Rozdział 11
* Przepraszam rozdział nie jest sprawdzony *
Obudzona półgodziny przed dzwonkiem wstałam i udałam się pod prysznic żeby się odświeżyć ponieważ wczoraj nie miałam na to okazji po wczorajszym spotkaniu z przyjaciółmi. Nie mamy zadań domowych do końca tego tygodnia bo nauczyciele stwierdzili że dadzą nam czas na przyzwyczajenie się do szkoły po lecie pełnym wrażeń. Ubrana w czarny T-shirt odsłaniający lekko mój pępek przy podnoszeniu rąk w górę, założyłam do tego spodenki jeansowe, które opinały lekko mój tyłek i były dość krótkie, ale nie dość żeby odsłaniały mi tyłek. Na prawy nadgarstek nałożyłam swoją bransoletkę z urodzin, dziś na moich uszach za widniała para czarnych, krótkich kolczyków, które są w kształcie kółek. Są bardziej w stylu emo, ale je uwielbiam bo dodają mojej twarzy więcej uroku - bynajmniej tak mówi R. W okół bioder zawiązałam sobie granatowo - czerwoną koszulę w kratkę.
W łazience, przed lustrem zrobiłam sobie lekki makijaż, którym przykryłam kilka nowych krost, które pojawiają się zawsze kilka dni przed niechcianym przez wszystkie dziewczyny i kobiety - okresem. Przyglądam się swojej twarzy i widzę brązowowłosą dziewczynę o piwnych oczach, która powtarza za mną w tym samym czasie ten sam ruch. Biorę szybko z półki grzebień po czym rozczesuje moje włosy. Po skończonej czynności otwieram niewielkie okno na oścież żeby wywietrzyć łazienkę. Staję znowu przed lustrem i obserwuję w niej dziewczynę w taki sam sposób jak wcześniej, nic ciekawego w niej nie widzę, wdycham tylko na to, odwracam się plecami do umywalki i lustra, które wisi w białej niedużej łazience.
Pakuję rzeczy do torby i postawiam ją obok drzwi. Po skończonej czynności z chodzę na dół do kuchni gdzie zastaję tylko chłopaków.
- Hej - odzywam się pierwsza.
- Cześć - odparli chórem na co się zaśmiałam.
- Rodziców już nie ma? - Zapytałam.
- Nop. Dziś musieli jechać wcześniej do pracy - odpowiedział Mike.
- Okey. To co na śniadanie?
- Płatki - odparł Eric na co kiwnęłam tylko głową.
Zjadłam śniadanie po czym poszłam na górę umyć zęby. Zabrałam swoją torbę i zeszłam na dół gdzie czekali na mnie już oni. Na nogi założyłam czarne buty i podążyłam za chłopakami. Po dotarciu do szkoły spojrzałam na wyświetlacz ekranu w mojej komórce po czym stwierdziłam, że mam jeszcze pięć minut do dzwonka.
Spokojnym krokiem zmierzałam do swojej szafki wyciągnąć potrzebne książki na zajęcia, które okazały się być biologią. Powolnym krokiem udałam się w stronę odpowiedniej klasy. Weszłam do klasy, w której już było kilkoro uczniów i udałam się w stronę wolnych, podwójnych ławek, które znajdują się na końcu sali. Po chwili sala zaczęła zapełniać się niezbyt zadowolonymi uczniami naszej szkoły. Nie dziwię się tak samo jak oni nie lubię naszej nauczycielki, która nie zawaha się poniżyć każdego ucznia. Według mnie ta kobieta jest wręcz psychiczna i powinni ją zwolnić. Odwróciłam głowę w stronę okna po mojej lewej i przypomniałam sobie jak to w zeszłym roku spędziłam tutaj czas.
W zeszłym roku uwzięła się na mnie tylko dlatego, że zobaczyła mnie jak rozmawiam z jej 'obiektem westchnień' w momencie w którym to ona próbowała zwrócić na siebie jego uwagę, a on ją jednym słowem ignorował bo dogadywał się ze mną w sprawie zawodów na 800 metrów. No ludzie! Po tej akcji ona zaczęła mnie brać prawie na każdej lekcji do tablicy i robiła jakieś aluzje do tego, że ubieram się jak dziwka. Oczywiście nie zostawałam jej dłużna przez co dość często odwiedzałam gabinet dyrektora, który nie był na mnie zły tylko śmiał się z moich przygód z tą kobietą.
Nagle po mojej prawej stronie usłyszałam szuranie przesuwającego się krzesła. Odwróciłam się w tamtą stronę żeby zobaczyć kto się do mnie przyjadł. W duchu modliłam się o to żeby to nie był jakiś plastik... Moje oczy spotkały się z oczami kochanego Collina - czujcie ten sarkazm.
- Co ty tutaj robisz?
- Uczę się w tej szkole, nie widać? - Uśmiechnął się do mnie chytrze na co ja tylko wywróciłam oczami.
- Wiem o tym ty dupku. Pytam się tylko czemu siedzisz obok mnie...
- Bo miałem taki kaprys kotku - wyszeptał mi do ucha na co się wzdrygnęłam, on to dostrzegł i jego uśmiech się poszerzył.
- Nie nazywaj mnie tak - warknęłam odsuwając się od tego cwela.
- Nie tak ostro - wymruczał.
- Pieprz się! - podniosłam się z ławki przez co kilkoro uczniów się na mnie popatrzyło.
- Czy to zaproszenie? - Zapytał się i zrobił minę pedofila.
- Spieprzaj... - krzyknęłam ale nie było mi dane dokończyć.
- Co to za słownictwo panno Robinson?! - Wydarła się wchodząc do klasy nauczycielka.
- A co panią to obchodzi? - odpyskowałam tej małpie dalej stojąc.
Ona zignorowała to, zlustrowała moją postać i prychnęła.
- Znów ubierasz się jak panna lekkich obyczajów? - Zadrwiła ze mnie.
- Jeśli pani chce taką zobaczyć to proszę poszukać Tamary ona się nada do tej roli perfekcyjnie - uśmiechnęłam się słodko do niej i usiadłam na swoim krześle.
- Cóż ty też... - Stanęła na przy tablicy skąd można było ją perfekcyjnie widzieć.
- Niech mnie pani nie nazywa dziwką bo ten zawód już jest zajęty przez kogoś innego.
- Nie nazwałam cię tak smarkulo - warknęła.
- Ale pani to zasugerowała - odpowiedziałam i patrzyłam na nią drwiąco.
Nikt z klasy się nie odezwał tylko każdy czekał na rozwój wydarzeń. Nikt się nie zdziwił jej obelgami kierowanymi do mnie bo ona potrafiła tak obrazić dosłownie każdego ucznia, a przed nauczycielami udawała kogoś innego. No cóż jedyną chyba osobą był Colin, który nie wierzył w to co słyszy. No cóż witamy na biologi kochany...
- Nie wmawiaj mi coś czego nie powiedziałam gówniaro - wydarła się na mnie.
Miałam już jej coś powiedzieć, ale kolega obok mnie się podniósł i mnie uprzedził.
- Jakim prawem pani wyraża się tak do swojej uczennicy - podniósł lekko głos.
- A ty kim jesteś? - Zbulwersowała się nauczycielka.
- Jestem Collin Johnson i jestem nowy w szkole - odpowiedział.
- Oh widzę, że znalazłaś sobie nowego obrońcę. Jemu też dajesz dupy? - Zapytała z drwiną patrząc mi prosto w oczy.
Oj przesadziła teraz. Nigdy nie przekroczyła granicy aż do tego stopnia. Każdy w klasie był w szoku po tym co usłyszeli od niej.
- Przegięła pani teraz - podniosłam się z siedzenia. Przeszłam obok stolików i stanęłam dwa kroki przed nią. - Jeszcze raz pani przekroczy granicę, a obiecuję że pani pożałuje tego, że się pani odezwała.
- Grozisz mi?
- Nie, ja tylko panią ostrzegam - warknęłam na nią i czym prędzej wyszłam z tej popieprzonej klasy.
Byłam w połowie korytarza gdy ktoś zaczął wołać moje imię na co nie zwracałam uwagi i szłam dalej przed siebie. Nagle ktoś szarpnął mnie za ramię przez co zmuszona byłam się odwrócić w stronę tej osoby.
- Julia...
- Czego?! - Warknęłam zirytowana.
To be continued...
******************************************
Hej w końcu powróciłam do świata żywych! Miałam napisać rozdział dopiero w następnym tygodniu gdy zakończy się mój ostatni egzamin, który jest z plastyki. Dostałam powera po egzaminie z biznesu, który był dość łatwy i odpowiedziałam na 2/3 pytań z czego byłam zadowolona, bo myślałam, że nic nie napiszę. Ale jakoś dałam radę i przez to zrodził się pomysł i chęci na napisanie dla was następnego rozdziału :)))
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Trochę go spieprzyłam za co musicie mi wybaczyć i postaram się poprawić w następnym rozdziale, który pojawi się pewnie w czwartek lub piątek.
Ostatnio spoglądałam na mów profil i byłam mile zaskoczona pewną rzeczą, o której wam zaraz napiszę w następnej, osobnej notce.
Na sam koniec chciałabym podziękować wszystkim osobą, które to czytają i komentują. Jesteście wielcy ♥♥♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top