręce i kładzie je na swoje bokserki. Uśmiecham się i powoli je ściągam. Tobias lekko mnie unosi, po czym sadza na sobie. Zaczynamy się poruszać w jednym rytmie. Opieram ręce na jego torsie i od czasu do czasu całuję.
Gdy czuję zbliżający się finał, wpijam się namiętnie w jego usta i gryzę delikatnie jego wydatną dolną wargę.
Po chwili opadam na niego, próbując uspokoić oddech.

Po wspólnym prysznicu, postanawiamy jeszcze iść na śniadanie. Od dłuższej chwili chodzi mi po głowie myśl, że mogłabym spróbować powiedzieć teraz prawdę Tobiasowi, bo jest w świetnym humorze i może jego reakcja byłaby spokojniejsza.
Podchodzę do niego, gdy zakłada buty. Odchrząkuję i wycieram spocone dłonie o spodnie.
- Tobias?

CDN.

Dobranoc 😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top