Część 5
Szłam powoli na umówione miejsce, czyli przed lodziarnią, w której jedliśmy lody. Naprawdę się stresowałam, bo ten film, te cholerne dzwoneczki ni i moja wyobraźnia! Zaczęłam liczyć do dziesięciu...
1,2,3,4,5,6,7,8,9,10 ok.. nie chciałam sobie nic wmawiać, to durnota... Np.:,, nic się nie zdarzy" lub ,,wszystko będzie dobrze" czy ,,nic nam się nie stanie".
Trzeba być przygotowanym na najgorsze. Podchodzę do tego poważnie, bo tak nauczył mnie tata. Ja za te złote rady naprawdę mu dziękuję. Bez nich nie do końca wiedziałabym co ze sobą zrobić i jak się samą pocieszyć w trudnych chwilach. Mówił mi ,,gdy poczujesz się dziwnie, nieswojo, że coś jest nie tak, zdobądź odwagę i powagę." Więc tak robię. Słowa ojca i matki traktuję jako świętość jakby zadanie od najwyższego generała! Wiem, mówię tak jakby po wojskowemu... Kurcze!!! Znowu te głupie dzwoneczki!!! Co to jest?!
[Ja]Halo?! Jest tu ktoś? Spytałam ostro i poważnie.
Wkurzyło mnie to coś! Lub ktoś! Rozejrzałam się i kierowałam rękę do torby z bronią palną.
Jestem gotowa do ataku i odparcia go! Dzwoneczki przestały dzwonić i usłyszałam straszny śmiech. (WCZUJ SIĘ! Jakbyś ty tak miała! Wczuujj sięęę!!!) To mnie rozwścieczyło. Nie lubię jak ktoś się tak ze mną bawi!
[Ja] Wyłaź tchórzu! Nie boję się ciebie!- Wywrzeszczałam zaczepnie.
[Ja] No! Wyłaź w tej chwili!
Niestety lub stety nikt się nie pojawił.
[Ja] Grrr... chyba jednak będzie potrzebny psychiatra! Eh.- Powiedziałam pod nosem. W końcu doszłam na umówione miejsce, cały czas czuję się obserwowana. Nie podoba mi się to. Wszyscy już czekali.
[Tom] O Gabi jesteś! To idziemy!- jest pełen entuzjazmu. Nati i Oliwka tego nie podzielały. Ja tak samo. Sądzę że wyglądałyśmy jak przed straceniem.(jak przed straceniem głowy, tak na zaś jakby ktoś się nie domyślił, takie powiedzonko babcia mi mówiła przed ważnym sprawdzianem. ;) ruszyłyśmy za Tomem w ciszy. W końcu zdecydowałam się ją przerwać.
[Ja] Hej, co wzięłyście?
[Nati] Ja siekierę, latarkę, nóż i wodę. Chyba też się cieszyła z przerwania ciszy.
[Oliwka] A ja piłę łańcuchową, nóż, herbatę w termosie i koc. W razie gdyby było zimno.(Nie pytajcie mnie skąd one wzięły broń i jak ją spakowały do toreb. Albo wiem! Ja im wyczarowałam mocą autorki! Genialne wytłumaczenie!)
[Ja] A ty Tom? Co wziąłeś?- chcę do niego troche zagadać by się rozchmurzył.
[Tom] Co? A, wziąłem sznur, nóż, pistolet, wodę, kabel może uda się zgrać jakieś filmy z kamer? No i wziąłem
Telefon i komputer, bo stworzyłem specjalnie na dziś wirusa by włamać się do systemu, jakbyśmy niechcący włączyli alarm lub gdyby mieli hasło pozakładane na kamery.
[Natalka] Aha... może coś odkryjemy?
[Oliwka]A ty? Co Gabi wzięłaś?
[Ja] Oh... trochę dużo... Toporek, karabin, nóż, pistolet, wodę, telefon, sznur, gwiazdki*, kij baseballowy, no i nożyczki w najgorszym scenariuszu. To chyba wszystkie.
[Nati] No to dużo!
Dalej szliśmy w ciszy. Sądzę że nawet Tom się boi, bo on jest chłopakiem co zawsze widzi świat przez różowe okulary zarażając przy tym wszystkich dookoła siebie, a teraz jest cichy i zamyślony co mu się naprawdę rzadko zdarza.
*Jakiś czas później*
Byliśmy już na miejscu... Przeszły mnie naprawdę nieprzyjemne dreszcze... Jeszcze szansa, by im powiedzieć że to niemądre bo coś tam może się czaić. Ja wiem, że Tom by to zlekceważył i by sobie poszedł, a ja znając mnie za nim bo beze mnie byłoby po nim. Daje tak jakby każdemu szczęście. Na przykład mój kolega chciał wygrać taki trudny poziom w grze, lecz ciągle mu się nie udawało. Przyszłam do niego i spytałam w co gra. Opowiedział mi o tej grze. Po opowiedzeniu znów próbował to przejść. I udało mu się! Jest jeszcze sporo przykładów ale długo by wymieniać i opowiadać.
Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam za Tomem. O kurcze... znowu dzwoneczki! Zatrzymałam się gwałtownie tak jak i oni.
[Ja] Wy też?
Pokiwali głowami na znak że tak. (ale rym!) nie jestem sama.
* broń która jest z kształtu gwiazdy rzuca się nią.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oto i nowy rozdział! Mam wenę więc kolejny już jutro! Albo to dlatego że przesadziłam z czekoladą... możliwe...
Dziś żadnych ogłoszeń!
Bajjjjjjjjjjjjjjjjjoooooooooooo!!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top