Rozdział 12

* W załączniku macie Jacksona. Miłego czytania wam życzę :) *

Byłam w połowie korytarza gdy ktoś zaczął wołać moje imię na co nie zwracałam uwagi i szłam dalej przed siebie. Nagle ktoś szarpnął mnie za ramię przez co zmuszona byłam się odwrócić w stronę tej osoby.

- Julia...

- Czego?! - Warknęłam zirytowana....

- Wziąłem twoją torbę - mówiąc to podnosi ją na wysokości moich oczu. - Trzymaj - podaje mi przedmiot.

- Dzięki - mówię już mniej ostro.

- Nie dziękuj. Dobra ja spadam na lekcje - mówi i odchodzi kierując się w stronę klasy, z której wybiegłam.

Gdy miałam zamiar się odwrócić to spostrzegłam, że Collin ostatni raz zerka na mnie, uśmiecha się pocieszająco i znika za drzwiami klasy. Ja tylko wzdycham i idę w stronę sali gdzie będę miała następne lekcje chodź mam wielką ochotę iść na wagary, ale nie zamierzam się chować.

W czasie drogi rozmyślam nad tym co się tak dokładnie stało w klasie; drażniący się ze mną Collin, nauczycielka przed czterdziestką, która mnie nazwała dziwką, broniący mnie chłopak, wyjście z klasy i znowu Collin, który przyniósł mi torbę.

Nie ukrywam nauczycielka mnie wkurwiła i to ostro, jak można własną uczennicę nazwać dziwką i to przy całej klasie. Lubiła czasem poniżać uczniów, ale nie do tego stopnia jak dzisiaj. Nie rozumiem co w nią wstąpiło. Gdyby nie była nauczycielką to nie zawahałabym się jej przyłożyć, ale niestety była nią więc wolałam wyjść z klasy i się uspokoić.

Tak się zamyśliłam, że nawet nie spostrzegłam kiedy wpadłam na kogoś i poleciałam na ziemię.

- Przepraszam - powiedziała osoba przede mną.

Na wysokości mojego wzroku pojawiła się ręka nieznajomego. Nie zawahałam się i i chwyciłam się mocno wystawionej ręki. Osoba ta pomogła mi z delikatnie podnieść się z podłogi i po chwili stałam już o własnych nogach. (od aut.; Dobra mam tu rozkminę bo nie wiem jak to zamienić żeby jako tako to brzmiało, a zastanawiałam się przez to 5 minut i miałam później chwilową blokadę w pisaniu xd). Osoba stojąca przede mną byłą wyższa ~ No jak by nie inaczej... Mój wzrok był na wysokości klatki piersiowej osoby, która mnie potrąciła. Miała ona na sobie białą bluzkę z krótkim rękawkiem z dużym, czarnym logo Nike. Mój wzrok podążył w górę i napotkał przepiękne brązowe oczy, które na mnie patrzyły. Moim oprawcą okazał się przystojny chłopak o zabójczych oczach i o włosach odcienia ciemnej czekolady.

- Nic Ci się nie stało? - Zapytał chłopak. W jego głosie można było usłyszeć przejęcie, które wywołało nasze nietypowe spotkanie.

Dopiero gdy padło to pytanie z jego ust, ocknęłam się i zauważyłam, że wpatruję się w niego jak głupia.

- Eeee... Tak, nic się nie stało. Trochę tyłek mnie boli, ale chyba przeżyję - mówiąc to na potwierdzenie masuję swój lekko obolały tyłek. Po moich słowach twarz chłopaka rozjaśniła się i widniał na niej przepraszający uśmiech.

- To dobrze, że przeżyjesz bo nie chciałbym zostać oskarżony o śmierć jednej z uczennic w moim pierwszym dniu szkoły - mówi to z uśmiechem na twarzy, a ja to odwzajemniam.

- Spoko. Jestem Julia - mówiąc to podaję mu rękę.

- A ja jestem Jackson - odwzajemnia gest.

- Na którym roku jesteś? - Pytam.

- Teraz będę w trzeciej klasie, a ty?

- Też w trzeciej. Może będziemy chodzić na niektóre zajęcia razem.

- Możliwe. Masz jakieś plany teraz? - Pyta się.

- Teraz aktualnie nie mam.

- To mogłabyś mi pokazać gdzie jest sekretariat bo niezbyt dobrze orientuję się gdzie co jest - mówiąc to przeczesuje swoją ręką włosy, a na jego twarzy widnieje zakłopotanie.

- No jasne. Chodź za mną - udaję się w stronę sekretariatu, a on podąża za mną.

Gdy docieramy na miejsce pukam w drzwi. Gdy słyszymy cichutkie 'Proszę', otwieram drzwi.

- Dzień dobry pani Emilio.

- Witaj Julio. Znów coś narozrabiałaś? - Pyta się uśmiechnięta sekretarka.

- Właściwie to nie. Spotkałam na korytarzu nowego ucznia, który poprosił mnie o pokazanie mu sekretariatu - mówię to i odsuwam się na stronę żeby przepuścić chłopaka bliżej biurka kobiety prze pięćdziesiątką.

- Dzień dobry, nazywam się Jackson - mówi i uśmiecha się miło do niej.

W tym samym momencie z drzwi po prawej stronie, na przeciwko biurka , które łączą się s gabinetem kobiety wychodzi dyrektor po pięćdziesiątce w siwo czarnych włosach i zmarszczkach w kącikach oczu od częstego śmiania się. Spogląda najpierw na sekretarkę, a później jego oczy padają na moją osobę.

- Dzień dobry J. Co znowu zrobiłaś - pyta się z miłym uśmiechem starszy mężczyzna.

- Uhhh... Czemu pan tak samo jak pani Emilia zakładacie, że znowu podpadłam jakiemuś nauczycielowi - pytam się udając naburmuszoną małą dziewczynkę.

- J nie rozśmieszaj mnie. Zawsze tu przychodzisz jak coś nabroiłaś, albo gdy masz problem i nie umiesz go rozwiązać - stwierdza dyrektor.

- No tak, ale wtedy pan parzy dla nas herbatę i spędzamy miło czas, ale niestety dziś przyprowadziłam nowego ucznia - mówiąc to wskazuję na chłopaka obok mnie, który przysłuchuje się naszym wypowiedzią.

- Dobrze, dziękuje ci za to, a teraz zmykaj na lekcje - mówiąc to spogląda na zegarek na jego lewej ręce. - Masz jeszcze 5 minut do dzwonka.

- Tak jest - salutuje dyrektorowi i szczerzę się do niego na co on tylko wznosi oczy ku górze i kręci głową z politowaniem. A ja dostrzegam jak jego kąciki ust unoszą się do góry z rozbawienia. - To do zobaczenia. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy - kieruję te słowa do Jacksona na co on kwa głową. - Do widzenia - teraz zwracam się do pozostałej dwójki i oni mi też opowiadają po czym wychodzę z pomieszczenia.

Następną lekcją okazuje się W-f, który nawet lubię.

W przebierali są już niektóre dziewczyny i dostrzegam na jednej ławce swoje przyjaciółki, uśmiecham się do nich i podchodzę. Przebieramy się w czasie rozmowy. Założyłam dziś na siebie krótkie, czarne, sportowe spodenki i zwykły szary podkoszulek z białym, małym logo Nike, który mieści się po prawej stronie piersi.

Udaję się z przyjaciółkami na salę gimnastyczną, która - nie ukrywam - jest gigantyczna. Na sali czeka już większość dziewczyn, niektóre są ubrane w leginsy, spodenki albo w dresy. Zauważyłam, że dziś będziemy miały zajęcia razem z chłopakami ponieważ nie ma drugiego nauczyciela Wychowania Fizycznego. Jest tylko ten nowy nauczyciel, który wygląda na młodego przypuszczam, że jest przed trzydziestką, jest nawet przystojny i chyba nie tylko ja tak uważam bo większa cześć naszej grupy wzdycha na widok tego gościa

(od. aut.; Tak sobie wyobrażam nauczyciela Wychowania Fizycznego ↑).

- Witajcie dzieciaki, jestem nowym nauczycielem Wychowania Fizycznego i mam nadzieję, że przez ten rok będzie nam się miło pracować - mówi do nasz nauczyciel. - Zwracajcie się do mnie na zajęciach gdzie nie ma innego nauczyciela Christian, ale przy innych nauczycielach macie mówić do mnie Mr. Hood. Mam nadzieję, że zapamiętaliście, a teraz na rozgrzewkę proszę zrobić pięć okrążeń wokół sali, później przystąpimy do gry zespołowej.

Ciężkie wdychanie dało się usłyszeć tylko od strony, niektórych dziewczyn. Dla mnie to żaden problem bo kocham biegać. Spoglądam ciekawie na grupkę chłopaków poszukując swoich znajomych. W śród nic znajduję Dylana, Toma i wielu innych znanych mi osób,  mój wzrok powędrował przez całą grupkę chłopaków, w której dostrzegłam także Nika jaki i Collina, który lustrował moje ciało od góry do dołu i z powrotem zatrzymując się dużej na moich nogach i (jak że by nie inaczej) na górnych partiach.  Jego wzrok powędrował jeszcze wyżej tak, że spotkał się z moimi oczami ja na to tylko prychnęłam i wywróciłam oczami gdy on to zobaczył to uśmiechnął się do mnie wyzywająco.

- No to zaczynajcie biegać - mówi nauczyciel i od razu zaczynamy wykonywać jego polecenia.

Po biegu zagraliśmy w siatkówkę i graliśmy chłopcy vs dziewczyny. Oczywiście wygrali chłopacy co było do przewidzenia z racji takiej,  że - nie ukrywajmy - niektóre dziewczyny boją się o swoje paznokietki albo nie umieją grać.  Gdy skończyliśmy lekcję wszyscy poszliśmy się przebrać i każdy poszedł w stronę klas gdzie mają kolejne zajęcia. 

Dotarłam z Rebeką na Angielski i zdążyłyśmy przed nauczycielem. Zajęłyśmy ławki prawie na samym końcu sali. Nauczyciel wparował do klasy razem z dzwonkiem.

- Witam was młodzieży po tak długim leniuchowaniu.  Mam nadzieję, że w czasie wakacji nabraliście tyle siły żeby ją wykorzystać na zajęciach... - przerwał w połowie zdania gdy ktoś wparował do klasy.

- Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie, ale jestem nowy i zgubiłem się powiedział. 

- Dobrze dzisiaj ci odpuszczam, ale żeby to był ostatni raz - ostrzega nauczyciel na co chłopak kiwa głową.

Spóźnialski rozgląda się po klasie szukając zapewne wolnego miejsca,  które jak się okazuje jest wolne albo przy tlenionych pustych lalach,  które się szczerzą do niego jak na głodny na jedzenie albo za mną i Rebeką.  Chłopak widząc mnie uśmiecha się i kieruje w stronę naszej ławki.

- Hej - szepcze gdy przechodzi obok mnie.

- Hej Jackson - szepcze w odpowiedzi na co Rebeka patrzy na mnie zaciekawiona.  No nie,  będzie mnie czekać teraz po lekcjach przesłuchanie, a po jej minie wiem, że mnie ono nie ominie.

Po Angielskim i Historii, na której siedzę z Jacksonem kierujemy się na stołówkę gdzie później dosiadamy się do moich znajomych. Dowiedziałam się na przerwie, że Jackson zapisał się na zajęcia teatralne z czego jestem zadowolona, bo będę miała z kim przedstawić fragment sztuki na przesłuchaniu do roli.  Oczywiście wcześniej myślałam nad Dylanem, ale bądźmy szczerzy on nadaje się do roli Juli bardziej niż ja przez co bałabym się o to że to on by ją dostał, a nie ja.

- Poczekam dziś na ciebie po zajęciach -  powiedziała R gdy się zegnaliśmy wychodząc ze stołówki.

- Mhm... -  Mruknęłam już wiedząc co mnie będzie czekać przesłuchanie ot co. 

Ruszyliśmy razem z Jacksonem w stronę sali teatralnej. Chłopak na początek musiał się przedstawić całej klasie i dopiero później mogliśmy zacząć zajęcia. 

~*~

- To do jutra.  

- Pa.

Żegnam się z chłopakiem przed budynkiem i idę na poszukiwania mojej kochanej przyjaciółki (czujcie ten sarkazm), która pewnie ma zamiar mnie zabić o to, że jej nie powiedziała o nowym. Nie mogłam jej nigdzie znaleźć więc położyłam swoją torbę na chodniku gdy to zrobiłam to ktoś wyskoczy na moje plecy. Siła ta była tak ogromna, że o mało nie wywróciłam się wraz z trzymającą się na moich plecach osobą.

- No Hey- krzyknęła mi do ucha moja napastniczka.

- Gdzieś ty była? - Pytam się Rebeki.  

- W łazience - odpowiada na co kiwam głową.  

- To co?  Do mnie? -  Zadaje następne pytanie.  

- Kierunek twój dom - krzyczy, a ja się z niej śmieje.  

- Dobra, tylko złaź bo nie jesteś w cale taka lekka - droczę się z nią przez co obrywa mi się sujką w bok.

~*~ 

- To opowiadaj.

- Ale co?  

- Nie udawaj głupiej! - Prawie krzyczy.  

Siedzimy właśnie w moim pokoju na łóżku, już po obiedzie przygotowanym przez moją mamę. Wstaję z łóżka i otwieram balkon, na który jako jedyna mam dostęp uwielbiam być córeczka tatusia bo zawsze dostaję najlepsze rzeczy - bynajmniej tak mówi Nick.  

- Ale tu nie ma o czym mówić. Wpadłam na niego na korytarzu, a on mnie poprosił tylko o zaprowadzenie go do sekretariatu i tyle. To nie było żadne romantyczne spotkanie takie jak w filmach. To wszystko - wracam na miejsce. 

- Jesteś pewna? - pyta podejrzliwie. 

- Tak - śmieje się z jej miny. 

- Niech ci będzie - wzdycha dziewczyna. - Nawet całkiem fajny jest - mówi ciszej nie patrząc w moim kierunku.

- Czyżby ci się spodobał? - Pytam się jej.  

- Nieee... - przeciąga litery. Znam ją od dawna i wiem, że gdy to robi to kłamie. 

- Wiem, że kłamiesz, nie oszukasz mnie R. Za długo się znamy.

- Oh,  no dobra - podoba mi się.  Przyznaje, a teraz daj mi już spokój,  proszę miej litość - błaga mnie.  

- Dobra,  dobra.  Nie męczę cię już tym - mrugam do niej.

- To co, Dr House? 

- No jasne! 

I tak właśnie spędziłyśmy czas do wieczora.  O godzinie dwudziestej drugiej przyjaciółka została odwieziona przez Nicka i Ericka do domu, bo musieli jeszcze pojechać do Brada i stwierdzili, że podrzucają po drodze. Zmęczona poszłam się umyć i od razu po przyłożeniu głowy do poduszki odpłynęłam.

***************************************

Nareszcie rozdział! Prawie 2000 słów wiec, następny rozdział pojawi się dopiero prawdopodobnie w następny piątek :)

Oficjalnie od środy mam już, wakacje wiec będę bardziej aktywniejsza i możliwe, że zmobilizuje się i zakończę tą opowieść pod koniec lipca, a wtedy zajmę się kolejną opowieścią z mojej listy planowanych, która znajdziecie na moim profilu o informacjach dotyczących mojej osoby.  

 Chciałabym przede wszystkim podziękować wszystkim osobą, które czytają to opowiadanie. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i coś zostawicie po sobie.

P.s Mogą wam teraz pojawiać się powiadomienia dotyczące aktualizacji wcześniejszych rozdziałów. Znalazłam dziewczynę, która z chęcią podjęła się w poprawianiu błędów i przecinków za co jestem ogromnie jej wdzięczna. Mam świadomość tego, że rozdziały mogły by być lepsze niż są więc postaram się poprawić w przyszłości.

P.s2 Nie mam pojęcia czemu rozdział 12, który już zdążyłam opublikować w całości pokazał się tylko do momentu gdy na W-f Julia szuka w grupie chłopaków swoich znajomych. Musiałam od nowa wszystko pisać przez co mogą pojawić się błędy za co bardzo przepraszam, ale nie mam czasu już ich sprawdzić o 02:21 nad ranem. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top