czternasty

Calum obudził się znaczni wcześniej, ale to tylko i wyłącznie wina dzwoniącego telefonu. Annabella leżała na zgięciu jego ręki, miała zaróżowione policzki i zaschniętą śliną w kąciku ust. Chłopak zaśmiał się z jej wyglądu i już potrafił sobie wyobrazić, jak skacowana musi być. Kiedy jego telefon ponownie się rozdzwonił, a dziewczyna odwróciła się w drugą stronę, zakrywając twarz poduszką, Calum wstał, delikatnie zsuwając jej głowę ze swojej ręki. Przysiadł na łóżku i odebrał telefon. Dzwoniła jego mama, więc nastawił się na kolejną, nieprzyjemną rozmowę.

- Dzień dobry. - Głos jego rodzicielki był jak zawsze surowy.

- Cześć mamo, coś się stało?

- Dlaczego uważasz, że coś się stało?

Zanim Calum zdążył jej odpowiedzieć, Anna wymruczała swoim zachrypniętym głosem, że ma sobie iść i dać jej spać.

- Czy to była dziewczyna? - jego matka zapytała, wyraźnie wyższym tonem. Calum nie chciał się z nią kłócić przy śpiącej Belli, więc cicho wyszedł z pokoju.

- Tak.

- Znowu przyprowadzasz sobie jakieś wywłoki do mieszkania? Myślałam, że chociaż trochę dorosłeś! Mam tylko nadzieję, że nie złapiesz od niej wszy albo jakiejś choroby wenerycznej!

- Jeju, uspokój się.

- Jak mam się uspokoić, skoro mój syn sprowadza sobie jakieś obce latawice do domu?!

- Nie sprowadzam sobie nikogo! Bella nie jest latawicą i mieszka tutaj, okej?

- Masz dziewczynę na stałe? - zapytała zszokowana i zanim Calum zdążył zaprotestować, kontynuowała. - W końcu dorosłeś!

Hood wiedział, że robi źle, ale naprawdę nie mógł wyjaśnić tego mamie, słysząc jak bardzo ucieszyła ją ta wiadomość.

- Tak, jesteśmy razem już od jakiegoś czasu.

- Dlaczego jeszcze jej nie poznałam?

- Jakoś nie było okazji. - Zauważył, drapiąc się po karku.

- W następny weekend nadarzy się wspaniała!

- Co?

- Tylko nie mów, że zapomniałeś o corocznym weekendzie u twojej siostry!

Hood uderzył się ręką w twarz. Najgorszy czas w całym roku, właśnie się zbliżał. To stało się niemal tradycją, że spędzają piątek, sobotę i niedzielę w domku nad jeziorem u jego siostry. Szczerze nienawidził tego zwyczaju, ale nie miał wyboru, a teraz właśnie wpakował się w jeszcze większe tarapaty.

- Nie zapomniałem, po prostu nie sądziłem, że będziesz chciała, żebym ją ze sobą zabrał. To chyba nie jest najlepszy pomysł.

- Ależ to jest genialny pomysł! Do zobaczenia synku!

Calum nie miał pojęcia jak wybrnie z tej sytuacji, nie miał też zbyt wiele czasu, żeby o tym pomyśleć w kuchni pojawiła się rozczochrana Annabella. Niemal natychmiast rzuciła się na butelkę wody mineralnej i zaczęła ją opróżniać duszkiem. Hood zaśmiał się z niej i oparł się o blat naprzeciwko niej.

- Dlaczego tak bardzo chce mi się pić? - jęknęła, otwierając kolejną butelkę wody.

- Bo masz kaca.

- A dlaczego moja głowa tak bardzo pulsuje?

- Bo masz kaca.

Hood zaśmiał się głośno, powodując skrzywienie u dziewczyny.

- Dlaczego jesteś taki radosny dupku? - mruknęła, pozwalając się przytulić. - Czemu nikt nie nie poinformował, że takie są skutki picia? Dlaczego ludzie piją, wiedząc, że tak będzie wyglądał ich następny dzień. Są masochistami?

- Nie wiem Kwiatuszku, ale mówiłem ci wczoraj że przesadzasz.

- Nie posłuchałam cię?

- Nie, byłaś wczoraj bardzo niegrzeczną dziewczynką. - Powiedział, ruszając brwiami.

- Nigdy więcej tak nie mów, bo brzmisz jak pedofil, mówię serio. - Mruknęła niezadowolona. - Co właściwie zrobiłam?

Kiedy chłopak mniej więcej streścił jej przebieg wczorajszego wieczoru, Anna miała ochotę zapaść się pod ziemię. Po uśmiechu chłopaka uznała, ze jednak się na nią nie gniewa, więc jej zażenowanie minęło. Ale tylko nieznacznie.

- Zjesz coś?

- Nie wydaje mi się, żebym była w stanie.

Chłopak zastanawiał się, jak ma jej przekazać złą wiadomość. Przez chwile jeszcze myślał, e mógłby poprosić jedną ze swoich koleżanek, ale czułby się źle, zastępując Bellę, dlatego musiał ją po prost przekonać do swojego planu i wiedział, że nie będzie to łatwe zadanie.

- Coś się stało? - zapytała, bawiąc się zakrętką.

- Nie, dlaczego?

- Bo dziwnie na mnie patrzysz od kilku minut.

- To nic takiego.

- Przecież widzę!

Chłopak wziął głęboki wdech.

-W następny piątek muszę jechać do mojej siostry.

- To fajnie.

- I, widzisz tak się składa, że ty też jesteś zaproszona.

- Ja? Dlaczego? - zapytała zdziwiona, upijając łyk wody.

- Bocałamojamamamyśliżejesteśmyparą. - Powiedział, na jednym wdechu. Dziewczyna wypluła wodę wprost na jego twarz.

-CO?!

- Moja mama myśli, że jesteś moją dziewczyną. - Wyjaśnił spokojnie, wycierając twarz ręcznikiem.

- Dlaczego tak myśli?

- Bo powiedziałem, że razem mieszkamy, a ona dodała sobie całą resztę.

- I nie wyprowadziłeś jej z błędu?! Zwariowałeś?

- Proszę, zrób to dla mnie. - Poprosił, stając znacznie bliżej. - To tylko kilka dni udawania.

- Chyba oszalałeś.

- Proszę! Moja mama nigdy nie była taka szczęśliwa i dumna, jak kiedy usłyszała, że w końcu mam stałą dziewczynę. I do tego taką, która nie jest stałą bywalczynią klubu, wiecznie na kacu.

- Właśnie jestem na kacu.

- Doskonale wiesz o co mi chodzi!

- Nie możemy tak jej okłamać! Nie masz stałej dziewczyny!

- Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.

- Co? To nawet nie opisuje tej sytuacji!

- Przepraszam, okej?

- Nie jest okej! Masz to odwołać!

- Kwiatuszku, błagam! - złożył ręce w błagalnym geście. - Nie łam jej serca, ona była taka szczęśliwa.

Dziewczyna przez chwilę mu się przyglądała. Wyglądał na naprawdę zdesperowanego, dlatego z wielkim westchnieniem, powiedziała coś, czego sama się nie spodziewała.

- Okej, zrobię to.

___________________________________________________________________

NOWY WYGLĄD WATTPADA SSIE! I jeśli ktoś (tak jak ja) ma problem z powiadomieniami na mobilnym wattpadzie, to jest możliwość informowania o nowych rozdziałach, wystarczy napisać do mnie na asku/tt/w komentarzu gdzie dokładnie chcielibyście otrzymywać powiadomienie ;_;

ask//snapchat : carmellkowelove

twitter : noellkid

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top