piąty

Kiedy drzwi zamknęły się za Jessie i Ashtonem, Annabella skierowała swój wściekły wzrok na nogi Caluma. Dopiero teraz zauważyła, że jego stopy odziane w czarne trampki, leżą na jej stoliku do kawy. Zacisnęła dłonie w pięść i chrząknęła znacząco. Calum popatrzył na nią z ogromnym uśmiechem, nie zrażony jej wrogim nastawieniem. Anna przez chwilę mierzyła go wzrokiem, ale w końcu poddała się z wielki westchnieniem i usiadła powoli na fotelu naprzeciwko.

- Musimy ustalić sobie kilka zasad.

- Zasad? - Calum powtórzył po niej, nieco zdezorientowany jej zimnym rzeczowym tonem.

- Tak. Zasad. - Westchnęła ciężko, zastanawiając się od czego zacząć. I wtedy właśnie przypomniała sobie o jego brudnych butach na jej stoliku do kawy. - Po pierwsze: żadnych nóg na stoliku. - Mocnym ruchem zepchnęła stopy chłopaka. - Poza tym wolałabym, żebyś nie chodził w butach po domu. Możesz sobie chodzić w skarpetkach, na boso czy w klapkach. Nie w trampkach.

- Dlaczego? - zapytał, a jego brwi wystrzeliły w górę.

- Bo tak? - Anna przybrała dokładnie tą samą minę, czym rozbawiła chłopaka. - Słyszałam, że grasz na jakimś instrumencie, na gitarze? 

- Tak. Dokładnie na basie i...

- Nie ważne. Jeśli będziesz chciał ćwiczyć, to możesz ale w swoim pokoju i do dziesiątej . O dziesiątej zaczyna się cisza nocna w kamienicy i pan Henry dość rygorystycznie jej przestrzega. - Wyjaśniła spokojnie. - Nie zrób czegoś przez co oboje wpadniemy w kłopoty, jasne?

- Jak słońce. 

- To dobrze. Kolejna sprawa: naprawdę lubię porządek dlatego zawsze po sobie sprzątaj. To nie dotyczy twojego pokoju, tam możesz mieć bałagan o ile nie zalęgną się od niego robaki. - Zanim zdążył cokolwiek dodać, kontynuowała. - Jeśli zaprosisz sobie tutaj jakąś dziewczynę, to nie bądźcie za głośni i dopilnuj, żebym nie widziała jej bez ubrań.

- Jestem urażony tym, że tak o mnie myślisz. - Mruknął, teatralnie przykładając dłoń do serca. A przynajmniej miejsca w którym powinno się ono znajdować. - Nie zamierzam przyprowadzać tutaj innych kobiet. Ty mi w zupełności wystarczysz. - Zabawnie, a przynajmniej w jego mniemaniu poruszył brwiami. Anna jedynie zmierzyła go pogardliwym spojrzeniem. - Nie wierz plotką, wcale nie jestem takim podrywaczem.

- To nie plotka, to potwierdzony fakt. Nie ważne. A właśnie, ciebie też nie chce widzieć nago. 

- Jesteś pewna? Mi się wydaje, że jednak chcesz.

- Ubieraj się. Zawsze. - Zignorowała jego kolejną zaczepkę. - I przez ubranie mam na myśli spodnie i koszulkę. 

- Co? Serio? - Mruknął niezadowolony. - Jest gorąco i...

- Spodnie i koszulka. - Przerwała stanowczym tonem. - Chodź pokażę ci resztę mieszkania. 

Wstała i nie oglądając się za siebie ruszyła w kierunku kuchni. Calum siedział jeszcze przez chwilę i przyglądał się pośladkom dziewczyny odzianym w jeansowe szorty. Nie śpieszyło mu się do zmienienia tego stanu rzeczy, bo tyły dziewczyny stanowiły naprawdę przyjemny widok, ale kiedy zaczęła się odwracać, on szybko wstał. Oblizał usta rzucając ostatnie spojrzenie na obiekt swojego zainteresowania i ruszył za nią do kuchni.

- Tutaj jest kuchnia. - Oznajmiła.

- No co ty nie powiesz. - Calum odgryzł jej się, chociaż wcale nie chciał być niemiły. Po prostu ta dziewczyna mówiła do niego dokładnie tak, jak jego matka. Kiedy napotkał jej srogi wzrok, uśmiechnął się. - Przepraszam kwiatuszku.

- Nie mów tak do mnie. - Wymamrotała delikatnie się rumieniąc.

I dokładnie z chwilą w której zabroniła mu tak do siebie mówić, Calum postanowił że tak właśnie będzie ją nazywał i nic tego nie zmieni.

- Dlaczego Kwiatuszku?

- Ugh! Jesteś taki irytujący, a to dopiero jakieś pół godziny. - Warknęła, dźgając go łokciem w żebra. - Jeśli chodzi o posiłki i zakupy, to możemy to rozwiązać na kilka sposobów. Możemy wydzielić półki w lodówce i każdy będzie trzymać się swojej. - Oznajmiła, a Calum od razu zaprzeczył. - Możemy też robić zakupy na zmianę, albo możemy chodzić na nie wspólnie, chociaż nie wydaje mi się...

- Idealne! - Krzyknął, sam zdziwiony tym jak bardzo zależało mu na spędzeniu z nią czasu.

- W takim razie okej. - Wzruszyła ramionami. - Posiłki jemy tylko w kuchni. 

Nie czekając na jakąkolwiek reakcje z jego strony ruszyła w głąb mieszkania. 

- Tutaj jest łazienka. - Stanęła przed pierwszymi drzwiami i oświeciła światło. Kilka halogenów dawało jasne światło na kremowe kafelki. - Prysznic, ubikacja i umywalka. Tutaj jest kosz na pranie. - Pociągnęła za jeden z uchwytów i wysunęła kosz na pranie, który początkowo Calum wziął za jedną z kolejnych szafek. - Pralka jest w kuchni. Możesz tu wrzucać swoje brudy, chyba że wolisz prać je sam.

- Nie. Jestem w tym beznadziejny.

- Dlaczego mnie to nie dziwi. - Mruknęła, kręcąc głową.

- Nie bądź niemiła.

- Nie jestem. Jestem szczera.

Wyszła z łazienki gasząc światło i dając tym samym znak, że ma iść za nią. Stanęła przed jednymi drzwiami i odwróciła się do niego przodem, przyłapując go tym samym na obczajaniu jej tyłka.

- Jesteś poważny? - warknęła po raz kolejny oblewając się rumieńcem. Dotąd naprawdę rzadko się rumieniła i tą sytuację zamierzała wytłumaczyć tym, że chłopak podnosi jej ciśnienie.  - To twój pokój.

- A twój gdzie jest? - zapytał, chodź tak naprawdę doskonale wiedział, że to drzwi

naprzeciwko. Nie trzeba być wielce sprytnym, żeby na to wpaść, mimo to zapytał.

- Nie potrzebna ci ta informacja, są naprzeciwko.

- To najważniejsza informacja z wszystkich.

- Popatrzyła na niego z podniesionymi brwiami.

- Muszę wiedzieć gdzie się udać, kiedy będę się bał. W nocy. Masz może duże łóżko? - Przysunął się do niej stanowczo za blisko i kiedy mówił dmuchał na nią swoim ciepłym oddechem. Bellę przeszły małe ciarki, a jej rumieniec po raz kolejny zagościł na policzkach. 

- SKOŃCZ TO ROBIĆ! - warknęła, odpychając go delikatnie.

- Co robić?

- Sprawiać, że się rumienie!

- Sprawiam, że się rumienisz? - zapytał, chodź oboje wiedzieli, że doskonale wie że ją zawstydza.

- OGH! - uderzyła go jedną dłonią w klatkę piersiową. - Rozpakuj się a ja zorbie coś do jedzenia.

- Dobrze Kwiatuszku. 

- PRZESTAŃ!

Zirytowana tupnęła nogą o podłogę i zacisnęła pięść. Calum wybuchnął śmiechem widząc jej reakcję, typową raczej dla pięcioletnich, naburmuszonych dzieci. Twarz dziewczyny zrobiła się czerwona, tym razem jednak na wskutek wielkiej złości. Jeszcze raz zmierzyła chłopaka zirytowanym spojrzeniem po czym odwróciła się napięcie i ruszyła do kuchni. Kiedy chłopak dalej się śmiał i rozpakowywał swoje rzeczy, Anna szykowała im jedzenie i całą siłą woli powstrzymywała się od naplucia do porcji chłopaka. Wiedziała, że to wszystko będzie ją wiele kosztować i miała tylko nadzieję, że wystarczy jej cierpliwości i nie zamorduje chłopaka. 

Calum chyba nie wie, że igra z ogniem XD

Zapraszam serdecznie na opowiadanie @xfancy o Luku. Myślę, że jeśli podoba wam się moje ff, to jej wręcz pokochacie. Zapraszam na Loser! (link zewnętrzny) http://www.wattpad.com/story/20630512-loser-luke-hemmings

Kolejny pewnie za trzy dni! :) 

ask//snapchat : carmellkowelove 

Twitter @noellkid


Gwiazkujcie, komentujcie i do następnego 

:)


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top