- 13 -

Następnego dnia wstałem z obolałymi plecami. Nie słyszałem nigdzie April, więc stwierdziłem, że musi jeszcze spać, albo już jej nie ma. Sam niezbyt się tym przejąłem. Nadal byłem na nią zły. Minęło trochę czasu zanim do końca się obudziłem, ale w końcu zawędrowałem do kuchni, aby zrobić sobie jakieś śniadanie i wypić kawę. Na to pierwsze nie miałem za bardzo ochoty, bo nie byłem głodny, ale z drugiej strony, wolałem zjeść coś w domu niż potem na przerwie biegać do jakiegoś sklepu, żeby sobie coś kupić. Po śniadaniu wziąłem jeszcze prysznic i po zabraniu kluczyków, telefonu oraz portfela po prostu wyszedłem z domu. Cieszyłem się, że miałem do pracy na późniejszą godzinę i nie musiałem się śpieszyć. 

Okazało się, że Charlie wzięła sobie wolne, więc byłem skazany na Claytona, ale jakoś daliśmy radę. A raczej ja dałem. Lubiłem faceta, ale wolałem mu nie wchodzić w drogę i nie odzywać się niepotrzebnie. Rozłożyłem na półki nowy towar, doradziłem kilku klientom odnośnie koloru farby, czy innych takich spraw, po czym zastąpiłem na jakiś czas właściciela na kasie. Dwie starsze panie nawet zostawiły mi resztę, mówiąc, że nie trzeba i abym potraktował to jako napiwek, czy zapłatę za dobrą pomoc, choć nic za to nie oczekiwałem. 

Po pracy napisałem do Michaela z pytaniem, czy nie chce przypadkiem wyjść na piwo, czy coś w tym rodzaju. Odpisał mi, że tak, więc szybko pojechałem do domu, aby zostawić tam samochód, przebrałem się w coś bardziej odpowiedniego. April dalej nie było, więc nie musiałem się tłumaczyć, że gdzieś wychodzę, z resztą i tak pewnie bym tego nie zrobił. Zabrałem to, co było mi potrzebne i udałem się już do baru, który polubiliśmy razem z Cliffordem. 

Wnętrze nie było jakoś mocno nowoczesne, raczej wszystko utrzymano w klimacie lat dziewięćdziesiątych. Podobało mi się. W dodatku dobra muzyka płynęła z głośników podwieszonych pod sufitem. Ludzi nie było dużo, więc bez problemu dostałem się do baru, gdzie siedział Michael. Czekał już na mnie i pił piwo. 

- Cześć - przywitałem się z nim, zajmując przy okazji miejsce obok. Poprosiłem barmana o piwo.

- Cześć - westchnął, a później odwrócił się do mnie. - Co jest?

- Dużo by tu opowiadać - mruknął nieco niewyraźnie, ale Michael mnie zrozumiał. - Pokłóciłem się z April.

- To już wiem. Red mi powiedziała - przeczesał palcami włosy i spojrzał na nią. - Mógłbym ci tu zrobić kazanie, ale nie za bardzo mi się chce. Po prostu się napijmy. 

- Dzięki - mruknąłem, ale bez oznak wdzięczności w głosie. Nie miałem zamiaru, bo nie raz zdążyłem się już przekonać, że Clifford stał po stronie Red. Nie dziwiło mnie to, a nawet doskonale go rozumiałem. W końcu byli razem i musiał ją wspierać. Nawet jeśli Davenport wiedziała wszystko o naszych kłótniach bezpośrednio od April. 

- Opowiadaj coś, chyba nie przyszedłeś tu po to, aby się obrazić - zaśmiał się, a później oparł o bar, aby było mu wygodniej. 

- Nie wiem za bardzo co – potarłem swój kark dłonią. Napisałem do niego pod wpływem impulsu, bo nie chciałem siedzieć sam w domu. - Może ty lepiej zacznij. 

- Nie wiem, czy chcesz słuchać o tym, że byliśmy ostatnio na randce - zaczął, upijając duży łyk swojego piwa. 

- Mów - wzruszyłem ramionami, obracając szklankę w swoich dłoniach. Miał rację, bo nie miałem ochoty, ale nie chciałem siedzieć w ciszy. Clifford zaczął opowiadać, a ja wyłączyłem się po chwili. Zacząłem wzrokiem wędrować po wnętrzu i ludziach, którzy się znajdowali w środku oprócz nas. Nie znałem nikogo, ani nikt nie wydawał mi się znajomy dopóki nie spojrzałem w jeden kąt, gdzie siedziała znajoma mi dziewczyna. To była Charlie i ktoś jej jeszcze towarzyszył. A raczej towarzyszyła. Były bardzo podobne do siebie. 

Zauważyła, że się w nią wpatruje i pomachała mi, przez co głupio się zarumieniłem. Nie przypuszczałem, że to aż takie oczywiste. Clifford przerwał swoją opowieść, a później spojrzał w tamtym kierunku, marszcząc przy okazji brwi.

- Kto to? - spytał, gdy spojrzeliśmy na siebie. 

- Pracuje z nią - wyjaśniłem, po czym uśmiechnąłem się i skinąłem na kumpla, abyśmy poszli się dosiąść. Niechętnie się zgodził.

- Cześć - przywitałem się z dziewczynami. - Miło cię widzieć - dodałem, kiedy brunetka robiła mi trochę miejsca w loży, w której siedziały. 

- Hej - uśmiechnęła się szeroko. - Ciebie również. Nie spodziewałam się, że tu będziesz - dodała, śmiejąc się pod nosem. 

Przedstawiła mnie i Michaela swojej siostrze, jak się okazało, a później usiedliśmy już we czwórkę. Wątpiłem, że farbowanemu blondynowi się to podobało, ale wiedziałem, że mi to odpuści. Za to, że kiedyś musiałem siedzieć  z nim i Red, a oni niezbyt przejmowali się moją obecnością. Siostra Charlie nazywała się Anastasia. Podobało mi się to imię, ale ona sama nie wydała się być za bardzo zainteresowana moją osobą. Upatrzyła sobie Clifforda, a ten odpowiadał tylko zdawkowo na jej pytania. Mimo to Ana się nie poddawała. 

Natomiast ja i Charlie dużo rozmawialiśmy w ten normalny sposób i śmialiśmy się przy tym. Brunetka opowiadała jakieś zabawne sytuacje ze swoich czasów nastoletnich, ja również i nawet nie zauważyliśmy, że piliśmy z każdą taką historią coraz więcej. W końcu zorientowałem się, że nie jest ze mną zbyt dobrze, ale nie przejąłem się tym. Zbyt dobrze się bawiłem, aby się przejąć. I nie interesowało mnie to, czy April wie, gdzie jestem, albo czy chociaż nad tym się zastanawia, bo miałem lepsze towarzystwo niż dziewczyna, która ciągle tylko robi jakieś sceny, przez co bywałem zazdrosny. 

- A później okazało się, że to David, wiesz? - Charlie zaśmiała się, kręcąc przy tym głową. Opowiadała mi właśnie, jak wykonała jakiś żart chłopakowi, który ją zdenerwował. Dołączyłem się do niej, a później wziąłem oddech. Od jakiegoś czasu brzuch mnie bolał od śmiechu, ale zbyt dobrze się bawiłem, aby to przerwać. 

- Nie wierzę - powiedziałem w końcu, a ona pokiwała głową i otarła łzę, która pojawiła się u niej w kąciku oka. Spróbowała się opanować, podobnie, jak ja, ale skończyło się to tylko kolejną salwą śmiechu. Nie mogliśmy nic na to poradzić, a ja nawet nie chciałem. Już od jakiegoś czasu wiedziałem, że Charlie to dobra towarzyszka na jakieś wyjścia.

~*~

może jakaś aktywność? :(

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top