czwarty
W pomieszczeniu panowała cisza i była to typowa cisza przed burzą. Ashton i Jessie czuli, że najlepsze dla nich byłoby ulotnienie się stąd jak najdalej. Widząc jednak minę swoich przyjaciół zostali na miejscach i z niecierpliwością czekali na dalszy rozwój akcji. Annabella mierzyła z niezadowoleniem chłopaka, który z kolei uśmiechał się do niej uwodzicielsko. Jej idealne brwi uniosły się w górę, gdy napotkała dwie ogromne dziury na kolanach w jego spodniach. Skrzywiła się gdy przeniosła cała swoją uwagę na zmartwioną przyjaciółkę.
- Możemy chwilę porozmawiać. Na osobności. - Dodała dosadnie wskazując głową w wyjścia z salonu i nie czekając na odpowiedz odeszła. Jessie nie trzeba było dwa razy powtarzać i już sekundę później wmaszerowała do czystej sypialni. Idealnie zaścielone łóżko i brak chociażby drobinki kurzu, był dla niej taki typowy, że to aż bolało.
Bladoróżowe ściany były nieskażone żadnym zabrudzeniem i jedynie obraz koliberka wisiał nad jej łóżkiem. Na białej toaletce nie było żadnych kosmetyków lub innych porozrzucanych rzeczy, ponieważ wszystko znajdowało się w odpowiednich pudełkach.
- Co jest? - rzuciła, siląc się na luzacki ton, czego od razu pożałowała, bo wściekły wzrok jej przyjaciółki znalazł się na niej.
- I ty się jeszcze pytasz?! - wrzasnęła, wskazując palcem w stronę drzwi. - Dlaczego go tu przyprowadziłaś? Bo chyba nie sądzisz, że pozwolę mu tu mieszkać!
- Niby dlaczego?
- Bo nie jest człowiekiem, z którym chciałabym mieć cokolwiek wspólnego, a już na pewno nie mieszkanie!
- Nawet go nie znasz! - sprzeciwiła się, nie mogąc wytrzymać podniesionego tonu blondynki. - Po czym wnioskujesz, że nie chcesz go znać?
- Oblał mnie kawą! - warknęła, siadając na łóżku. Nie było nawet opcji, że ktoś taki z nią zamieszka i Annabella jest prawie pewna, że wolałaby już mieszkać pod mostem, co chyba wydarzy się już w niedalekiej przyszłości.
- Przez przypadek. Też mogłaś być ostrożniejsza!
- A widziałaś jego spodnie? - mruknęła, porzucając temat rozlane kawy i zniszczonej bluzki, głównie dlatego, że Jessie miała rację i po części Annabella zawiniła w tej sytuacji. Mina jej przyjaciółki, wskazywała na to, że kompletnie nie wie o co jej chodzi, dlatego blondynka westchnęła głęboko i wyjaśniła. - Ubiera się jak brudas. Jego spodnie są dosłownie całe podziurawione!
Jessie kompletnie zaskoczyła ją swoją reakcją, bo zaczęła się głośno śmiać.
- Naprawdę oceniłaś go przez kilka dziur w ubraniu?
- Te dziury są ogromne.
- Taka jest teraz moda, może gdybyś chociaż raz udała się do sklepu dla osób w twoim wieku, to może byś to wiedziała. - westchnęła rozdrażniona postawą Belli. - Poza tym, gra w zespole i chyba dzięki ubieraniu się w ten sposób, próbują być bardziej punk, podczas gdy ich muzyka...nie jest.
- Czekaj, czekaj! - wyciągnęła ręce przed siebie. - On naprawdę gra w zespole? Myślałam, że to był tylko jego sposób na podryw.
- Gra. - Anna zarumieniła się na słowa przyjaciółki, która teraz zabawnie poruszała swoimi brwiami. - A co? Masz słabość do muzyków?
- Nie. - Zaprzeczyła zdecydowanie za szybko na co Jessie westchnęła głęboko.
- Może ci się to nie podobać, ale to jest jedyne wyjście z sytuacji. Już tyle o tym
dyskutowałyśmy i za każdym razem dochodziłaś do wniosku, że potrzebujesz współlokatora.
- Ale dlaczego akurat on? - jęknęła sfrustrowana.
- Widocznie tylko on potrzebuje mieszkania.
- Dlaczego masz taki dziwny uśmiech? - Ashton postanowił jako pierwszy przerwać dziwną cisze panującą w pokoju po wyjściu dziewczyn. Martwiło go dziwne szczęście malujące się na twarzy swojego przyjaciela, ale jeszcze bardziej martwił się doskonale znanym błyskiem w jego oczach. Oczy Caluma błyszczą się tak tylko wtedy, kiedy w zasięgu jego wzroku pojawia się dziewczyna naprawdę w jego typie. I Irwin wcale nie dziwił się przyjacielowi, bo Annabella była ładna. Dużo ładniejsza niż przypuszczał. Po opisie Jessie wyobrażał sobie raczej jedną z tych niechcianych przez nikogo dziewczyn. Oczywiście wszystkie kobiety są piękna na swój sposób, ale Anna jest jedną z tych pięknych na każdy. Trudno było mu uwierzyć, że to ta sama osoba z opisu.
- To ona. - Powiedział, uśmiechając się jeszcze szerzej. - Ta dziewczyna na którą wpadłem kilka dni temu.
- O stary. - Cały zespół od kilku dni słyszał o tajemniczej dziewczynie, którą ich przyjaciel staranował i za którą chodził do księgarni, a trzeba nadmienić że Hood jest ostatnią osobą, którą można posądzić o czytanie. - To wyjaśnia jej reakcję. Myślisz, że się zgodzi?
- A dlaczego miałaby nie?
- Bo nie wyglądała na zachwyconą.
- Zmieni swoje zdanie. - Hood uśmiechnął się czarująco i Ashton musiał przyznać, że sam był w stanie przebaczyć mu w tej chwili wszystko. Calum był przystojny, zabawny i generalnie był dobrym chłopakiem. Jego największą wadą była ciągła chęć zabawy i to, że wszystkie swoje związki traktował jak coś w rodzaju rozrywki, a kiedy dziewczyny miały tego dość, rzucały go bo on nawet nie starał się walczyć.
- Chyba nie zamierzasz jej podrywać. - Mruknął, wywołując u Hooda jeszcze większy uśmiech. - O Chryste, zamierzasz! Zwariowałeś?
- Niby dlaczego? Jest ładna.
- Tak, ale jak z tobą zerwie, to prawdopodobnie wyrzuci cię również na zbity pysk z mieszkania.
- Skąd wniosek, że ze mną zerwie? Poza tym pewnie za kilka tygodni w mojej mamie obudzi się poczucie winy i poprosi, żeby wrócił.
- Cóż, twój najdłuższy związek trwał miesiąc. Mam nadzieję, że twoja mama szybko poczuje się winna.
Calum jedynie wzruszył ramionami i zajął miejsce na bordowej kanapie, kładąc nogi na stoliku do kawy. Pokój był pomalowany na szaro, nie licząc jednej czerwonej ściany na której wisiał telewizor, pod którym znajdowała się czarna komoda. Odwrócił głowę w prawo, żeby zobaczyć dwa duże okna i przeszklone drzwi prowadzące na balkon. Duży balkon, gdzie znajdowały się trzy nieznane mu roślinki i dwa słomiane fotele. Odwrócił się do tyłu i uśmiechnął się delikatnie. Pomiędzy kuchnią a pokojem gościnnym było łukowate przejście - takie samo jak pomiędzy salonem, a holem - oraz blat i dwa barowa krzesła. Na blacie stał otwarty laptop i kiedy Calum odrobinę zmrużył oczy, mógł dostrzec kilka obrazków, a po niebieskim tle wywnioskował że to Tumblr. To oznaczało, że jest WiFi i to naprawdę ucieszyło chłopaka, bo dziewczyna czasami sprawiała wrażenie, jakby była nie z tej epoki. Zauważył również, że kolejne łukowate przejście prowadzi do kolejnego krótkiego korytarza i bez większego wyciągania szyi mógł dostrzec trzy pary drzwi. Mieszkanie zdecydowanie mu się podobało, choć uważał, że dużo lepiej będzie jeśli wprowadzi tu więcej akcentów świadczących o tym kto tu mieszka. Na przykład swoją gitarę i kilka ubrań porozrzucanych po całym pokoju. ubrań jego i Annabelli, którą pomimo jej wcześniejszych protestów i tak oczaruje swoim urokiem i zaciągnie do łóżka.
Kiedy Ashton ponownie miał się odezwać, po mieszkaniu rozszedł się dźwięk otwieranych drzwi a chwilę później w pokoju pojawiły się dwie dziewczyny. Blondynka wlokła się za swoją przyjaciółką z wyrazem twarzy jak zmuszony do jedzenia brukselki przedszkolak. Jessie natomiast uśmiechała się zwycięsko i mrugnęła do Ashtona.
- My już sobie pójdziemy. - Cmoknęła w kierunku Caluma i Charis i wywlekła Irwina z mieszkania zostawiając dwójkę samą sobie. Kiedy już udało im się opuścić kamienicę, dziewczyna zaśmiała się radośnie.
- Więc jednak się udało? - Ashton stanął naprzeciwko Jessie, wkładając ręce do kieszeni i posyłając jej swój uroczy uśmiech z dołeczkami.
- Tak! - zapiszczała klaszcząc w dłonie. - To będzie ciekawe.
- Zdecydowanie. Jak myślisz, kiedy będzie już pierwsze starcie?
- Cóż, pewnie zaraz jak tylko Anne przedstawi mu swoje dziwne zasady.
- Zasady? - powtórzył. jego przyjaciel nie stosuje się do żadnych zasad.
- Zasady którymi kieruje się od dziecka i których przestrzega w swoim domu i coś czuje, że Calumowi się nie spodobają. - Uśmiechnęła się ukazując wszystkie swoje zęby.
Zgodziła się! Rozdział pewnie z błędami, dlatego jeśli jakieś zobaczycie to dajcie znać. Kolejny pojawi się niebawem, bo teraz już nigdzie nie wyjeżdżam więc rozdziały naprawdę będą regularnie.
Byłoby miło, gdyby każdy kto to przeczytał zostawił gwiazdkę lub komentarz :)
Dziękuję i ADIOS!
ask//snapchat : carmellkowelove
Twitter @noellkid
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top