8
Lyssa
To się działo naprawdę. Romeo właśnie przypiął smycz do mojej obroży, a ja uśmiechałam się jak wariatka.
- W każdej chwili możesz zrezygnować, skarbie. Nie chcę narażać cię na niebezpieczeństwo. Zdaję sobie sprawę z tego, że to co robimy może być groźne, ale...
Nie przejmowałam się tym. Chciałam być blisko Romeo i chciałam pomóc mu odzyskać synka. Dlatego podskoczyłam i pocałowałam go w miejsce na czaszce, gdzie powinny znajdować się jego usta. Romeo odsunął się ode mnie lekko i zaśmiał się.
- Lys, nie jestem taki jak inny. Nie mogę zaoferować ci pocałunków.
- Nic nie szkodzi. Wystarczysz mi taki, jaki jesteś.
Pokręcił przecząco łbem tak, jakby nie mógł mi uwierzyć.
- Mówię poważnie, Lysso.
- Ja też mówię poważnie, Romeo - oburzyłam się, kładąc dłonie na jego piersi pokrytej futrem. Romeo spuścił głowę tak, aby mógł na mnie spojrzeć ze swojej wysokości. - Nie obchodzi mnie to, że wyglądasz inaczej niż inne demony. Wygląd jest ważny, ale nie najważniejszy. Poza tym, jakbyś jeszcze tego nie zauważył, podobasz mi się. Nie obchodzi mnie to, że nie masz ust, którymi mógłbyś mnie całować. Nie interesowałoby mnie nawet to, gdybyś nie miał penisa, choć sądzę, że ukrywa się gdzieś pod tym seksownym futerkiem. Jesteś kimś, do kogo poczułam coś od pierwszego wejrzenia. Może to głupie, ale czasami warto wierzyć w bajki, które rodzice opowiadali nam, gdy byliśmy dziećmi.
Romeo nie był przekonany co do moich słów. Rozumiałam jego sceptycyzm, ale byłam gotowa zrobić wszystko, aby o niego zawalczyć. Chciałam z nim być. Choćby przez chwilę. To był dopiero początek naszej znajomości, więc nikt nie twierdził, że się w sobie zakochamy i będziemy żyć długo i szczęśliwie.
W życiu należało jednak podejmować ryzykowne decyzje. Może nie zawsze miały one zakończyć się naszą wygraną, ale próbowanie nic nie kosztowało. Najwyżej złamane serce, ale była to cena, którą byłam gotowa ponieść.
- Daj mi tę noc i przekonaj cię co do moich intencji - poprosiłam może odrobinę zbyt desperacko, ale taka już byłam.
- Dobrze, Lys. Żebyś tylko potem nie żałowała.
- Nie hamuj się, panie. Chcę zobaczyć, na co cię stać.
Romeo nie mógł się uśmiechać przez to, że nie miał twarzy. Jego czaszka była jednak w jakiś dziki sposób pociągająca. Nie ukrywałam tego, że mi się podobał, choć najbardziej nie mogłam doczekać się tego, aby poznać to, co ukrywało się pod tą warstwą futra.
Ostrożnie splotłam palce dłoni z palcami łapy Romeo. Weszłam do środka klubu, gdzie zabawa trwała w najlepsze. Muzyka grała cicho z głośników umieszczonych pod sufitem, aby swoim dźwiękiem nie zagłuszać jęków dominujących i uległych stworzeń.
Zabrałam Romeo na górę. Chciałam wziąć go do mojej sypialni. Co jakiś czas nocowałam w klubie, choć miałam małe mieszkanko całkiem niedaleko stąd. Tu jednak czułam się najlepiej, dlatego spędzałam w klubie tak wiele czasu, jak to możliwe.
Romeo był niespokojny, co wyraźnie czułam. Nie chciałam jednak go do niczego zmuszać. Może byłam zdesperowana, ale nie aż tak. Nie miałam zamiaru przywiązać go do łóżka i uczynić z niego mojego seksualnego niewolnika. Taka wizja była całkiem kusząca, jednak to ja byłam uległa i nie wstydziłam się tego.
Kiedy otworzyłam drzwi prowadzące do mojego pokoju i wpuściłam do środka Romeo, wstrzymałam oddech. Bałam się, że ucieknie stąd z krzykiem. Dlatego przez pierwszych kilka chwil miałam zamknięte oczy. Gdy jednak zrozumiałam, że Romeo wszedł do środka i zaczął z zainteresowaniem się rozglądać, dotarło do mnie, że być może nie zraziłam do siebie tego pięknego mężczyzny.
Romeo rozejrzał się po moim pokoju, którego ściany pomalowane były na różowo. Znajdowało się tutaj duże łóżko, biurko, krzesełko, toaletka z przyborami kosmetycznymi i miękki dywanik. Przy oknie wychodzącym na ogród znajdowała się mała biblioteczka. Uwielbiałam czytać. Z kolei tuż obok regału z książkami można było znaleźć coś, co szczególnie uwielbiałam.
W moim pokoju znajdował się krzyż w kształcie litery X. Will czasami mnie do niego przykuwał. Byłam wówczas zdana na jego łaskę. Nieraz żałowałam, że choć raz nie wylizał mi cipki, ale szanowałam życzenie Willa. Miał swoją uległą, a mną zajmował się tylko z litości.
Obok krzyża znajdował się kuferek z zabawkami erotycznymi. Były tutaj skórzane kajdany, opaski na oczy, kneble, zaciski na sutki, wibratory, zatyczki analne i inne zabawki, którymi lubiłam się bawić.
Romeo nie powstrzymał się przed tym, aby otworzyć kuferek i sprawdzić jego zawartość. Kiedy wyjął ze środka skórzane kajdany, zarumieniłam się i splotłam ręce za plecami.
- Will cię tym pęta, skarbie?
- Czasami. Lubię, gdy jestem związana. To ciekawe uczucie. Próbowałeś kiedyś?
Powinnam się zamknąć. Zdecydowanie powinnam wepchnąć sobie do ust mój największy knebel.
- Nie, ale miałem pod sobą króla i dwójkę książąt do opieki. Nie masz pojęcia, ile razy musiałem rozkuwać ich kajdany, gdy te się zacinały.
Zaśmiałam się.
- Naprawdę opiekowałeś się królem i książętami?
- Tak. Król to Saturn, a książęta to Mercury i Neptune. Tego ostatniego chyba znasz, prawda?
- Na bogów! Poważnie zajmowałeś się księciem Neptune'm? Musisz opowiedzieć mi o tym coś więcej!
Romeo się zaśmiał. Wyjął ze skrzyni także fioletowy wibrator i nagle zrobił coś, o co bym go nie posądzała.
Mój nowy przyjaciel wysunął z otworu gębowego czaszki język. Był błękitny tak jak bezchmurne niebo. W dodatku błyszczał się tak, jakby ktoś posypał go brokatem.
Romeo postanowił polizać mój wibrator z dołu do góry. Zacisnęłam mocno nogi, aby powstrzymać wylewającą się ze mnie falę podniecenia. Zrobiło mi się gorąco. Byłam pewna, że Romeo czuł mój zapach na zabawce.
- Podoba mi się. Lubisz się nim bawić?
Pokiwałam energicznie głową, niezdolna wypowiedzieć jakiekolwiek słowo.
- To trochę żenujące, co?
- Ależ skąd - zaprotestował, podchodząc do mnie z wibratorem, kajdankami i smyczą w łapach. - Potrzeby seksualne są ważne dla każdej istoty. Reprodukcja jest jedną z podstawowych potrzeb każdego gatunku. Seks jest potrzebny tak samo jak jedzenie czy picie. Wiele istot uważa to za temat tabu, ale nie ma się czego wstydzić. To normalne.
- Ty też się ze sobą zabawiasz?
Pokręcił przecząco łbem.
- Nie. Od czasu, kiedy Yumi zniknęła i zabrała ze sobą naszego syna, karałem się w ten sposób, że odmawiałem sobie masturbacji. Wiem, że nie powinienem być dla siebie taki ostry, ale chociaż w ten sposób mogłem się ukarać.
Było mi go szkoda. Romeo naprawdę wiele przeszedł. Nie zasłużył na nic, co go spotkało. Powinien mieć obok siebie kochającą i wspierającą go kobietę. Nie wiedziałam, kim była ta cała Yumi, ale miałam ochotę porządnie nią potrząsnąć. Nie wiedziała kogo straciła. Ja na jej miejscu już dawno wzięłabym z Romeo ślub, aby mi nie uciekł. Z radością wychowywałabym Drastana. Może nie byłabym dla niego biologiczną matką, ale kochałabym go jak własne dziecko.
- Przykro mi, Romeo. Nie wyobrażam sobie, jak musisz cierpieć.
Mężczyzna machnął łapą tak, jakby chciał mi przekazać, żebym się o niego nie martwiła.
- Przywykłem do tego, że nie jestem tak ważny jak inne stworzenia. Wystarczy na mnie spojrzeć. Jestem potworem.
- Wcale nie. Jesteś piękny, ale może tego nie dostrzegasz.
Romeo spojrzał mi prosto w oczy. Zrobiło mi się niemiłosiernie gorąco. Ten facet podobał mi się tak bardzo, że miękły mi przy nim kolana. Miałam ochotę, aby zrobił ze mną brudne i naprawdę niegrzeczne rzeczy.
- Lysso, skarbie. Czy tej nocy naprawdę chcesz zostać moją uległą?
- Tak! - krzyknęłam, klaszcząc radośnie w dłonie jak mała dziewczynka. - Zrób ze mną, co tylko zapragniesz, mój panie.
Na dowód tego, że byłam gotowa oddać się w jego ręce, postanowiłam przed nim uklęknąć. Romeo oddychał ciężko, a ja niecierpliwie wyczekiwałam na to, co postanowi ze mną zrobić. W końcu poczułam się tak, jakby moje marzenie miało szansę się spełnić. Może nie powinnam tak się na nic nastawiać, aby potem nie cierpieć, ale to pragnienie było silniejsze ode mnie.
Uśmiechnęłam się, gdy Romeo stanął za moimi plecami, po czym kucnął. Chwycił mnie za nadgarstki i postanowił mi je skuć z tyłu. Kiedy byłam już unieruchomiona, Romeo znowu mnie obszedł, po czym stanął przede mną.
- Unieś głowę, Lys.
Kiedy Romeo przypiął mi smycz do obroży, poczułam się tak, jakbym trafiła do nieba.
Klęcząc przed nim, czułam się bezpieczna. Wiedziałam, że mogłam mu ufać. Był przyjacielem Fiodora i Neptune'a, więc musiał być dobrą istotą. Poza tym, dobrze patrzyło mu się z oczu. Nie okłamałby mnie. Może za szybko zaczęłam mu ufać, ale wiedziałam, że gdyby był zły, moja magia natychmiastowo by to wyczuła.
- Jeśli coś ci się nie spodoba, pstryknij palcami. Nie chcę zrobić ci krzywdy, skarbie.
- Ufam, że mnie nie zranisz, ale przyjmuję takie hasło bezpieczeństwa.
Uśmiechnął się, kiwając łbem.
- Zaczniemy z grubej rury.
- Jak bardzo grubej, mój panie?
Zaśmiał się.
Nagle zobaczyłam coś, czego nie spodziewałabym się ujrzeć w swoich najbardziej erotycznych snach.
Romeo trzymał mnie jedną łapą za smycz tak, żebym znajdowała się blisko jego krocza. Drugą łapę wsunął jednak między swoje nogi. Miałam wrażenie, że przez dłuższą chwilę czegoś tam szukał. Zachciało mi się śmiać na myśl o tym, że jego penis był malutki. Kiedy jednak w końcu pokazał mi się na oczy, niemal się zakrztusiłam.
Jego kutas był majestatyczny. Monstrualny. Boski.
Fiut Romeo był duży. Dwa razy większy niż penis zwyczajnego demona. Nawet takiego dobrze obdarzonego.
Jego penis był błękitny tak, jak jego język. Miał na całej długości żyłki. Był gruby i bardzo długi. Jądra Romeo także były napęczniałe. Jakby tego było mało, z jego krocza wyrastały cztery błękitne macki, które ruszały się tak, jakby żyły własnym życiem.
Nigdy wcześniej nie widziałam czegoś takiego. Nawet o tym nie śniłam. To było brudne i podniecające. Tak podniecające, że nawet nie zarejestrowałam tego, iż jęknęłam przeciągle.
- Podoba ci się to co widzisz, Lysso?
- Tak, panie. Bardzo mi się to podoba.
- Myślisz, że zasłużyłaś na mojego kutasa, skarbie?
- Jestem w stanie cię o niego błagać, mój panie.
- Nie musisz błagać - zaśmiał się, kładąc łapę na tyle mojej głowy. - Pokaż mi, jak bardzo ci się podoba. O nic się nie martw, piękna niewiasto. Zaopiekuję się tobą. Tak, jak na dobrego pana przystało.
Nie hamowałam się. Wyciągnęłam język i polizałam penisa Romeo na całej długości. Smakował dobrze. Niczym niebieskie jagody, które tak bardzo lubiłam.
Rozkręciłam się. Miałam ręce skrępowane za plecami, więc nie miałam dużego pola do popisu, ale to nie powstrzymało mnie przed niczym. Lizałam kutasa mężczyzny tak, jakby był najsmaczniejszym lizakiem, jakiego kiedykolwiek miałam w ustach.
Cholernie dużym i grubym lizakiem.
Romeo trzymał mnie na smyczy jak swoje zwierzątko. Wyobraziłam sobie, że byłam jego seksualną niewolnicą. W mojej wyobraźni Romeo mnie porwał, abym stała się jego własnością i zaspokajała go seksualnie. Bardzo mi się to podobało i nakręciło mnie do większego działania.
W końcu postanowiłam spróbować wziąć go w usta. Nie było to łatwe zadanie, ale starałam się jak mogłam, aby mój pan był ze mnie dumny.
Macki Romeo postanowiły mi pomóc, a może tak naprawdę pomagały swojemu właścicielowi. Chwyciły mnie bowiem za głowę i powolutku nakierowywały mnie na kutasa tego boskiego mężczyzny. Myślałam, że wzięcie go w usta będzie o wiele trudniejsze, ale jakimś cudem udało mi się zmieścić aż połowę penisa Romeo w swoich ustach. To i tak był dla mnie szok i powód do dumy. Może głębokie gardło nie powinno być powodem do dumy dla młodej dziewczyny, ale każdy miał inne aspiracje, prawda?
- Jesteś taka dzielna. Na bogów, nie miałem orgazmu od trzech lat, słoneczko.
Słoneczko.
Na bogów, on naprawdę nazwał mnie słoneczkiem.
Przyspieszyłam pracę. Macki Romeo mi pomagały. Nie mogłam zmieścić go w sobie więcej, ale miałam wrażenie, że mężczyźnie wystarczyło to, co miał.
- Tak, Lys... Och, tak...
Jęczał słodko, podczas gdy ja robiłam wszystko, aby doszedł.
Nagle Romeo targnął dreszcz. Przycisnął moją głowę mocniej do swojego krocza. Oczy zaszły mi łzami, ale starałam się być dzielna. Rozpaczliwie chciałam połknąć jego spermę.
- Lysso, tak! Na bogów, jak mi dobrze!
Chciałam, aby było mu dobrze. Zasłużył na to po trzech latach abstynencji od seksu. Nie wiedziałam, jakim cudem tak duży i będący w kwiecie wieku mężczyzna nawet się nie masturbował przez taki okres czasu. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że tak właściwie to nawet nie wiedziałam ile Romeo miał lat.
Połykałam jego spermę jak szalona. Było jej tak dużo. Nic dziwnego, skoro jego penis był taki wielki.
Widziałam przymknięte powieki Romeo i cieszyłam się, że doszedł. Gdy już połknęłam wszystko, delikatnie odsunęłam się od mężczyzny. Jego macki mnie puściły, a wtedy Romeo zrobił coś, za co jeszcze bardziej go polubiłam. Postanowił rzucić mnie na łóżko, rozszerzyć mi nogi i przypuścić atak na moją spragnioną jego języka cipkę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top