Rozdział 14

UWAGA, KOŃCÓWKA +18 😏

Tris

Jest mi tak strasznie głupio, że mam ochotę ukryć twarz, która jest w tej chwili czerwona jak burak.
To jego święto, a ja przebiłam mu ucho nożem, do cholery. I byłam na niego obrażona.
- Tobias, przepraszam - jęczę i krzywię się. Poczucie winy muszę mieć wymalowane na twarzy, bo Tobias się uśmiecha.
- Nie szkodzi, miałaś naprawdę dużo na głowie - wzrusza ramionami.
Jako Altruiści nie obchodziliśmy urodzin i jestem pewna, że Tobias podtrzymywał ten zwyczaj także w Nieustraszoności.
Rzucam mu się na szyję i ściskam mocno.
- Życzę ci wszystkiego co najlepsze, przede wszystkim pełni zdrowia jak najdłużej, w miarę spokojnego życia, choć jako Nieustraszeni nie mamy w tej kwestii dużego pola do popisu, żebyśmy zawsze się kochali i nie zepsuli naszego uczucia, ale przede wszystkim, żeby spełniło się każde twoje marzenie - uśmiecham się i całuję go mocno. Tobias ochoczo odwzajemnia pocałunek, a po chwili się odsuwa.
- Spotkałem ciebie, więc nie potrzebuję już niczego więcej - stwierdza i całuje mnie jeszcze w policzek.
- Nie zasłużyłam sobie na ciebie - odpowiadam, zażenowana. - Nawet nie mam dla ciebie prezentu!
- Ale jesteś ze mną tutaj, a to najlepszy prezent, jaki mogłem sobie wymarzyć.
Ponownie go całuję, ale jednocześnie zastanawiam się, co mogłabym mu podarować. Mam kompletną pustkę w głowie.

Następnego dnia rano, gdy Tobias idzie trenować nowicjuszy, udaję się do Christiny.
- Pilna sprawa, musisz mi pomóc - ładuję się do środka i siadam na kanapie.
- Co się stało? - Pyta, sadowiąc się obok mnie.
- Tobias miał wczoraj urodziny, o których kompletnie zapomniałam!
- Serio?! Też nie złożyłam mu życzeń! - Christina unosi brwi. - Ale w czym potrzebujesz pomocy?
- Kompletnie nie wiem, co mam mu podarować! - Wołam zrozpaczona. Christina przygląda mi się przez chwilę.
- Zacznijmy od tego, co Tobias najbardziej lubi.
- Mnie - szczerzę zęby.
- Strasznie jesteś skromna - przewraca oczami Christina. - A oprócz ciebie?
Myślę gorączkowo i marszczę brwi.
- Jedyne, co przychodzi mi do głowy to ciasto czekoladowe - śmieję się.
Christina klaszcze w dłonie i piszczy.
- Mam idealny pomysł! Ale musisz porzucić na moment swoją altruistyczną stronę.
- Dlaczego? - Pytam podejrzliwie.
- Co lubi każdy facet? Seks. A ty go urozmaicisz, tak, żeby Tobiasowi było jak najmilej.
- To znaczy?
- Zabawicie się na słodko - Christina wybucha śmiechem, a ja oblewam się czerwienią od stóp do głów.
- Nie ma mowy, nie dam rady! - Protestuję.
- Zrób to dla niego! Na pewno będzie mile zaskoczony.
- Nie wierzę - kręcę głową, ale Christina już ciągnie mnie za rękę.
- Chodź, zamówimy ciasto i kupimy ci jakąś seksowną bieliznę.
Że co?!

Siedzę w sypialni z Christiną, nieco dekorując pomieszczenie zapachowymi świecami. Odpalamy je, sprawiając, że atmosfera robi się romantyczna.
- A jeśli mu się nie spodoba? - Pytam, siadając zrezygnowana na łóżku.
- A co ma mu się nie podobać?
- No nie wiem. Ta bielizna jest za skąpa.
Faktycznie, stanik jest mocno wykrojony, a majtki więcej odsłaniają niż zasłaniają. Dodatkowo są z koronki, w kolorze czerwonym. Na razie mam na sobie szlafrok i nie wyobrażam sobie momentu, kiedy będę musiała go zdjąć. Chyba spłonę ze wstydu.
- Uwierz mi, że Tobiasowi nie będzie przeszkadzało to, że nie zakrywa zbyt wiele. Dobrze, że nabrałaś kształtów od czasów nowicjatu.
- Dzięki - mruczę sarkastycznie.
- Oj, nie miałam nic złego na myśli! - Wytyka mi język. - Jak ty to zrobiłaś, że  z deski zrobiła się miseczka C?
Porywam poduszkę i walę nią w Christinę.
- Ała, to bolało!
- Miało boleć - uśmiecham się. - Gdzie masz to wino? Muszę się trochę napić na odwagę.
Christina podaje mi butelkę, a ja opróżniam dużą część. To wystarczy, żeby lekko zaszumiało mi w głowie, ale nie na tyle, żebym była pijana.
- Dobra, bo on zaraz powinien skończyć pracę - patrzę na zegar i wypycham Christinę z sypialni. Pokazuje mi, że trzyma kciuki i znika.
Siadam na łóżku i ściągam szlafrok. Wyobrażam sobie minę rodziny na mój widok, byliby pewnie zniesmaczeni. Ale zmieniłam frakcję, tutaj takie rzeczy nie są tematem tabu.
Po kilku minutach słyszę, że drzwi do mieszkania otwierają się. Serce zaczyna mi łomotać jeszcze bardziej. Tobias jednak od razu idzie do łazienki pod prysznic, więc mam jeszcze kilka minut na przygotowanie się psychiczne. Jednak gdy wychodzi z łazienki, nadal nie udaje mi się uspokoić. Trzęsącymi rękami trzymam czekoladowe ciasto, na którym palą się dwie świeczki, jedna w kształcie jedynki, a druga w kształcie dziewiątki.
W końcu Tobias wchodzi do sypialni i staje w wejściu kompletnie zamurowany, widząc mnie. Ma na sobie tylko bokserki i koszulkę. Robi mi się okropnie gorąco.
- Wszystkiego najlepszego! - Zbieram się na odwagę i podchodzę do niego. - Pomyśl życzenie.
Tobias uśmiecha się i po chwili zdmuchuje świeczki. Patrzy na mnie łapczywie, więc odstawiam ciasto na stolik nocny.
- Masz ochotę na kawałek? - Pytam, a on zbliża się do mnie.
- Tak, ale jeszcze większą ochotę mam na ciebie - nie daje mi odpowiedzieć i całuje namiętnie, kładąc ręce na pośladkach. Ściska je, po czym jego dłonie zaczynają jeździć po moim ciele, sprawiając, że dostaję gęsiej skórki. Popycha mnie na łóżko, a ja lekko się unoszę i ściągam jego koszulkę.
- Cudowny stanik, ale nie będzie nam już potrzebny - Tobias odpina go i rzuca za siebie. Pochłania mnie wzrokiem, jestem zawstydzona, ale jednocześnie czuję, że robi mi się duszno. Kładę się na plecach. Tobias siada na mnie okrakiem i pochyla się nad moją twarzą. Jego usta biorą w posiadanie moje wargi, rozchylam je, pragnąc poczuć smak Tobiasa. Nagle odrywa się ode mnie i lekko unosi. Sięga do ciasta i nabiera na palce czekoladowy krem, po czym rozsmarowuje go od mojej szyi, między piersiami, a do pępka. Uśmiecha się łobuzersko i zlizuje powoli ciasto z mojego ciała. Jest mi tak przyjemnie, że ściskam kurczowo kołdrę. Jednak Tobias nie przestaje i po chwili ciasto ląduje na moich piersiach. Gdy znowu czuję jego język i usta, mimowolnie jęczę.
- Już nigdy nie zjem ciasta z talerzyka - żartuje.
Nabieram dwoma palcami krem i rozmazuję go na jego szyi i też go zlizuję. Tobias zaczyna oddychać ciężej.
Chwytam za brzeg bokserek i zaczynam je ściągać. Tobias pomaga mi, po czym sam pozbywa się dolnej części mojej bielizny. Kiedy rozchyla moje uda i sadowi się między moimi nogami, czuję, że jest gotowy. Moje podbrzusze pulsuje w wyczekiwaniu, więc całuję głęboko Tobiasa i przygryzam jego dolną wargę.
- Tobias, błagam - mruczę mu w usta.
Całuje mnie jeszcze lekko, po czym czuję jak wślizguje się we mnie bez problemu. Jestem rozpalona do granic możliwości. Na czole Tobiasa pojawiają się kropelki potu, oczy ma przymknięte. Kładę ręce na jego tyłku i przyciskam mocniej do siebie. Porusza się coraz szybciej, a ja czuję zbliżające się spełnienie. W końcu oboje dochodzimy, a Tobias pada na mnie ciężko.
- Jeszcze raz wszystkiego najlepszego - mówię wyczerpana, gładząc jego włosy.

CDN.

OMG, trochę dłuższy rozdział mi wyszedł, prawie 1100 słów 😂 😎😈
Dobranoc ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top