04: nawet nie zależy ci, czy to właściwe

kiedy luke kolejny raz wrócił do domu w środku w nocy, jego współlokatorzy, ale także najlepsi przyjaciele uznali, że naprawdę coś jest nie tak. nie chodziło o to, że podejrzewali go o jakieś interesy, czy popadanie w nałogi, ale to nie było normalne, żeby co wieczór znikał na tyle godzin i wracał dopiero o czwartej, czy piątej. ashton, jako najstarszy z nich wszystko w zasadzie jako jedyny wiedział, albo raczej znał powód znikania najmłodszego blondyna, ale pozostali dwaj żyli w nieświadomości i ciekawość wręcz ich zjadała. teorie, jakie już wymyślili były najróżniejsze, ale żadna nie była nawet w połowie podobna do prawdy. 

- możemy w końcu wiedzieć, dlaczego znowu nie było cię prawie przez całą noc w domu? - spytał calum, gdy przyłapali go na wchodzeniu do domu o czwartej trzydzieści siedem nad ranem. 

- naprawdę was to obchodzi? - westchnął ciężko, a później spojrzał na ashtona wzrokiem proszącym o pomoc, a ten tylko westchnął ciężko i pokręcił głową. 

- mówiłem im, żeby dali ci spokój, ale to jak grochem o ścianę. - powiedział w końcu, a michael tylko prychnął, udając urażonego.

- idźcie spać, tak będzie lepiej. - poprosił blondyn, a calum spojrzał na niego w taki sposób, jakby powiedział coś niedorzecznego, co w gruncie rzeczy było prawdą. 

- nie, masz nam powiedzieć, czemu cię nie ma od jakiegoś czasu regularnie w domu. nie chce mieć przez ciebie problemów, albo co gorsza spowiadać się policji. - clifford spojrzał na niego poważnie, a hemmings westchnął i schował twarz w dłoniach. nie był gotowy mówić komukolwiek o roxanne, a ashtonowi wyznał to całkiem przypadkiem i to w dodatku po pijaku, czego żałował do tej pory. 

- to skomplikowane. - zaczął na sam początek, dając im do zrozumienia, że cała opowieść może trochę potrwać.

- mamy czas. - hood przytaknął głową, jakby był na to przygotowany i pociągnęli go za sobą do niewielkiego salonu. 

- ale ja go nie mam. jestem zmęczony i chciałbym się położyć.

- gdybyś się nie szwendał nie wiadomo gdzie, to byś nie był. - rzucił zgryźliwie michael, za co dostał karcące spojrzenie od irwina, po czym już się zamknął. 

- chłopaki, dajcie mu spokój i nie naciskajcie. - zaczął, widząc, jak usiedli na przeciw niego i wbili w blondyna swoje, czekając, aż się złamie i zacznie mówić. - siłą nic nie zdziałacie, a on będzie siedział cicho. to sprawa osobista i powinniście to uszanować. on nie wypytuje was o red, czy jennifer. - dodał, mając na myśli dziewczyny chłopców. 

- to niech chociaż powie, jak ma na imię ta jego dziewczyna. - zaczął calum, a luke przełknął ślinę, gdy złapali kontakt wzrokowy.

- nazywa się roxanne. - przyznał cicho, a na samą myśl i dźwięk tego imienia zrobiło mu się jakoś cieplej na sercu i nie czuł się taki zestresowany. - wystarczy?

- nie. 

- nie, jasne, że nie.

- czym się zajmuje, jaka jest? 

- chłopaki. - rzucił chłodno ashton, a oni poczuli się jak skarceni uczniowie i dali sobie na razie spokój. - dosyć. dajcie mu spokój. - dodał, wskazując głową na ich pokoje, a gdy chcieli się sprzeciwić, tylko spojrzał na nich twardo i ustąpili.

- to jeszcze nie koniec, luke. prędzej czy później wszystko nam opowiesz. - powiedział michael, wskazując na blondyna palcem, a ten wziął głębszy oddech i przytaknął głową, a potem odprowadził ich wzrokiem i skulił się w sobie, aby jakoś ukryć się przed ich inkwizycją w postaci tysiąca pytań. 

- nie przejmuj się nimi. pogadają, pogadają i przestaną. a teraz idź spać. - powiedział, mając dość tego wszystkiego i zbyt ciekawskich chłopaków. tak naprawdę to odpowiadał za całą pozostałą czwórkę i to chyba dzięki nie mu tak naprawdę się nie kłócili. 

luke tylko zebrał się w sobie, aby wstać i dotarł jakoś do sypialni, a gdy się w niej znalazł, opadł na łóżko i schował głowę pod poduszką. wszystko byłoby łatwiejsze, gdyby nie roxanne, ale serce nigdy nie słuchało rozumu i nie było niczyim sługą, przez to powstawały zdrady i ból, a później także zapomnienie, co wcale nie było taką dobrą i przyjemną sprawą, jak to teraz zostało spopularyzowane w świecie i ludzie zaczęli na tym zarabiać. najgorsze jednak było nieodwzajemnione uczucie i luke doskonale wiedział, jak to jest, a ich historia, która zaczęła się już jakiś czas temu za niedługo tak naprawdę miała się skończyć i zostawić go ze złamanym, płaczącym sercem.

~*~

do czwartku rozdziały będą pojawiać się normalnie, później to nie wiem, bo wyjeżdżam i mnie nie będzie x

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top