- 14 -
W weekend nie miałem planów. A przynajmniej tak myślałem do sobotniego poranka. Obudziłem się na kanapie, bo spałem tam odkąd się pokłóciliśmy z April i szczerze mówiąc nawet zacząłem się już do tego przyzwyczajać. Przetarłem oczy, a później wyprostowałem się i jęknąłem cicho. Ból pleców już nie był tak uporczywy, jak na początku, więc posiedziałem przez jakiś czas, aby się rozbudzić i powędrowałem do kuchni w celu przygotowania sobie śniadania. April jeszcze spała, a przynajmniej tak mi się wydawało, więc mimo wszystko starałem się nie hałasować, aby jej nie obudzić. Po cichu zrobiłem sobie kawę, a także przygotowałem tosty. Zjadłem w spokoju i pozmywałem po sobie. Miałem wolne i nie wiedziałem za bardzo co ze sobą zrobić, ale jakiś czas temu miałem ochotę pójść na siłownię, więc była to zawsze jakaś opcja.
Musiałem jednak poczekać, aż brunetka wstanie, bo wszystkie moje rzeczy były w sypialni. Włącznie ze sportową torbą. Westchnąłem ciężko, opadając na kanapę. Włączyłem telewizor, od razu zmniejszając poziom głośności i wyciągnąłem nogi przed siebie. Aktualnie musiałem zadowolić się jakąś kiepską kreskówką, bo tylko to można było obejrzeć w sobotni poranek w TV. Skrzyżowałem dłonie na piersi, odkładając wcześniej pilota na kanapę i wbiłem swój wzrok w ekran, choć nie miałem na to ochoty.
Ktoś miał jednak zamiar pokrzyżować mi czekanie i odliczanie minut do momentu, w którym April opuści sypialnie. Ów ktoś zapukał do drzwi, a później zaczął wystukiwać jakiś rytm na dzwonku. Zmarszczyłem brwi, zastanawiając się, kogo przyniosło o dziesiątej rano i wstałem, aby otworzyć. Liczyłem, że dźwięk dzwonka dotarł do sypialni i April w końcu w stanie. Przekręciłem zamek, a później nacisnąłem klamkę, ciągnąć drzwi ku sobie.
- Cześć - osobą, którą zobaczyłem za drzwiami była Red. Miała na sobie skórzaną kurtkę w czarnym kolorze, podobnie jak reszta jej ubioru. Włosy spięła w kucyka na czubku głowy, a jej spojrzenie wbiło się we mnie jak strzała w tarczę. - Co jest?
- Hej - odpowiedziałem, odsuwając się, aby weszła do środka, ale dalej stała na klatce. - Nic, a coś ma się dziać?
- Nie wiem - wzruszyła ramionami. - Chodziło mi o sytuację pomiędzy wami.
- Bez zmian - przyznałem, opierając się o drzwi. - A co?
- W takim razie przyjdźcie do nas na kolację - powiedziała, krzyżując dłonie na piersi. - Nie obchodzi mnie to, czy się do tego czasu pogodzicie, czy nie, ale dawno się nie widzieliśmy. A Michael ma już dość spotykania się z tobą i z jakąś Charlie, a także jej siostrą, która podrywała mi faceta. O dziewiętnastej. U nas - dodała, a później już jej nie było.
Zmarszczyłem brwi, zamykając drzwi i westchnąłem ciężko. Wiedziałem, że muszę powiedzieć o tym April, a ona pewnie nie będzie chciała tam ze mną pójść. Unikała mnie od tamtego popołudnia, podobnie, jak ja jej. Nie rozmawialiśmy i w mieszkaniu panowała dziwna cisza. Wróciłem z powrotem na kanapę i do kreskówek, nie mając jeszcze w zamiarze budzić brunetki. Wolałem nie wystawiać się na jakiś atak, czy coś w tym rodzaju. Przeczesałem palcami włosy, układając głowę na oparciu kanapy i przetarłem twarz dłońmi.
Minęło pół godziny i April w końcu wyłoniła się z sypialni. Miała na sobie dresy i jakiś podkoszulek, a także roztrzepane włosy. Uśmiechnąłem się mimowolnie, odprowadzając ją wzrokiem do kuchni, kiedy minęła mnie obojętnie. Podgryzłem wargę, wciąż myśląc nad tym, jak jej powiedzieć o zaproszeniu jej przyjaciółki.
- Red tu była - powiedziałem głośniej, aby usłyszała. Krzątała się po kuchni, robiąc sobie coś do jedzenia i do picia.
- Po co?
- Powiedziała, że mamy przyjść do niej i Michaela na kolację. Dzisiaj - wyjaśniłem, przełączając kanały w TV. - Tyle się dowiedziałem. Zaprosiła nas i sobie poszła.
- Nie wiem, czy chce tam iść - wzruszyła ramionami. Przez parę sekund wyglądała z niej, a po chwili ponownie zniknęła za ścianą. Westchnąłem ciężko. - A już na pewno nie wiem, czy pójdę tam z tobą.
- Jeśli nie chcesz, to nie musimy jechać razem. Ja pojadę sam - mruknąłem, nie wierząc, że do tego wszystkiego doprowadziła ta kłótnia. - Poza tym rób, co uważasz. Ja pójdę, aby nie było im przykro. Mogłabyś pomyśleć nie tylko o sobie, ale o Red. Na pewno będzie jej przykro, kiedy nie przyjdziesz - dodałem, wstając, po czym zniknąłem w sypialni. Do dziewiętnastej było jeszcze sporo czasu, więc pójdę na tą siłownię, aby odreagować.
:::
Po blisko dwóch godzinach, które spędziłem na różnych ćwiczeniach byłem wykończony, ale mimowolnie poczułem się lepiej. Myślałem, że moja kondycja znalazła się w o wiele gorszym stanie, ale nie było, aż tak źle. Wróciłem do domu i wziąłem długi prysznic. April nie było. Nie zostawiła żadnej kartki, czy czegoś w tym stylu, ale miałem nadzieje, że to co powiedziałem jej rano do niej dotarło i wybrała się na zakupy czy coś w tym rodzaju. Po prysznicu, wyszedłem z łazienki i udałem się do sypialni. W prawdzie do dziewiętnastej nadal było dużo czasu, ale wolałem już sobie przygotować, to co ubiorę, aby później się nie zastanawiać za długo.
Popołudnie spędziłem na oglądaniu telewizji. Zjadłem też jakiś prowizoryczny obiad, który sam zrobiłem i napisałem parę sms do Charlie, dostając przy okazji kilka w odwdzięczeniu. Uśmiechałem się wtedy sam do siebie, ciesząc się, że April nie ma, bo mogłaby zrobić zrobić jakąś awanturę, czy wywiązałaby z tego kolejna kłótnia. Nie potrzebowałem tego, bo znudziło mnie to, że w tak krótkim czasie byliśmy już w trakcie drugiej tury cichych dni i nie odzywaliśmy się do siebie oprócz dzisiejszego poranka. Byłem ciekaw, czy ta kolacja coś zmieni.
Te kilka godzin bardzo szybko mi minęło i zanim się obejrzałem, ubierałem już na siebie koszulę, którą wybrałem po prysznicu. Ułożyłem jeszcze włosy, choć nie wyglądały tak tragicznie, jak mogłoby to się wydawać. Zabrałem jeszcze wszystko, co potrzebowałem, czyli tylko kluczyki, portfel i telefon. Zamknąłem za sobą mieszkanie, nie zastanawiając się, czy April jeszcze przyjdzie, czy nie. Po drodze do Red i Michaela pojechałem jeszcze do jakiegoś sklepu, aby nie przychodzić z pustymi rękoma i kupiłem jakieś wino, które wydawało mi się w porządku. Sam nie zamierzałem sięgać po alkohol, ale po cichu liczyłem, że jednak będę mógł zostawić samochód u przyjaciół i się samemu napić.
~*~
jest tu ktoś?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top