Rozdział 2

Rozdział nie sprawdzony. Za jakiekolwiek błędy bardzo przepraszam...

Biegam już z jakieś 40 minut. O dziwo nie jestem zmęczona. Jakieś 10 minut temu zrobiłam sobie dwuminutowy odpoczynek. Nie chcę się przemęczać i zacząć spać jak jakiś pies, którym nie jestem. Na plaży jest pełno osób, w sumie nie dziwię się przecież jest przed popołudniem. Na swojej drodze spotykam ludzi, którzy się opadają, grają lub są w morzu.

Jestem blisko mola, czasem przychodzę tam w pobliże pod wieczór, żeby tylko zobaczyć zachodzące słońce. Ten moment, gdy zachodzi słońce, a niebo jest pokryte pięknymi kolorami, to zjawisko jest niezwykłe. Po, mimo że przychodzę bardzo często patrzeć na zachód słońca to i tam nigdy mi się to nie znudzi, ponieważ w każdym dniu zawsze zmienia się coś co nie jest zbyt widoczne dla człowieka, chyba że jest naprawdę spostrzegawczy.

Tak byłam zaopatrzona w stronę mola, że nie zauważyłam, kiedy się zatrzymałam. Ocknęłam się dopiero gdy coś twardego walnego w moje plecy i to w cale nie było zbyt przyjemne odczucie. Szczerze to zawalił mnie nóg i to dosłownie.

Oprawcą okazała się twarda piłka do nogi. Nie mam pojęcia, ile tam leżałam, ale nagle przed sobą zobaczyłam wyciągniętą rękę. Chwyciła ją z wdzięcznością i wstałam.

- Mogłeś uważać - powiedziałam z irytowana otrzymując się z piasku.

- To nie moja wina, że tam stałaś mała.

Lekko wkurwiona spojrzałam po raz pierwszy na niego. Miał przystojną twarz, ciemne włosy i orzechowe oczy. Był zdecydowanie wyższy ode mnie i umięśniony. Patrzył się na mnie z góry z zadziornym uśmieszkiem.

- Po pierwsze to twoja winna, trzeba było nie kopać w tą stronę. Po drugie nie jestem mała tylko niska. Po trzecie mógłbyś mnie przeprosić.

Wycedziłam przez żeby. Już nie lubię tego gościa. W ogóle nie lubię Bad Boys, bo według mnie to już jest przereklamowane tak samo jak książki i filmy o wampirach. Nie to, że ich nie lubię czy coś, ale po prostu ten temat jest dla mnie już nudny. Wracając do Bad Boya, który jest przede mną. On się patrzy - o przepraszam poprawie się - on się lampi na mnie i głupkowato uśmiecha.

- Nie będę cię przepraszam, bo krzyczałem na ciebie żebyś się odsunął, a ty dalej patrzyłam się na coś przed siebie. - Powiedział już lekko zirytowanym głosem.

Ja z niedowierzaniem wpatrywał się w niego. Co za wredny cham, który nie chce się przyznać do winy i nie, chce przeprosić.

- Że co proszę?! Jesteś dupkiem, przez którego się wywaliłam i nawet nie masz zamiaru mnie przeprosić!

- Nie bulwersuj się mała. To był wypadek i krzyczałem żebyś uważała. To nie moja wina, że siedzisz głową w chmurach.

- Nie siedzę głową w chmurach i nie nazywaj mnie mała, bo nią nie jestem!! - krzyknęłam.

Naprawdę ten chłopak doprowadza mnie już do szału. Jeszcze chwila, a on oberwie ode mnie.

- Jezu okres masz czy co? Nie unosi się tak bo ci zaraz żyłka pęknie mała.

Powiedział to i uśmiechnął się szelmowsko pokazując przy tym swoje białe zęby.

- Ludzie trzymajcie mnie, bo zaraz nie wytrzymam! Jesteś chamem. Jestem miłą osobą dla innych, ale ty.... Uhhhh!!!

- No już daj na luz skarbie.

- Ja ci zaraz dam "Skarbie" ty dupku!

W tym momencie podszedł do nas jakiś blondyn, zapewnię znajomy tego dupka.

- Hej wszystko w porządku? Mam nadzieję, że nie oberwałaś zbyt mocno. Przepraszamy za piłkę. - Powiedział to z lekkimi przejęciem, a nie to co jego przyjaciel.

Wzięłam głęboki oddech i uśmiechnęłam się do niego.

- Nie już mi lepiej dziękuję, że pytasz....

- Nick. Mam na imię Nick.

Rozmówca uśmiechnął się do mnie i zobaczyłam ulgę na jego twarzy.

- Nick. - Odwzajemniłam uśmiech.

- A ty jak masz na imię?

- Julia.

- Jak z tego dramatu "Romeo i Julia".

- Tak, dokładnie tak.

- No cóż musimy już iść. Przepraszamy jeszcze raz za piłkę. Mam nadzieję, że uderzenie nie było zbyt poważne na jakie to wyglądało. Chodź już Collin, bo na nas czekają. - Powiedziawszy to Nick odwrócili się i poszedł w stronę młodych ludzi, którzy zapewne byli ich paczką.

Czyli ten dupek ma na imię Collin, dobrze wiedzieć.

- Ta, już idę. To zobaczenia mała.

Puścił do mnie oko i poszedł za przyjacielem.

Stwierdziłam, że czas wracać do domu, bo pewnie za niedługo przyjdzie do mnie Rebeka.

a7w

~*~*~*~*~*~*~*~*

674 słów nie licząc notatki. Jestem z siebie dumna ☺

Chłopak w mediach to Collin.

Zastanawiam się czy nie lepiej zrobić osobnego tak jak by rozdziału z samymi podobiznami bohaterów. Jeśli chcielibyście to piszcie w komentarzu

Jeśli wam się spodobał rozdział to zostawcie coś po sobie i wyczekujcie następnego rozdziału, który pojawi się już niedługo...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top