Rozdział 2
Chłopak wstał jak zwykle równo o 7.00. Był to jego nawyk, którego nauczył go Master już na początku ich relacji. Obudził się więc i jak najciszej potrafił wyszedł z łóżka poprawiając jeszcze kołdrę swojego Pana by było mu ciepło, po czym wyszedł z pokoju zamykając drzwi od sypialni. Od razu się obrał w strój sportowy decydując się jak zwykle co ramek pobiegać a potem zrobić małe zakupy. Chociaż... Dzisiaj z pewnością nie miały być one małe. W końcu walentynki nie były codziennie.
Dokładnie przejrzał zawartość lodówki notując w notatkach co należy zakupić, po czym wyszedł z domu. W ciągu 40 minut kupił wszystkie potrzebne produkty oraz poćwiczył. Zależało mu na dobrej formie, chodź jego Master wcale jej od niego nie wymagał. Mimo to, priorytetem Landona było bycie najpiękniejszym w jego oczach. I tylko do tego dążył.
***
Wrócił lekko zdyszany sprawdzając godzinę. Zostało mu jeszcze sporo czasu ze względu iż jego partner budził się dopiero około godziny 9.00 lub 9.30.
Poszedł do kuchni i po dokładnym umyciu rąk zaczął robić śniadanie. Z okazji tego dnia musiało ono być jednak wyjątkowe. Naleśniki z pomarańczami w kształcie wyciętych serc polane syropem kolorowym oraz gruszki w cieście francuskim z polewą czekoladową i karmelową. Oblizał się na samą myśl. Wyglądało pysznie, jednak nie jemu miało się podobać i smakować tylko, Masterowi. W czasie gdy gruszki w cieście się piekły, on poszedł wziąć szybki prysznic jak zwykle używając ulubionego szamponu Pana o zapachu lawendy i specjalnych kremów. Cameron bardzo lubił gdy jego ciało było gładkie i przyjemne w dotyku.
Po kąpieli z wciąż wilgnymi włosami założył na szyję ulubioną obrożę Pana. Czarną ze srebrnym kółeczkiem i nalewając herbaty ruszył w stronę sypialni. Akurat udało mu się wyjąć gruszki z piekarnika gdy poczuł wibrowanie na szyi. W ten sposób Pan wzywał go do siebie, ponieważ nie przepadał za podnoszeniem głosu.
Od razu nałożył je idealnie szybko polewając polewą. Był dobry w gotowaniu i szło mu to sprawnie. W ciągu minuty znalazł się przed drzwiami mężczyzny. Nie musiał pukać. Wszedł i od razu uklęknął po prawej stronie łóżka z tacą trzymaną na wyprostowanych przed sobą rękach.
Mężczyzna zamruczał zadowolony maczając palec z słodkim syropie, po czym oblizał go. Nie zawsze jadał w łóżku, ale dlaczego by dziś sobie na to nie pozwolić?
- Połóż mi na kolanach tacę i możesz pójść po swoją porcję. Zjesz dziś na podłodze obok łóżka, mam ochotę na twoje towarzystwo. - oznajmił.
- Dziękuję Panie - chłopak rozpromienił się, po czym wstał delikatnie kładąc tacę na jego kolanach. Herbatę jednak na wszelki wypadek ustawił na wysuwanej szafce przy łóżku.
Mężczyzna zaczął powoli konsumować smaczne śniadanie, pomrukując cicho. Uwielbiał kuchnie swojego uległego.
W tym czasie chłopak wyszedł z sypialni i po chwili wrócił z powrotem z dużo mniejszą porcją dla siebie. Uklęknął na podłodze.
- Najesz się tym kochanie? - zapytał Pan z czułością.
- Tak, Master - zapewnił chłopak, zaczynając jeść - Smakuje ci Sir?
- Oczywiście. Jest bardzo smaczne - przyznał. Co prawda naleśniki były trochę za słodkie, ale nie powiedział mu tego. Nie było potrzeby by sprawiał mu przykrość.
- Bardzo się cieszę Panie - powiedział radośnie, jedząc naleśnika.
- Pójdziemy potem na spacer do parku. Jest dziś całkiem ładna pogoda - zdecydował Master.
- Tak, Master - od razu ucieszył się chłopak.
Pan westchnął przymykając oczy - Jednak, chodź tu do mnie. Mam ochotę się do ciebie poprzytulać.
Młodszy z prędkością światła znalazł się na łóżku przytulając do mężczyzny z radością, przedtem przesuwając tacę by aby na pewno o nią nie zahaczyć.
- Słodziak, taki mój grzeczny chłopiec - zaśmiał się Master widząc, jak szybko chłopak wykonał polecenie. Przytulił go do siebie mocno, smyrając brodą po twarzy.
Blondyn czule przytulił się do niego mocniej - Dziękuję Sir - powiedział przymykając oczy.
Starszy zgiął go lekko tak by mieć dostęp do jego pośladków. To, że dzieciak był nagi ułatwiało mu sprawę, zamoczył palce w słodkim syropie klonowym i zaczął bawić się jego wejściem. Landon wzdrygnął się lekko na uczucie zimna w tych okolicach, jednak szybko się rozluźnił. Cameron wkładał delikatnie palce do środka, rozciągając go. Miał wielkie plany na późniejszy dzień.
W tym czasie chłopak zaczął spokojnie oddychać. Uwielbiał dotyk swojego Pana.
Wtulił się w niego i zassał na dużym przebitym kolczykiem sutku. Uspokajała go możliwość zassania się na czymś. Mężczyzna zaczął go gładzić po włosach z uśmiechem. Chłopak był taki uroczy.
- Jako, iż dzisiaj są walentynki zdecydowałem, że zrobimy jedną z twoich ulubionych sesji - wymruczał.
- Dziękuję Panie. Nie mogę się już doczekać - odpowiedział chłopak, podnosząc się z uśmiechem na wspomnienie wczorajszej obietnicy. Uwielbiał sesje skupiające się na jego pośladkach. Znów wrócił do pieszczenia ustami jego skóry.
- Chyba dawno nie miałeś tak ślicznie czerwonej pupy, hm? - uśmiechnął się.
- Nie Panie. Nie miałem - przyznał lekko niezadowolony.
- Coś nie tak? - uniósł palcami jego podbródek patrząc w oczy. Bez trudu wyczuł zmianę w jego głosie.
- Oczywiście, że nie! -od razu się naprostował. Jak on w ogóle mógł być niezadowolony? Przecież jego Pan tak bardzo go kocha i daje mu tak wiele. Powinien się cieszyć, że w ogóle może z nim przebywać.
Ten spojrzał mu jeszcze głębiej w oczy - Ładnie jest kłamać swojemu Panu?
- Nie kłamię Panie, po prostu...przez chwilę śmiałem być niezadowolony przez to, że dawno nie było sesji. Przepraszam! Ja obiecuję, że się poprawię. Nie wiem co we mnie wstąpiło...
- Już dobrze - uspokoił go, zaczynając gładzić jego policzek - Zaniedbałem ostatnio sesje przez swoją pracę. Masz racje.
- I tak przepraszam Panie - wymruczał uspokojony. Miał tak kochanego Pana.
- W porządku - powiedział - Czas wstawać - odetchnął - Śniadanie było pyszne. - zaczął się podnosić z łóżka.
- Cieszę się, że tak Pan mówi - na ustach uległego wykwitł szczery uśmiech. Podniósł się szybko by zabrać tace od swojego partnera.
- Posprzątaj po śniadaniu. Później pójdziemy na spacer. Sesja od razu po takim posiłku nie byłaby dobrym pomysłem - stwierdził.
- Oczywiście, Panie - przyznał mu rację, po czym zabrał się do zmywania, szczęśliwy, że może zrobić coś za swojego Mastera. Ułatwić mu jakoś życie.
W tym czasie mężczyzna poszedł wziąć szybki prysznic w głowie układając już sobie jak będzie wyglądała ich sesja. Zdecydował, że skupią się głównie na spankingu czyli tym, co młodszy lubił najbardziej.
Wszystko było gotowe gdy wyszedł z łazienki. Kuchnia lśniła, chłopak klęczał w pewnej odległości od drzwi, czekając na jego dalsze rozkazy.
Cameron uśmiechnął się i przeczesał jego włosy zaglądając do kuchni, która była czysta i wysprzątana - Pięknie - pochwalił go.
- Dziękuję, Panie - uśmiechnął się niewolnik dumny z siebie. Klęczał jednak dalej, czekając na kolejne polecenia.
- Pościel moje łóżko i wywietrz proszę sypialnie. Dzisiaj sam się ubiorę.
- Oczywiście, Master... Ale, zdążyłem już pościelić. - Przyznał, zastanawiając się czy wykonanie tej dodatkowej czynności nie zostanie odebrane jako zniewaga.
- Grzeczny chłopiec - uśmiechnął - Tak dobrze dbasz o swojego Pana - powiedział. Naprawdę był z tego powodu szczęśliwy. A jeszcze bardziej z radości, którą również czuł młodszy.
- Mogę się przytulić Panie? - spytał z nadzieją Landon, patrząc na niego wzrokiem szczeniaczka. Przez czas gdy jego Pan pracował zdążył się stęsknić i teraz potrzebował miłości.
- Chodź do mnie - usiadł na fotelu, po czym wyciągnął do niego dłonie - Możesz usiąść na moich kolanach.
Uległy przytulił się do swojego Mastera. Przez mięśnie był nieco ciężki, ale jego Panu nie wydawało się to jakoś przeszkadzać - Kocham Cię, Master - wyszeptał, ocierając się policzkiem o jego porośnięte włosami ramię.
- Również bardzo Cię kocham, mój piesku - pocałował go w czoło, po czym zaczął go miziać po plecach. Wiedział, że jego parter miewał dni, gdy potrzebował więcej jego opieki i miłości. Dziś był ten dzień.
Siedzieli tak przytulając się do siebie przez jakiś moment, po którym Landon uniósł głowę. - Już mi lepiej Panie, dziękuję.
- Dobrze, w takim razie możesz mnie ubrać i wybierzemy się na spacer - zdecydował - W parku na walentynki zawsze są jakieś ciekawe festyny
- Co Pan sobie życzy dziś założyć? -zapytał, podnosząc się z jego kolan. Razem udali się do sypialni.
- Coś wygodnego. Po tyłu dniach pracy mam dosyć koszul i garniturów - przyznał wzdychając.
- Może jedne z Pana czarnych dresów i jakaś wygodna koszulka? - zaproponował podchodząc do szafy.
- Tak, wiesz co lubię Landon. Wybieraj - uśmiechnął się.
Chłopakowi średnio podobało się to, że ma sam dokonać wyboru. Wyjął jednak wybrany przez siebie zestaw i zaprezentował mu.
- Idealnie - skinął głową, po czym usiadł na przeciw niego by młodszemu było wygodniej.
Ten oczywiście zaczął ubierać swojego Pana z czcią godną bóstwa. Zatrzymał się chwilę przy stopach, by każdą z nich lekko pomasować.
Master odchylił się lekko przymykając oczy. Dotyk jego uległego był naprawdę przyjemny i wprawiony. Mógł by spokojnie zostać masażystą. Jednak Cameron nie zamierzał z nikim innym dzielić się jego pięknymi dłońmi.
Po chwili Pan był już całkiem ubrany i gotowy do drogi. - Sir, co ja mam ubrać? - zapytał uległy.
- Zdecydowanie coś wygodnego - powiedział, po czym uśmiechnął się wstając i wychodząc na chwilę z pokoju wracając z trzymanym w dłoni małym, okrągłym przedmiotem zakończonym silikonową nitką. Wyglądał dość niepozornie. Uległy jednak, od razu rozpoznał wibrujące jajeczko i przełknął ślinę.
- Co myślisz o tym? - wskazał na nie stając nad chłopakiem.
- Jeśli Pan będzie chciał, z chęcią je założę - oblizał wargi. Jakoś nagle mocno zaschło mu w ustach. Jego policzki pokrył rumieniec a erekcja zaczęła się kształtować.
- W takim razie pozycja - powiedział już bardziej stanowczo.
Landon odwrócił się momentalnie tyłem i dotknął podłogi rozsuwając nogi. Cameron przesunął palcami po jego bladych, krągłych pośladkach a potem po jego dziurce. Chłopak jęknął cicho na przyjemne uczucie. Jeszcze bardziej wygiął się czując jak jajko wchodzi w niego.
Mężczyzna wsunął je delikatnie, po czym włączył wibracje i odetchnął. - Możesz się ubrać.
Uległy wstrzymywał jęki. Jego penis był już w pół twardy, jednak z pokorą wykonał polecenie starając się zachowywać naturalnie. Narazie wibracje były bardzo słabe, więc nie stanowiło to wielkiego problemu.
- Ubierz się i pójdziemy na spacer - oświadczył, całując go w głowę.
- Jajeczko będzie wibrowało? - upewnił się młodszy, zakładając czarne spodnie i białą koszule. Poprawił też obrożę tak, by była mniej widoczna.
- Owszem, ale później włączę większe wibracje - uśmiechnął się
- Oczywiście, Panie - jego głos zadrżał. Zabawy wśród ludzi bardzo go podniecały.
- W takim razie chodź - Starszy wziął jeszcze swój telefon, po czym wyszedł z nim do drzwi.
Udali się na spacer do pobliskiego Parku. Landon szedł zasłaniając swoje napuchłe krocze. Gdy dotarli na miejsce, było tam bardzo dużo ludzi... Ale co się dziwić, w końcu to walentynki.
Zewsząd dobiegały rozmowy oraz hałasy. Przechadzali się pomiędzy rozłożonymi kramami z najróżniejszymi rzeczami. Od kwiatów, aż po różne słodkości, maskotki i lizaki w kształcie serc. Park był naprawdę ogromny i mieli dużo miejsca do spacerów wokół drzew i mostków.
Gdy weszli w mały odsunięty od ludzi lasek, zauważyli masę par obściskujących się w pobliżu. Master uśmiechnął się pod nosem i włączył wibracje na maksimum. Chłopak jęknął i powstrzymał się, by nie zrobić tego dużo głośniej. W porę się jednak powstrzymał.
Zgiął się jednak w pół, czując ogarniającą go przyjemność. Opadł na kolana, nie zdolny ustać. Nie spodziewał się tego.
Mężczyzna od razu stanął przy nim i uśmiechnął się - Dawno nie miałeś w sobie nic wibrującego. Straciłeś wprawę - stwierdził.
- Przepraszam, Panie - wyjęczał powoli, jednak zbierając się do kupy. Wstał, drżąc na całym ciele.
- Oddychaj, będę musiał częściej ci je zakładać - mruknął - Rozłóż nasz koc. Usiądziemy tutaj.
Landon westchnął bezgłośnie. Wizja tego jednocześnie go podniecała jak i straszyła. Trzymanie czegoś wibrującego w pupie w czasie normalnego życia jest trudne do wytrzymania.
- Ja zaraz wrócę - powiedział nagle Cameron, po czym ruszył w kierunku z którego wcześniej przyszli.
- Dobrze Panie - Młodszy chciał poprosić o zmniejszenie wibracji, ale nie ośmielił się. Rozłożył kocyk.
W tym czasie Cameron rozejrzał się, po różnych rozłożonych tam przenośnych sklepikach. W końcu znalazł, ten który przypadł mu do gustu, gdy szli tutaj za pierwszym razem z chłopakiem. Sklep z kwiatami. Wiedział, że mimo iż Landon tego nie mówił, kochał kwiaty. Był jego wrażliwym słoneczkiem.
- Dzień dobry - powiedział z uśmiechem do sprzedawcy - Poproszę największy bukiet róż jaki Pan ma - odparł.
-Oh. Widzę, że bardzo kocha Pan swoją wybrankę - podał mu bukiet 20 róż udekorowanych wstążkami i różnymi kokardkami. - 50 dolarów się należy.
Ten uśmiechnął się pod nosem - Bardzo - dodał, po czym dał mu pieniądze biorąc bukiet. Poszedł w swoją stronę, jednak zatrzymał się kilka kroków dalej, odwracając nagle. - Jednak nie jest to wybranka a wybranek - powiedział, po czym odszedł.
- Proszę czekać! - właściciel sklepu krzyknął jeszcze za nim.
Master zatrzymał się wpół kroku i odwrócił - Słucham?
Mężczyzna wyjął spod lady wstążkę w kolorach tęczy - Będzie pasować do bukietu.
- Dziękuję - uśmiechnął się serdecznie. Cieszył się, że nie wszyscy ludzie gardzą osobami homoseksualnymi.
- Szczęśliwego dnia zakochanych - pokazał mu zdjęcie siebie i innego mężczyzny umieszczone pod ladą i mrugnął.
- Nawzajem - odparł Cameron, po czym odszedł wracając do swojego uległego, który rozłożył już koc. Uśmiechnął się idąc w jego stronę.
Landon klęczał na ziemi, drżąc i starając się nie dochodzić. Starszy podszedł więc do niego, w tym czasie od tyłu i położył dłoń na jego głowie - Jak się czujesz piesku?
Ten od razu gdy poczuł jego dotyk, zaczął jęczeć - Panie, proszę. Jestem tak bardzo blisko. Proszę, wyłącz to - zaskomlał, nie podnosząc nawet wzroku.
- Niech będzie - odparł spokojnie i wcisnął przycisk wyłączając zabawkę.
Landon zaczął ciężko dyszeć pozwalając sobie na odetchnięcie - Dziękuje Panie. Bardzo -odwrócił się do niego zauważając kwiaty. Zarumienił się cały.
- Proszę - podał mu je z uśmiechem - Jak ci się podobają?
- To... Dziękuję, Panie - przytulił do siebie kwiaty ze łzami w oczach. Czy mógł wymarzyć sobie lepszego Pana?
Mężczyzna widząc to, uśmiechnął się szeroko i pocałował go w czoło - Mój grzeczny chłopiec.
- J-ja. Mam dla Ciebie Panie tylko ciasto i siebie... - spuścił wzrok.
- Czyli masz wszystko co naprawdę kocham - Powiedział, po czym odetchnął - Te róże są tak czerwone jak dzisiaj będą twoje pośladki.
- Oh - chłopak zarumienił się i zachichotał - Będzie pięknie Panie.
- Napewno - skinął głową, po czym usiadł obok niego na kocu i znów włączył lekką wibrację w jajeczku.
Landon był już bardziej spokojny, więc nawet nie było po nim widać. Jedynie się uśmiechnął i sięgnął do kosza. Wyjął z niego ciasteczka.
- Możesz położyć głowę na moich udach - Odparł spokojnie, biorąc jedno z ciastek i podając je uległemu do ust.
- Dziękuję Panie - wtulił się w niego i delikatnie zaczął ocierać głową o jego krocze. Był napalony i chciał penisa.
Ten znów pokręcił lekko wibracje, uśmiechając się lekko, po czym sam położył na jego kroczu swoją dłoń.
- Panie - wstrzymał odruch ocierania się wiedząc, że nie może tego zrobić. Jego jądra bolały już z potrzeby opróżnienia.
Mężczyzna uśmiechnął się lekko - Chcesz żebym przestał? - zapytał.
- J-ja. Będę szczęśliwy ze wszystkiego co Pan postanowi - wyszeptał prawie niezauważalnie poruszając biodrami.
Ten uśmiechnął się, po czym zabrał rękę - Dobrze, idziemy do domu - znów zmniejszył wibracje na najmniejszą.
- Oczywiście, Panie - chłopiec podniósł się na zmęczonych nogach. Zaczął składać kocyk, pojękując za każdym razem jak musiał się schylić.
Cameron patrzył na to z lekkim uśmiechem po czym, gdy tylko chłopak się uporał z kocem, ruszyli w stronę domu. Czym bardziej zbliżali się do mieszkania, tym bardziej Master podkręcał wibracje. Otulił jednak swojego uległego i przytrzymał go w pasie, nie chcąc by ten upadł.
W końcu dotarli do mieszkania i weszli na górę. Teraz czekała ich prawdziwa zabawa.
_______________________________
Witamy was kochani ^^
Jak podoba się druga część? Mamy nadzieję, że teraz nie było już komplikacji z wejściem i przeczytaniem. Nie wiem czemu Wattpad ostatnio tak wariował.
Jeśli macie jakieś pytania co do opowieści również chętnie na nie odpowiemy.
Miłego dnia ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top