- 26 -
Luke
Przekręciłem się na brzuch, kiedy poczułem, że się budzę, bo miałem zamiar jeszcze trochę pospać. Nakryłem głowę poduszką, mrucząc coś pod nosem i westchnąłem cicho. Bolała mnie głowa od tego wszystkiego, co wczoraj wypiłem, ale szczerze mówiąc dużo pamiętałem - nawet to, co stało się ze mną i Charlie, po tym, jak dotarliśmy do jej pokoju i niczego nie żałowałem.
- Ale z ciebie śpioch - usłyszałem nad głową i mimowolnie się uśmiechnąłem. Wcześniej usłyszałem szum wody z łazienki, co uświadomiło mi, że Charlie brała prysznic.
- Tak wyszło - zaśmiałem się sennie, a później przetarłem twarz swoją dłonią, aby pozbyć się ostatnich oznak snu. Może jednak nie pośpię dłużej. - Myślałem, że jeszcze leżysz obok mnie.
- Wstałam jakoś pół godziny temu - brunetka odwzajemniła mój uśmiech i przeczesała mi włosy palcami. Jeszcze w nocy mocno je ciągnęła, ale oba sposoby mi się podobały. Nawet bardzo. - Nie chce, aby Clayton zadawał jakieś niewygodne pytania, czy coś w tym rodzaju, więc zadzwoniłam do niego i powiedziałam, że mam mu przekazać, że nie będziesz na śniadaniu przez kaca. A ja sobie znajdę jakiś pomysł - wzruszyła ramionami, jakby to nie było nic specjalnego i założyła kosmyk wilgotnych włosów za ucho.
- Przedsiębiorcze - zażartowałem i przyciągnąłem ją do siebie. Usiadła na mnie, patrząc się na mnie z góry, a zadziorny błysk pojawił się w jej oczach.
- Już wiem, co ci chodzi po głowie - stwierdziła, gdy ułożyłem swoje dłonie w dole jej pleców. - Bardzo dobrze wiem.
- Co?
- Chcesz powtórki z rozrywki - skrzyżowała dłonie na piersiach, próbując zachować kamienny wyraz twarzy, ale zacząłem chichotać pod nosem i jej się to nie udało. - Luke!
- No co? - wzruszyłem niewinnie ramionami, udając, że to nie była moja zasługa. - Przecież ja nic nie zrobiłem.
- Jasne, jasne - przewróciła oczami, a później ułożyła się obok mnie, oplatając mnie swoimi nogami i ramionami. Uznałem to za bardzo urocze.
- Chce, abyś wiedziała, że ta noc bardzo mi się podobała i tak szybko o niej nie zapomnę - powiedziałem, wpatrując się w jej oczy. Były naprawdę piękne. Chyba powoli się od nich uzależniałem.
- I vice versa, panie Hemmings - dźgnęła mnie dla zabawy w bok, na co udałem, że się krzywię. Myślałem, że mnie pocałuje, ale tylko machnęła ręką, mówiąc, że jestem słaby. Przewróciłem oczami, a później już wstałem. Zabrałem swoje rzeczy i udałem się do łazienki, aby wziąć prysznic.
Pomyślałem trochę nad tym wszystkim i doszedłem do wniosku, że naprawdę nie żałuje. Charlie mnie doskonale rozumiała i nie musiałem przed nią czegokolwiek udawać. Fakt, że na początku chciała ratować mój związek, a ja jej niczego tu nie wnosił. Czasem ludzie, którzy naprawdę do siebie pasują spotykają się w wyjątkowo nietypowych sytuacjach i jakoś są ze sobą mimo wszystko, więc może po prostu powinienem porozmawiać o tym z April i po prostu to wszystko zakończyć, skoro naprawdę przestało nam się układać. I to dosłownie. Nie winie tylko jej za to wszystko, bo mam swoje na sumieniu i doskonale zdaje sobie z tego sprawę, ale może po prostu tak miało być?
:::
Po kolejnym dniu na targach, postanowiliśmy zjeść coś na mieście. Znaleźliśmy jakąś knajpkę i udaliśmy się tam. Wystrój przypominał lata pięćdziesiąte, a kelnerki właśnie tak były ubrane i uczesane. Nie powiem, że mi się to nie podobało, bo podobało i to bardzo. Zajęliśmy wolny stolik. Clayton usiadł po jednej stronie, a my z April po drugiej. Nie wiedziałem, czy brunetka doszła do takich samych wniosków, jak ja, ale przez cały dzień byliśmy blisko siebie i to naprawdę blisko. Podobało mi się to i nie narzekałem. Nie miałem nawet na co, bo jej towarzystwo było czymś, co bardzo lubiłem.
- Na co macie ochotę? - zapytał Clayton, przyglądając się menu, które przyniosła nam rudowłosa kelnerka. - Cholera, gdyby nie to, że mam żonę, to już dawno zacząłbym ją bajerować. Ma nogi do nieba i piękną twarz. Da Vinci by ją chciał namalować.
- No w sumie nie jest taka zła - przyznałem zaczepnie, zerkając w dodatku na Charlie. Kopnęła mnie pod stołem, na co zachichotałem i wzruszyłem ramionami. - Nie wiem, szczerze mówiąc. Charlie, co byś chciała zjeść?
- Ja pójdę na łatwiznę i powiem, że chce burgera - przyznała, zerkając przez jakiś czas na kartę. - A wy?
- Ja chyba też - zgodziłem się. Cały czas walczyłem z tym, aby jej nie objąć i nie przyciągnąć do siebie. Wolałem jednak nie ryzykować, bo Clayton nic o nas i o tym, co się stało nie wiedział i chciałem, aby tak zostało. Na razie nikt oprócz nas samych nie powinien wiedzieć.
- To w takim razie ja się dołączę do tego wszystkie - zadecydował, a później złożył zamówienie u tej samej kelnerki, która przyniosła nam karty. Posłał jej przy okazji uśmiech, który odwzajemniła, a później oddaliła się od naszego stolika kręcąc biodrami i zawijając na palec pasmo swoich marchewkowych włosów.
Rozmawialiśmy przez resztę czasu, jaki spędziliśmy w tamtej knajpce. Clayton opowiadał jakieś żarty, ja zabawne historie, a Charlie powoli się rozkręcała i również rzucała kawałami, ale nie były one tak cenzuralne, jak te naszego pracodawcy. Mimo to było bardzo fajnie i zacząłem się cieszyć jeszcze bardziej, że mężczyzna zabrał mnie ze sobą i z brunetką na to wydarzenie. Nie myślałem ani przez chwilę, aby wrócić do domu, bo tego nie chciałem. Wiedziałem, że powrót tak naprawdę wiąże się tylko i wyłącznie z kłótniami z April, a tych miałem w ostatnim czasie naprawę dość i nie chciałem, aby rozpętała się jakaś kolejna.
Do hotelu wróciliśmy później niż się spodziewaliśmy. Całą trójką mieliśmy bardzo dobry humor i ciągle mieliśmy jakiś temat do rozmowy. Clayton przyznał, że cieszy się, że dla niego pracujemy, bo dawno nie miał tak dobrych kontaktów z pracownikami, jak właśnie z nami. My my powiedzieliśmy to samo, tylko że odnośnie pracodawcy. Rozstaliśmy się pod jego pokojem. Powiedział, że jeszcze musi porozmawiać z żoną, bo za nią tęskni, a my z Charlie udaliśmy się tym razem do mojego pokoju. Nie spodziewałem się, że rzeczywiście doczekam się powtórki z rozrywki, ale kochaliśmy się kolejny raz, a później jeszcze jeden, co bardzo mi się podobało.
~*~
9 do końcaaaaa
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top