08: i po co znów kłamiesz?

najpierw były sekundy. później te sekundy zamieniły się w minuty, a te z kolei w godziny. czekał. nie przejmował się temperaturą chylącą się ku zaledwie kilku stopniom oraz deszczem, który padał już od kilku dni, jakby chciał oczyścić ludzkość z jej grzechów. problem w tym, że nie każdy grzech dało się wymazać i nie zawsze dało się coś odkręcić. na przykład luke, który grzecznie odmawiał teraz narkotyków, czy jakiegokolwiek alkoholu w duchu obwiniał się mocniej niż kiedykolwiek wcześniej. nadal miał przed oczami nieprzytomną roxanne, którą zabierało pogotowie i siebie samego, stającego jak ten ostatni słup soli, który jest obojętny na otoczenie.

- ugh, to znowu ty. - ścieżką obok niego przeszła jedna z dziewczyn, która była tamtego wieczora w klubie. 

hemmings z początku nie zrozumiał, o co jej chodzi i pomyślał, że to do kogo innego, albo, że prostytutka rozmawia z kimś przez telefon. ale tak nie było. w dodatku spojrzenie, jakim go obdarzyła było dosyć znaczące i skierowane tylko i wyłącznie do niego. 

- coś nie tak? - uniósł brew, jakby chciał się dowiedzieć, co takiego złego zrobił. 

- nie, ale widzę cię tu kolejny raz i nie rozumiem, po co tu przychodzisz. to miejsce ludzi spod ciemnej gwiazdy. - zauważyła, zakładając dłonie na biodra. miała bardzo krótką spódniczkę na sobie, wysokie buty na obcasie i skórę z prześwitującym podkoszulkiem. - a ty nie wyglądasz na nimfomana, narkomana, czy alkoholika. więc po co tu jesteś?

- z całym szacunkiem, ale dlaczego cię to obchodzi?

- bo tamtego wieczora gapiłeś się na roxanne, jakby była głównym eksponatem na wystawie w muzeum. - skrzyżowała dłonie na piersi, a luke zarumienił się pod nosem. raven roześmiała się cicho i już wiedziała, o co chodzi. 

- to było, aż tak bardzo widać?

- nie było wcale i w ogóle. - rzuciła sarkastycznie. - myślałam, że zaraz dojdziesz poprzez samo patrzenie na nią. - dodała, a później roześmiała się ponownie. 

- wiesz, co się z nią dzieje? - wstał i podszedł do niej, ale raven instynktownie się odsunęła.

- nie jestem pewna, czy mogę ci o tym powiedzieć. nie wiem, czy komukolwiek mogę. jeśli zindler się dowie, to będzie po mnie. - pokręciła głową, obawiając się szefa. to była wyjątkowa szuja i każdy o tym wiedział, że nie miał szacunku do nikogo poza sobą i pieniędzmi. 

- nikt się nie dowie. - obiecał jej, a później oblizał wargi. - proszę. to dla mnie ważne.

- chyba naprawdę się w niej bujasz. - przyznała najpierw, a później poprawiła torebkę, która zsunęła się jej z ramienia. - z tego, co słyszałam, gdy wychodziłam na papierosa, to zindler ją wyrzucił. powiedział, że nie potrzebuje chorych dziewczyn, ale oddał jej pieniądze, bo podobno zdążyła się wypłacić. - ciągnęła, wyjmując papierosa z kieszonki spódniczki. - masz ogień?

- co? nie wiem. - zaczął szukać u siebie zapalniczki, ale nigdzie jej nie miał więc pokręcił tylko głową.

- no nieważne. - westchnęła. - podobno wypisała się ze szpitala na własne żądanie, ale jeden z ochroniarzy zindlera miał ją pilnować. podobno nie jest z nią najlepiej, a lekarze nie wróżą niczego dobrego. - dodała.

- to przez ten kaszel, prawda?

- tak, ale to nie było pierwsze omdlenie. poza tym ja i kilka dziewczyn słyszałyśmy, jak budzi się przez ataki w nocy i albo zasypia nad ranem, albo już w ogóle. - odpowiedziała, a facet, który przeszedł obok nich i klepnął ją w tyłek. raven przewróciła oczami i kazała mu spieprzać, albo pokazać pieniądze, jeśli coś od niej chce. - ale jeśli chcesz pytać, o to gdzie możesz jej szukać to nie mam pojęcia. jej rzeczy zniknęły. 

- jak to?

- normalnie. - wzruszyła ramionami, a później w końcu znalazła w swojej torebce zapalniczkę. - zindler powiedział, że miała się po nie zgłosić, ale nikt jej nie widział i niektóre podejrzewają już najgorsze.

- co?

- a jak myślisz?

- o-ona nie żyje?

- podpytałam trochę jednego klienta, który studiuje medycynę. mówił, że to częste objawy przy gruźlicy. ale nie wiem, bo roxanne nie chciała mi nic powiedzieć, więc nie jestem pewna. - powiedziała spokojnie, chociaż w duchu także była roztrzęsiona. to dzięki brunetce raven była w tym miejscu, a nie innym i przynajmniej sprzedawała z swoją godność za jakąś normalną cenę, a nie marne grosze. 

luke z tego wszystkiego usiadł z powrotem na ławce, jakby nie wierząc w to co słyszy.

ona nie mogła umrzeć. po prostu nie.

~*~

postać roxanne także jest wzorowana na postaci z moulin rouge, a mianowicie satine, grała ją nicole kidman ;)


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top