Rozdział 3

- Jak się czujesz? - zapytał troskliwie Cameron, wyłączając wibrującą zabawkę.

- Ja... dobrze, Panie - Landon oparł się o ścianę cały drżąc. Jego penis sterczał radośnie, a na spodniach widniała już wielka plama.

- Potrzebujesz odpocząć czy chcesz już przejść do sesji? - spytał przyglądając mu się. Lubił oglądać swojego chłopca w tym stanie.

- Chyba potrzebuję chwili, Panie - przyznał obolały i zmęczony. Ten spacer fizycznie i emocjonalnie był trudny.

- Dobrze - mężczyzna wziął kwiaty i włożył je do wazonu, do którego nalał wody.

- Ja mogę to zrobić, Panie - podszedł do niego pochylony. Jego odbyt wręcz bolał od nadmiernej stymulacji.

- Nie, ty odpocznij. Czeka nas długa sesja - odparł ze spokojem Master, ustawiając wazon na stole i poprawiając róże.

Chłopak wtedy opadł na kolana, oddychając ciężko. Starał się nabrać sił.

Mężczyzna wyszedł do łazienki gdzie dokładnie umył ręce po czym wrócił do salonu - Wypnij się - polecił.

Jasnowłosy zrobił to prędko, podejrzewając, iż jego Pan zamierza ulżyć jego biednej pupie. Tak jak przypuszczał, jego Pan głaszcząc przez chwilę jego pośladki wyjął wibrującą zabawkę. Landon zaskomlał. Był tam taki wrażliwy. Zadrżał na całym ciele, a z jego penisa wytrysnęła strużka spermy.

Cameron uniósł brew na ten widok. Był ciekaw czy tylko na tym się skończy. Wiedział, że młodszy nie zrobi nic bez jego zgody i tak jak sądził, chłopak nie doszedł.
To po prostu jego jądra musiały upuścić trochę nasienia inaczej by chyba pękły. Takie wrażenie miał blondyn.

- Grzeczny piesek - pochwalił go Master, po czym rozmasował jego odbyt - Możesz iść się napić. Ja przygotuję się do sesji.

- Dobrze, Panie. Czy mam się też umyć przed sesją?  - zapytał, wskazując na swojego penisa całego w przedspermiu.

- Tak - skinął głową, po czym ruszył do specjalnego pokoju po prawej od ich sypialni. Było to duże przestronne pomieszczenie utrzymane w jasnych kolorach. Było niemal wielkości ich salonu. Duża rozkładana kanapa stała pod ścianą, a przez niemal całą długość pokoju ciągnęła się duża, rozsuwana szafa od sufitu aż po podłogę. Sam pokój wyłożony był białymi panelami.

Cameron wysunął na środek *kozła. Był to stojak wykonany z ciemnego, solidnego drewna wykończony mocną skórą. Po obu stronach znajdowały się obejmy na ręce oraz nogi. Zapięcia znajdowały się również u góry by zapiąć inne części ciała w zależności od praktyki. W tym momencie mężczyźnie zależało jednak tylko na idealnym wyeksponowaniu pośladków uległego.

Przygotowawszy wszystko wyszedł z pomieszczenia. Udał się po chłopaka aktualnie wycierającego dokładnie swoje ciało w łazience.

- Nie zapomnij o toalecie - przypomniał mu zaglądając do pomieszczenia. Nie chciał by zdarzył się wypadek.

- Już to zrobiłem, Panie. Do ostatniej kropelki - uśmiechnął się. Jego penis był już prawie miękki, ale jądra nadal opuchnięte i czerwone.

- W porządku, w takim razie zapraszam do pokoju - Samemu odwrócił się w drzwiach.

- Dobrze, Panie - pokiwał delikatnie głową i poszedł za nim. Miał na sobie jedynie obrożę. Spojrzał na siebie przechodząc obok  lustra w korytarzu. Umięśniony tors, muskularna budowa... a do tego całe ciało pokryte kropelkami wilgoci spod przysznica. Był przystojny.
Po chwili jednak zakończył podziwianie siebie, by jego Master nie musiał czekać, po czym  wszedł do pokoju za nim.

***

Landon opadł przed Master'em na kolana, czekając na polecenia. Znów zaczęły nim wstrząsać fale pożądania.

- A więc, dzisiaj zrobimy sobie Twoją ulubioną sesje. Wiesz jaką? - zaczął chodzić spokojnie wokół niego.

- Spanking Master? - przełknął ślinę i oblizał spierzchnięte usta. Bicie jego serca pokryło się z krokami Pana.

- Owszem - skinął głową - Jak ci się podoba ten pomysł? - Cameron przystanął.

- Bardzo mi się podoba. Jest Pan bardzo łaskawy - poprawił pozycję czując jak jego penis twardnieje znowu.

- Jestem dla ciebie dobry, ponieważ zasługujesz bym taki był. Jesteś grzeczny i posłuszny - powiedział, przeczesując jego włosy. - Zaczniemy może od czegoś bardzo spokojnego? Oprzyj się o kozła - polecił mu, zakładając na dłoń skórzaną rękawiczkę.

- Tak, Master - chłopak od razu zrobił to układając się na nim tak, by Master'owi było jak najwygodniej. Nogi zgięte w kolanach oparł o znajdujące się niżej, również wyłożone skórą belki a klatkę piersiową ułożył na większej z nich sprawiając, że jego plecy były lekko wygięte.

Dominujący pogładził ładnie wyeksponowane pośladki swojego chłopca, rozluźniając go delikatnie - Gotowy?

- Tak, Panie - powiedział czując narastającą ekscytacje.

Parę pierwszych klepnięć nie było zbyt mocnych. Master raczej rozgrzewał skórę na późniejsze mocniejsze manto.
Landon spokojnie wypuszczał oddech. Takie uderzenia nie robiły na nim kompletnie żadnego wrażenia prócz rosnącego podniecenia. Wiedział, że na ból jeszcze przyjdzie czas.

Po tym jak kolor jego pośladków zmienił się na lekko różowawy, Master zatrzymał się, by chwilę pomasować jego odbyt.
Od taka chwila przerwy przed przejściem do następnego etapu.

Blondyn z trudem powstrzymał się od jęku na uczucie w tamtym miejscu. Ostatecznie zacisnął jedynie mocno wargi.
Uwielbiam dotyk swojego Pana, uwielbiał gdy ten dotykał go... Tam.

Przymknął oczy podniecony.

W końcu Master wsunął w niego pierwszy knykieć palca obleczonego rękawiczką, delektując się wilgocią. - Gotowy na następny etap?

- Tak, Panie - wziął głęboki oddech - Gotów.

Mężczyzna odsunął się, sięgając po *paddle.

- Oddychaj, tak? - zaczął go klepać lekko - Powiedz mi... Pierwszą naszą regułę.

- Zasada pierwsza. Uległy nie ma prawa przeszkadzać podczas uderzeń i się wyrywać. - powiedział z szacunkiem w głosie jasnowłosy.

- Dobrze - uderzył go o wiele mocniej parokrotnie -Druga zasada - warknął, nie zmieniając siły uderzeń. Teraz już miało go boleć.

- Druga zasada. Uległy ma zakaz zasłaniania się i dotykania skóry bez zgody i pozwolenia Pana - odparł,
urwanym oddechem.

- Dobrze - przytaknął Master, znów zwiększając siłę uderzeń z uśmiechem. - Następna zasada. I Pamiętaj masz mówić wyraźnie.

- T-tak, Master - sapnął, starając się oddychać spokojnie. - Trzecia zasada. Uległy nie podnosi głosu i zachowuje się odpowiednio nie krzycząc. Gdy nie daje rady, winien prosić o knebel.

- W porządku - Master opuścił dłoń,
patrząc na jego piękne pośladki, teraz przyjemnie czerwone - Wszystko dobrze? - upewnił się, głaszcząc go po krzyżu.

- Tak... Mój Panie - odetchnął głęboko, poruszając się lekko. Czuł przyjemne, jednak bolesne szczypanie.

- Więc kontynuujemy mój niewolniku. - odsunął się i znów uniósł dłoń - Czwarta zasada -zaczął bić jeszcze trochę mocniej.

Chłopak jęknął wtedy przygryzając wargi. Wziął kilka głębszych oddechów.

- Czwarta zasada. Ule...gły nie decyduje o zakończeniu kary bądź jej przer...przerwaniu - powiedział nieco ciszej, spinając się lekko gdy uderzenia stawały się coraz bardziej uciążliwe. Wręcz czuł gorąco płynące od swoich pośladków.

- Właśnie tak. Jesteś mój. Poddaj się mojej sile. Nie masz wyboru - uderzył go jeszcze mocniej. Teraz uderzał już prawie najmocniej jak potrafił - Ostatnia zasada. Mów psie.

- Piąta Z-zasada - jęknął a jego głos lekko się załamał. Szybko jednak się uspokoił. Musiał, musiał być silny dla swojego Pana.
- Uległy pod...daje się swojemu Panu, z...z radością i wdzięcz...wdzięcznością przyjmując jego tros...kę i cz-czas mu poświęcony - wyjęczał.

- Dobrze. Ostatnie 6 w tej serii - powiedział Cameron, uderzając go z całej siły. Jego pośladki były teraz już całe mocno czerwone.

- T-tak, Master - odetchnął, starając się nie spinać mięśni. Wtedy bolało by jeszcze bardziej.

Po zakończeniu serii, Master nie dotknął od razu jego skóry. Wolnym krokiem podszedł by odwiesić paddle na wieszak.
Landon na to jedynie sapnął, zaczynając rozluźniać i spinać mięśnie pośladków. Powoli uniósł wzrok na swojego Pana. Sam nie śmiałby prosić o pozwolenie na sięgniecie dłońmi do tyłu.

Master uniósł brew stając obok. Czasem był lekkim sadystą - Co tak na mnie patrzysz, Piesku?

- Wybacz mi, Panie - na nowo spuścił wzrok i przełknął ślinę. Nie mógł zaprzeczyć, że jego ręce wręcz drżały, chcące dotknąć rozpalonej skóry. Jego Master jednak, zdecydowanie nauczył go już nad tym panować.

- Dam ci teraz wybór. Pozwolę ci dotknąć pośladków a potem dostaniesz jeszcze 10 batów, albo nie zrobisz tego i zostawię cię tu tak na godzinę bez dotykania. Wybieraj. - Cameron uśmiechnął się.

- Panie... - chłopak wstrzymał oddech. Nie cierpiał podejmować decyzji. Nawet tak niewielkich. Wolał by w każdym stopniu robił to za niego jego Pan. On go znał, wiedział co dla niego dobre.

- Psie. Powiedz to co chciałeś - przyjrzał mu się bardzo uważnie.

- Master, Ty... Sam wiesz, co dla mnie lepsze. - zwiesił głowę pokornie.

- Pragniesz bym to ja za ciebie wybrał? - spytał - Nawet jeśli moja decyzja sprawi ci więcej bólu?

- Tak, mój Panie - powiedział bez zastanowienia. On wiedział... Był pewien, że jego Pan podejmie dobrą dla niego decyzję.

- W takim razie dostaniesz batem bez dotykania a po tym poleżysz przez 30 minut. Co ty na to? - zapytał podejrzliwie. Sprawdzał go.

- Jeśli taka jest Twoja wola, Sir - powiedział ulegle ze spokojem - Przyjmę wszystko z twoich rąk.

- Niech tak będzie. Rytuał bata. Już - Master usiadł na krześle obitym czarnym aksamitem i spojrzał na niego z wyższością.

Jasnowłosy od razu szybko podniósł się z kozła. Od razu uderzył w niego silny ból po przez tak szybki wyprost. Nie mógł jednak zwlekać. Jego dłonie znów zadrżały. Skarcił się w myślach. Jak mógł chcieć sprzeciwić się woli swojego Pana?

Upadł na kolana i na klęczkach zaczął iść w stronę stojaka na którym rozwieszone były wszystkie baty i inne narzędzia chłosty. - Który bat, Panie? - zapytał.

- To sesja walentynkowa, więc możesz wziąć swój ulubiony, ten z jagnięcej skóry.
- wskazał na bat, który był prezentem na ich pierwszą rocznice. Na czarnej rączce widać było złoty napis:

„Is e pian an urram as motha"
(Ból jest największym honorem)

Landon uśmiechnął się biorąc go w dłonie. Traktował go z taką delikatnością, jakby trzymał nie bat a szklany cenny kryształ, którego upuszczanie jednogłośnie skończyło by się rozbryźnięciem na tysiące kawałków.
Na kolanach przysunął się do swojego Pana, po czym upadł przed nim na twarz wysuwając do góry jedynie wyprostowane  dłonie trzymające bicz.

- Błagaj o ten zaszczyt, niewolniku. Chcę wręcz poczuć twoje pragnienie poczucia mojego bata na skórze - powiedział Master, na razie nie biorąc od niego bata.

- Panie, uczyń mi te łaskę i pozwól doświadczyć twojej troski na własnej skórze za pomocą tego bata - powiedział pokornie - Błagam, Master.

- Dobry Pies - sięgnął po narzędzie. - Pozycja. Dostaniesz 10 razy. Pamiętaj o naszych zasadach - dodał już łagodnie.

- Tak, Panie - Landon podniósł się i ułożył na koźle, zaciskając dłonie na obejmach.

- Pamiętasz bezpieczne słowo? - upewnił się Cameron, obchodząc go.

- Tak, Panie. Czerwony - powiedział starając się oddychać głęboko i nie spinać mięśni.

- Bardzo dobrze - wplótł dłonie w jego jasne włosy, po czym stanął z tyłu. Wymierzał mu bat za batem bez przerwy. Co jakiś czas mrucząc tylko:

„Grzeczny chłopiec"

Landon płakał jedynie zalewając się łzami. Był jednak bardzo wdzięczny swojemu Panu za czas jaki mu poświęca.

Master w końcu zakończył wydawanie chłosty i z uwielbieniem wpatrywał się w jego krwistoczerwone pośladki uległego

- Dobry Pies - usiadł na tronie - Chodź. Nie wolno ci ich dotknąć, ale za to pogładzę Cię po głowie.

- Dziękuję, Panie - zatrzęsł się lekko, podnosząc. Tym razem zrobił to nieco bardziej powoli. Łzy wciąż spływały mu po policzkach, nie ocierał ich jednak. Był z nich dumny. W końcu to właśnie jego Pan je spowodował.

- Shhh, już dobrze, piękny - zaczął go głaskać gdy oparł głowę na jego udzie - Dobrze?

- T-tak, Master - przymknął oczy. Ból był silny, jednak dotyk dłoni jego Pana miło go przyćmiewał sprawiając, że czuł ukojenie.

- Taki dobry chłopiec. Tatuś jest przy tobie - powiedział kochającym głosem. - Jetem z Ciebie bardzo dumny.

- Dziękuję, P-panie - powiedział wciągając jego zapach. Był taki przyjemny...

- Już po sesji - podniósł go i posadził sobie na kolanach.

Chłopak syknął zaciskając dłonie w piąstki. Wciąż nie dotknął jednak swoich pośladków. Nie chciał zawieść Pana.

- Master? - zapytał, unosząc na niego pełen miłości i wdzięczności wzrok.

- Tak, słoneczko? - Cameron posadził go sobie na kolanach i zaczął masować pośladki bujając go.

Ten dotyk sprawił, że Landon miał ochotę jęknąć z przyjemności. Dłonie jego Pana były czymś wspaniałym - Dziękuję za sesję, Sir - wtulił się w niego.

- Tak. A teraz troszkę się poprzytulamy. Byłeś dobrym chłopcem - Pocałował jego szyję, drapiąc skórę zarostem.

- Dziękuję, Panie - przymknął swoje oczy przytulony - Dziękuję.

- Już dobrze, mój chłopcze - powiedział czule, po czym wstał biorąc go na ręce. Może i ważył więcej, jednak siły mu wciąż nie brakowało. Delikatnie ujął go pod kolanami i plecami po czym ruszył w stronę salonu gdzie delikatnie ułożył go na sofie. - Przyniosę ci wody, zaraz też nałożymy krem łagodzący. Poczekaj tutaj - powiedział, całując go w czoło.

Uległy pozwolił by Master się nim opiekował. Lubił te momenty gdy jego Pan koił nerwy zszargane karą.

- Proszę mój mały - mężczyzna wrócił i podsunął swojemu uległemu kubek z wodą - Są w niej elektrolity.

- Dziękuję, Master - wziął go do niego pijąc powoli, mimo tego jak bardzo chciało mu się pić. Jego Pan jednak zawsze dbał o to, by robił to powoli nie chcąc by ten się zakrztusił.

- Grzeczny - Master gładził go po włosach. Gdy ten wypił już wodę wyjął przygotowany wcześniej krem aloesowy.
- Połóż się - wskazał na swoje kolanka.

Landon posłusznie się podniósł opierając swoje biodra i klatkę piersiową na dużych udach mężczyzny.  Cameron przesunął palcami po jego pośladkach, które teraz miały kolor krwistej czerwieni. - Piękne - wymruczał.

- Dziękuję, Panie. Cieszę się, że Ci się podobają - uśmiechnął się szeroko i powstrzymał ucieknięcie biodrami. Przecież to dotyk jego Pana. Nawet jeśli jest bolesny to i tak przyjemny.

- Zaraz nałożę Ci krem. Pamiętasz czego masz nie robić? - zapytał, rozcierając go w dłoniach.

- Zasłaniać dłońmi swoich pośladków, ponieważ należą do Pana - powiedział, grzecznie zaciskając dłonie na narzucie.

- Właśnie tak - położył ręce na jego pupie, na początku trzymając je w miejscu, chcąc by chłopak przyzwyczaił się do tego uczucia.

Jasnowłosy oddychał głęboko. To było przyjemne, jednak wiedział, że za chwilę nie będzie już takie. Zamknął oczka.

- Jestem z ciebie bardzo dumny mały, bardzo - powiedział, zaczynając rozcierać maść. Aftercare tego rodzaju było bardzo ważne po takiej sesji.

Chłopak syczał cicho, a w jego oczach pojawiły się łzy. Na początku to zawsze tak nieprzyjemnie szczypało, jednak później dawało dużą ulgę.

- Dziękuję, Panie - powiedział, gdy najgorszy ból już trochę minął.

Master cały czas kulistymi ruchami rozmasowywał maść, nachodząc nią również z lekka na jego uda. - Jak się czujesz? - zapytał, po chwili.

- Dobrze, Panie. Naprawdę dobrze -  powiedział już bardziej błogo. Uwielbiał te masaże.

- Jest ci przyjemnie...? - zapytał powoli z lekkim uśmiechem.

- Bardzo, Master. Dotyk Pana był najlepszym uczuciem na świecie. Szczególnie po tym, jak zasmakował jego bata. - W jego głosie słychać było prawdziwe szczęście.

Cameron po chwili pomógł mu się podnieść tak, by ten klęczał po między jego nogami. Schylił się i pocałował go czule w czoło. 

- Kocham Cię, mój chłopcze.

- Ja Ciebie też mój Panie - oparł głowę o jego udo, patrząc na swojego Pana z uwielbieniem. Czy mógł prosić o coś więcej w życiu?

Nie, ani on ani Cameron nie mogli marzyć o niczym więcej niż swojej miłości nawzajem. Nawet jeśli czasami wymagała bólu. To nie miało znaczenia. Byli dla siebie wszystkim i nie potrafili bez siebie żyć.

Że też jedno przypadkowe spotkanie na gali Master'ów odmieniło ich życie tak bardzo....

__________________________

Witajcie kochani!

Trochę nas nie było, ale mamy nadzieję, że rozdział się podoba. Pozdrowienia dla maturzystów. Trzymamy za was kciuki i wierzymy, że będzie dobrze.

Jak wam się podobała ostatnia część tego shota? Będziecie chcieli więcej tego rodzajów krótkich opowiadań czy może coś dłuższego?

Tutaj wklejamy zdjęcia przedstawionych w opowieści sprzętów, bo wiem, że niektórzy nie do końca wiedzą jak wyglądają w rzeczywistości : )

*Kozioł

*Paddle

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top