Rozdział 12

Tris

Zabieram kilka srebrnych noży, a Tobias ustawia się pod ścianą. Wiem, że boi się, że go trafię, ale prędzej by umarł niż to po sobie pokazał. Zawsze taki jest dumny i sprawia wrażenie, jakby miał wszystko gdzieś.
Przechylam głowę i zastanawiam się jaki będzie najlepszy sposób na zemstę. Nowicjusze obserwują nas w napięciu, a ja uśmiecham się złośliwie do Tobiasa.
- No dawaj - mówi i patrzy na mnie znacząco.
Chwytam nóż, ustawiam rękę i mrużę oczy. Biorę zamach i rękaw kurtki Tobiasa jest przytwierdzony do ściany. Widzę, jak oddycha z ulgą, ale na jego miejscu nie cieszyłabym się przedwcześnie.
Drugi nóż rzucam w taki sam sposób, ale tym razem przybijam rękaw prawej ręki. Tobias marszczy czoło i po chwili zaczyna się uśmiechać.
- Chcesz mnie przytwierdzić na stałe do ściany? - Pyta szyderczo.
- A co, myślisz, że ktoś pomoże ci się oderwać? - Poruszam brwiami.
Szykuję się na ostateczny cios w ramach zemsty. Obracam w ręce ostatni nóż i wybieram miejsce, w które chcę trafić.
Wpatruję się w jego lewe ucho. Przejeżdzam językiem po górnej wardze i lekko się odchylam, maksymalnie się skupiając. Mimo wszystko nie chcę zranić go w twarz.
- Rzucaj, nie mamy całego... - mówi Tobias, ale nie kończy, bo rzucam nóż dokładnie tam, gdzie planowałam - w płatek ucha. Chłopak jest tak zaskoczony, że nie udaje mu się ukryć grymasu bólu.
- Trafiłaś go w ucho! - Krzyczy oskarżycielsko Alice. - Krew mu leci!
Odwracam się do niej powoli. Podchodzę bliżej i mrużę oczy.
- Jeśli sądziłaś, że w tej frakcji nigdy nie ujrzysz krwi, to możesz zacząć się pakować w tej chwili.
Wpatruje się we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Takie buntowanie się nie wyjdzie ci na dobre, rozumiesz? Mam nadzieję, że jest to dla ciebie jasne, więc pilnuj się.
Kiwa głową, a ja podchodzę do Tobiasa, który ma koszulkę pobrudzoną od krwi. Odrywam noże od jego rękawów, ten który trafił w ucho, od razu spadł na ziemię, bo nie włożyłam w ten rzut aż tyle siły.
- Trenujcie dalej - mówi Tobias i odchodzimy na bok. Wyjmuję gazę, na którą wylewam wodę utlenioną i przyciskam do jego płatka ucha.
- Boli? - Pytam.
- Trochę szczypie - uśmiecha się do mnie, więc nie jest zły. - A jednak znalazłaś sposób, żeby się na mnie odegrać.
- Tak, masz teraz dziurę w uchu, możesz sobie włożyć kolczyk - śmieję się.
- Nie, chyba jednak sobie to daruję - przypatruje mi się przez chwilę. - Wiesz co, zaskoczyłaś mnie. Myślałem, że to ja będę musiał być tym złym, ale ty idealnie mnie wyręczasz! Oni wszyscy się ciebie boją - wybucha śmiechem, przez co niektóre transfery spoglądają na nas z ciekawością. Rzucam im surowe spojrzenie, więc szybko wracają do ćwiczeń.
- I dobrze - odpowiadam, też się śmiejąc. - Przyznaj, trochę się bałeś, co?
- Nie zrobiłabyś mi poważnej krzywdy, więc raczej nie - wzrusza ramionami. - Czy to znaczy, że już się na mnie nie gniewasz?
- Nie, przeszło mi już - odrywam gazę. Krew mu już nie leci, ale została rana. - Chcesz iść do szpitala to zszyć?
- Nie, po co, to się samo zrośnie - zeskakuje z kamienia, na którym siedział. Podchodzimy z powrotem do nowicjuszy, większość zaczyna łapać o co chodzi i trafiają w cel, ale dwie Serdeczne widocznie odstaje od grupy, bo noże raz po raz wypadają im z rąk, na co chichoczą jak idiotki.
- Co jest według was takie śmieszne? - Odzywam się do nich i milkną. - Może to, że jeszcze ani razu nie trafiłyście do celu? - Patrzę na nie ironicznie. - Jeśli chcecie dalej się tak zachowywać, to znajdę sposób, żeby jak najszybciej pozbyć się was stąd. Nie potrzebujemy słabeuszy. Zrozumiano?! - Podnoszę głos.
Sama nie wiem, co się ze mną dzieje, że jestem taka ostra, ale podoba mi się to. Nie jestem brutalna jak Eric, który kazał Christinie wisieć nad przepaścią. Chcę utrzymać dyscyplinę, ale moje kary są zupełnie inne, mniej niebezpieczne i nie zagrażają życiu.
Nadzorowanie nowicjatu coraz bardziej mi się podoba. Można wyżyć się na nowych, pewnie dlatego Tobias też lubi to robić.
A te dwie małpy, niby Serdeczne, jeszcze nieraz odczują skutki zadzierania ze mną.

CDN.

A jednak jeszcze dzisiaj coś naskrobałam 😏
Oglądam mecz i strasznie żal mi Islandii, ale chociaż strzelili honorową bramkę... Ogromny wysyp goli, 5-1 dla Francji...
Dobranoc 😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top