- 17 -

Po tym, co się stało, nie miałam za bardzo odwagi, aby spojrzeć Luke'owi w oczy. A raczej patrzyłam się, ale bałam się, że odkryje, co się stało. Nie czułam się przy nim pewnie i wiedziałam, że może się to skończyć następną kłótnią, ale nie potrafiłam inaczej. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nawet nie czułam się z tym, że pocałowałam innego jakoś źle. Naprawdę mi się podobało i choć to Luke był ze mną, a nie David to nie mogłam nie powiedzieć, że podobało mi się to, że starszy brunet poświęcił mi trochę swojego czasu. Nie sądziłam, że dojdę do takich wniosków, ale nie mogłam nic na to poradzić. Moje sumienie jednak nie dawało mi spokoju. Ciągle wypominałam sobie, że tak się nie zachowują osoby w związku i nie powinnam o tym tyle myśleć, a raczej po prostu zapomnieć, jeśli już nie chciałam przyznawać się do tego blondynowi. 

Minął tydzień, a ja dalej byłam pożerana przez wszystko w środku i potrzebowałam się komuś wygadać. Luke poszedł do pracy na popołudnie, a ja odczekałam tylko, aż wyjedzie samochodem z podziemnego parkingu i zadzwoniłam do Red, aby się z nią spotkać. Potrzebowałam rozmowy z nią, bo wiedziałam, że mnie zrozumie i nie zaszufladkuje od razu w napisie "dziwka".

- Cześć, co jest? - spytała, kiedy w końcu odebrała moje połączenie. 

- Cześć - westchnęłam ciężko, siadając na kanapie. - Możemy pogadać?

- Coś się stało - wyczuła, a ja kiwnęłam bezwiednie głową, choć ona tego nie widziała. - Dobra, daj mi się ogarnąć i chodźmy na spacer.

- W porządku - zgodziłam się, a później przeczesałam palcami włosy. Nie miałam pojęcia, jak jej to powiem. Pożegnałam się z brunetką i wstałam. Miałam godzinę, aby się przygotować i wyjść, więc od razu poszłam wziąć szybki prysznic. Przebrałam się potem z dresów i spranej koszulki w coś normalniejszego i uczesałam włosy. Zabrałam wszystko, co było mi potrzebne, sprawdzając jeszcze wcześniej, czy na pewno wszystko wzięłam i zamknęłam za sobą mieszkanie. 

Dotarłam do parku szybciej niż się spodziewałam i usiadłam na ławce, zakładając w dodatku nogę za nogę. Rozejrzałam się za przyjaciółką, ale nigdzie jej nie było. Westchnęłam ciężko, przygryzając później nerwowo wargę. Niby ułożyłam sobie w głowie wszystko to, co miałam powiedzieć, ale byłam prawie pewna, że spanikuje i w końcu nie powiem tego, tak jakbym chciała. Czułam się tak, jakbym popełniła jakieś wielkie przestępstwo, porównywalne do zabójstwa, ale nie mogłam nic na to poradzić. W dodatku sumienie chyba wyczuło, że mam zamiar się komuś zwierzyć i robiło mi jeszcze większe wyrzuty. 

:::

- Stara, kiepska sytuacja - skomentowała brunetka, kiedy byłam w trakcie swojej opowieści. Nie dotarłam nawet do połowy, ale założę się, że Red i tak się domyśliła, o co tak naprawdę chodzi. Spojrzała na mnie, a później pokręciła głową. - Naprawdę kiepska. Luke nie wie?

- Nic mu nie powiedziałam. Ostatnio go unikam - westchnęłam, kręcąc głową. - A co?

- Nic, ale to dobrze. Niech tak zostanie. 

- Też mam takie wrażenie - przeczesałam palcami włosy i schowałam później twarz w dłoniach. - Zachowałam się jak idiotka. 

- No trochę tak - Red zgodziła się, zakładając nogę za nogę. - Ale wina nie do końca leży po twojej stronie. David po prostu wziął cię z zaskoczenia. Poza tym on też jest z Charlie. Zawinił tyle samo, co i ty. Ten pocałunek nie powinien mieć miejsca, ale stało się i nic na to nie poradzicie. Według mnie jednak lepiej tego nie rozgrzebywać. Zostawcie to w spokoju. Dobrze byłoby też, jakbyś na jakiś czas zaczęła go unikać. Powinien wiedzieć, że nie może robić wszystkiego, co mu się żywnie podoba - przyznała, zakładając kosmyk włosów za ucho.

- Chyba masz rację - stwierdziłam, wzdychając. - Szkoda tylko, że mieszkamy z nimi na jednym piętrze i mogę się na niego natknąć kiedykolwiek. W drodze na uczelnie, czy z. 

- Zawsze możesz udać, że rozmawiasz ze mną przez telefon, czy, że się śpieszysz i nie masz czasu na pogawędkę - uniosła brwi, jakby wyjście z tej sytuacji było banalne. Cóż, dla niej na pewno było. Ale raczej nie dla mnie.

- Pomyśli, że mam mu to za złe. A już ci mówiłam, że nie mam. Całkiem mi się podobało - zarumieniłam się lekko. - Byłam chyba tak bardzo zmęczona kłótniami z Hemmingsem, że potrzebowałam odskoczni. Szkoda tylko, że to się stało tą odskocznią. 

- To wszystko jest popieprzone - skomentowała w końcu, kręcąc głową. - Nie wiem, co się z tobą dzieje, April, ale nie kłóćcie się już więcej z Luke'iem, bo naprawdę źle się dzieje. 

- Wiem - westchnęłam, wzdychając. - Mam tego serdecznie dość.

- Wierzę - Red przysunęła się do mnie i objęła mnie swoimi ramionami. - Ale za jakiś czas ci przejdzie. Po prostu nie daj po sobie poznać, że coś jest nie tak. Kłótnia nie jest wam potrzebna, z resztą nie wiadomo, co Luke zrobiłby Davidowi, gdyby się dowiedział. Obie wiemy, jaki jest wybuchowy i zazdrosny o ciebie. 

- Wiemy - przytaknęłam. - Niestety.

- No właśnie - spojrzała na mnie, jakby to było oczywiste. - W razie czego dzwoń. Pomogę ci jakoś. Na Michaela też możesz liczyć. Nadal jest wkurzony na Luke'a za tamten wieczór w barze - dodała, śmiejąc się pod nosem. 

- Nie dziwię się - westchnęłam. Choć nie podobało mi się, że mój chłopak przesiadywał kilka godzin w towarzystwie naszej sąsiadki i jej siostry, to postanowiłam pozostawić to bez komentarza. Ja od niedawna też miałam swoje za uszami i wolałam nie zaczynać. Było dobrze i oby tak zostało. 

- Miałam ochotę się przejść do tej całej Charlie i powiedzieć jej, że ma przekazać swojej siostrze, aby trzymała się z daleka od zajętych facetów, ale stwierdziłam, że sobie daruje. Poza tym Michael mówił, że nie była jakoś szczególnie porywająca - zaśmiała się, a ja pokręciłam głową. Niepewny uśmiech wpełznął na moją twarz. Poczułam się lepiej dzięki tej rozmowie i nieco uspokoiłam sumienie. Wolałam jednak nie nastawiać się, że wszystko będzie cudownie i dobrze, bo w każdej chwili mogłam się jakoś wydać, a to wiązałoby się tylko i wyłącznie z kolejną, wielką kłótnią jaką musiałabym znieść, a na to nie miałam ochoty. Najmniejszej ochoty. 

~*~

jestem ciekawa, czy ktoś mnie będzie chciał zabić za to, co chce tu napisać idk

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top