- 1 -
April
Nim się obejrzałam zaczęły się moje wymarzone studia. Byłam tym poddenerwowana, ale też podekscytowana. Uczelnia mieściła się w centrum Toronto, przez co miałam do niej całkiem blisko, ale i tak wolałam się nie spóźnić i wyszłam wcześniej. Luke'a nie było od jakiegoś czasu, bo także załatwiał organizacyjne sprawy na swojej uczelni, więc mieszkanie było puste, a ja od jakiegoś już czasu nie lubiłam już siedzieć sama. W prawdzie musiałam się tłuc tam autobusami, bo blondyn zabrał samochód, ale nie miałam nic przeciwko temu. Przynajmniej mogłam zorientować się w mieście i poznać je lepiej, co przecież mi się przyda.
University of Toronto* było naprawdę wielką placówką, jeszcze większą niż wydawało się to na zdjęciach, przez co przełknęłam tylko nerwowo ślinę, gdy znalazłam się w bramie prowadzącej do ogrodu przed kampusem.
- Przepraszam, gdzie tu jest wydział romanistyki? - zapytałam chłopaka, który stał na podwyższeniu zbudowanego z desek. Przed chwilą skończył jakąś mowę powitalną, która w dodatku zachęcała do przyłączenia się do jakiegoś klubu studenckiego.
- Nowa? - uniósł brew, podnosząc pudełko z gadżetami uniwersytetu. - Zaprowadzę cię. Też jestem na romanistyce. - dodał, posyłając mi uśmiech. - Kurt. Miło mi.
- April, mi również. - odwzajemniłam gest i uścisnęłam jego dłoń.
- Nie jesteś stąd, prawda? - spojrzał na mnie, wchodząc na brukowaną ścieżkę, prowadząca do budynku. - I w ogóle, gdzie twoja bluza uniwerku? Dostałaś kubek, plakietki i notatnik?
- Nie. - zaśmiałam się. - Jestem z Australii. - wyjaśniłam, zakładając kosmyk włosów za ucho. - Niczego nie dostałam. - dodałam, kręcąc głową.
- Trzeba to zmienić. Potrzymaj. - wręczył mi pudło i zaczął w nim szukać wymienionych rzeczy. - Bluzę dostaniesz teraz, jest całkiem chłodno i może ci się przydać, a kubek z resztą ładnie ci zapakuje i moja dziewczyna ci to podrzuci. - dodał, a później zamienił się ze mną z powrotem i dostałam granatowy materiał z logiem uniwersytetu na piersi.
- Dziękuje. - uśmiechnęłam się do niego, zawiązując sobie bluzę wokół bioder. - Masz dziewczynę? Jak się nazywa? - zaciekawiłam się, gdy otworzył przede mną drzwi.
- Ashley. - rozanielił się, a później zaśmiał z samego siebie. - Z resztą poznasz ją sama. Jeśli będziesz chciała, to odprowadzimy cię po całym kampusie, jakoś wkręcimy w towarzystwo. - dodał, szturchając mnie w bok dla zabawy.
- Z chęcią. - kiwnęłam głową. - Wszyscy są tutaj tacy mili?
- Tak, poza wydziałem prawa. Wiesz, tutejsza elita. Bogate gbury, które myślą, że wszystko mogą. - przewrócił oczami. - Unikamy ich, oni nas i wszyscy są szczęśliwi.
- Zapamiętam. - pokiwałam głową. - A teraz mamy jakieś plany, czy coś w tym rodzaju? - zapytałam, bo było dziwnie pusto dookoła.
- Uroczyste rozpoczęcie w auli, ale to straszna nuda, więc poszła tylko Ashley, wątpię, że coś stracimy, jeśli nas tam nie będzie. - przyznał. - Teraz muszę odnieść te graty do siebie do pokoju, możesz mi pomóc, jeśli chcesz, a jeśli nie to po prostu poczekaj tu na mnie, postaram się szybko z tym uwinąć. - dodał, ale ja nie chciałam tutaj by całkiem sama.
- Co mam zabrać?
:::
- Poznajcie się. - zaczął Kurt, kiedy już spotkałam się z jego dziewczyną. Była nieco wyższa ode mnie, miała czarne włosy i szeroki uśmiech na twarzy. - Ashley, to April, nasza nowa kumpela, April, to Ashley, moja dziewczyna.
- Miło mi cię poznać. - przyznałam, odwzajemniając jej gest.
- Wzajemnie. - puściła mi oczko, kiedy Kurt obejmował ją ramieniem. - Kiedy powiedział mi, że mamy kogoś do oprowadzenia, to nie chciało mi się wierzyć, ale jesteś, więc chętnie to zrobię. - dodała, śmiejąc się cicho.
- Tak, do tej pory dowiedziałam się tylko, gdzie jest łazienka. - pokręciłam głową, a Ashley zachichotała i spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Fajnie, że wybrałaś tą uczelnie. Przyda nam się towarzystwo. A raczej mnie. Bo ci kumple Kurta, to jakieś przygłupy. - wyszeptała mi na ucho, gdy jej chłopak zajął się z powrotem rozdawaniem plakietek z uczelnią. Dookoła było pełno nowych studentów, a on jako jakiś przewodniczący czegoś tam miał obowiązek ich należycie powitać, co w zasadzie mu się udawało.
- I wzajemnie. - puściłam jej oczko, gdy brała mnie pod ramię i dreptałyśmy powoli za Kurtem. - Długo jesteście razem? - zainteresowałam się, unosząc brew.
- Trochę i jeszcze kawałek. - zaśmiała się. - Nieco ponad dwa lata. - uściśliła. - Kocham tego idiotę, chociaż czasem mnie denerwuje i doprowadza do białej gorączki. - dodała, kręcąc głową. Skądś to znałam.
- Widać. - zachichotałam, wsuwając dłonie do kieszeni bluzy, którą ubrałam na siebie. Rzeczywiście zrobiło się chłodno. - A jeśli chodzi o uczelnię, to zdążył mi już powiedzieć, abym unikała wydziału prawa. Domyślam się dlaczego. - dodałam, widząc, jak minął nas jakiś wysoki brunet z podkładką z prawa.
- Tak, może są i mądrzy, ale się szarogęszą. Sebastian ich 'lider' jest na trzecim roku. Nie wybrali go na przewodniczącego samorządu, ani w tym roku, ani w zeszłym tylko Kurta i prawie się przez to pozabijali. Ale wtedy wszyscy dowiedzieli się, jacy oni naprawdę są i że nie umie się bić. - wyjaśniła, kręcąc głową. - Po prostu przegiął i chociaż to najbardziej rozchwytywany tutejszy kierunek, to ci normalni szybko przepisują się na inne wydziały, czy uczelnie, jeśli nie pochodzą z bogatych rodzin, bo służą tam po prostu jako świeże mięso do zjedzenia.
- Unikać prawa. - powtórzyłam tylko, a ona pokiwała głową, śmiejąc się cicho.
- Ale za to możesz zaprzyjaźnić się z lekarskim. Są bardzo przyjemni i z reguły, to dzięki nim są najlepsze imprezy. - szturchnęła mnie i spojrzała dwuznacznie przez moment w moje oczy. - Jeśli będę coś wiedzieć, to dam ci znać.
- Dzięki. - zaśmiałam się, zakładając kosmyk włosów za ucho.
- Będzie dość o tych wszystkich wydziałach. Czas na zwiedzanie. - stwierdziła i pociągnęła mnie za ramię w głąb kampusu, a ja nie protestowałam, chcąc poznać ich wszystko i to wszystko, dowiedzieć się, jak funkcjonuje i zacząć się uczyć, a także dobrze zdać ten rok, chociaż jeszcze nie wiedziałam, że skończy się zupełnie inaczej niż tak, jak sobie to wyobrażałam i myślałam, że będzie tak jak właśnie sobie wymyśliłam.
~*~
* - nie wymyśliłam uniwerku, naprawdę istnieje, tylko, że dorzuciłam od siebie wydział romanistyki, to wszystko x
witajmy się oficjalnie w roommate, mam nadzieje, że ta część wam się spodoba, podobnie jak sąsiedzi i zostaniecie do końca, all the love, red x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top