dzień trzeci; wesołe miasteczko

Siedząc obok pięknej dziewczyny na ławce czułem się dobrze. O dziwo nie musieliśmy nawet nic mówić, bo atmosfera unosząca się w powietrzu była tak przyjemna i miła, że jakikolwiek dźwięk nie był potrzebny. W pewnym momencie głowa kobiety znalazła się na moim ramieniu. Jej piękne włosy delikatnie łaskotały mnie w kark. Uśmiechnąłem się pod nosem i objąłem ją ramieniem.

– Hej, Jeongguk, a może poszlibyśmy gdzieś?

Propozycja Tae była kusząca, ale świadomość, że będę musiał wstać dobijała.

– Hmm, a gdzie byś chciała pójść? – spytałem.

– Myślałam o jakimś spacerze... – przerwałem jej nagle wpadając na genialny pomysł.

– Wiem! Chodźmy do wesołego miasteczka! – zawsze na filmach wygląda to tak romantycznie. Miałem nadzieję, że nasz wypad będzie równie fantastyczny.

– Yy, a może jednak ten spacer? Bo wiesz, jest już późno, zanim tam dojedziemyyy...

– Dopiero zaczęliśmy dzień, chodź – wstałem z szalenie wygodnej ławki, kierując się w stronę domu. – Potrzebujesz czasu, żeby się zebrać? – Tae pokiwała głową i oznajmiając, że widzimy się za godzinę wyprzedziła mnie i zniknęła w środku budynku. Naprawdę nie wiedziałem, co ona będzie tyle robić.

Poszedłem do swojego pokoju. Nie za bardzo miałem pomysł, co by teraz zrobić, więc nastawiłem sobie budzik, aby powiadomił mnie za czterdzieści minut i położyłem się spać.

°•°•°

Niedobrze. Cały mój misterny plan może legnąć w gruzach. Cholerne wesołe miasteczko. Mieliśmy iść na spacer. Długi spacerek, wrócilibyśmy dopiero po zachodzie. Usiedlibyśmy na polance, patrząc sobie w oczy. Jeongguk prawdziwie zakochałby się we mnie. A teraz dupa. Wejdę na pierwszą lepszą atrakcję, a moja peruka spadnie.

Patrzyłem w swoje odbicie. Na swoje krótkie blond włosy, błyszczącą cerę bez makijażu i płaską klatkę piersiową. Byłem urodziwy, naprawdę, podobałem się sobie, ale byłem mężczyzną. Chłopakiem, który niefortunnie zakochał się w Jeonie, niemającym nawet pojęcia o tym, że ja istnieje. Zauroczyłem się na zabój. W momencie, kiedy Jeongguk ogłosił te ''Szukanie żony" nie wiem, co strzeliło mi do głowy. A teraz nie wiem, jak wyplątać się z tego z głową. I z włosami. Zabrnąłem za daleko i znalezienie rozwiązania przytłaczało mnie. Nie powiem mu prawdy, nie teraz, nie zniósłbym tego, że uzna mnie za wariata. Próbowałem odgonić od siebie myśl, że nie ważne, kiedy się dowie, zawsze uzna mnie za psychola. Może nacieszę się jego osobą i ucieknę, jak poczuję się zagrożony? Potem poczekam aż on znajdzie sobie ukochaną kobietę, zapomni o mnie i będę mógł pracować jako opoekunka dla ich ślicznych króliczych dzieci. Teraz serio mówię jak szalony. Nie wyobrażam sobie tego, chce zwyczajnie zniknąć, ale chęć spędzenia z nim jeszcze chwili jest silniejsza. Zmyje się, gdy poczuję taką potrzebę, ale na razie postaram się przetrwać wesołe miasteczko.

Siedziałem w toalecie już spory kawał czasu, obawiałem się, że jakaś furiatka za chwilę rozwali drzwi, bo nagle poczuje potrzebę skorzystania z urządzeń tu umieszczonych, a ja zdradzę swoją płeć. Włożyłem na siebie wcześniej przygotowany stanik sportowy, który mimo swojej obcisłości był za duży. Na to ubrałem luźną, dużą i czarną sukienkę, którą w tali spiąłem ładnym paskiem. Opisywanie ubioru jest nudne, po krótce, udało mi się perukę przymocować wsuwkami i klamrami w niej przyczepionymi i miałem poważną nadzieję, że się utrzyma. Umalowałem jeszcze delikatnie twarz i opuściłem pomieszczenie.

Usiadłem na swoim łóżku, obserwując poczyniania Chinki, która akurat sprzątała tutaj. Poczułem prawdziwą chęć dogryzienia jej jakoś, ale nic nie przychodziło mi do głowy, więc siedziałem w ciszy i tylko na nią patrzyłem.

– Możesz się nie gapić, ździro? – ostro pojechała po mnie wcześniej wspomniana dziewczyna.

A więc tak chce się bawić, dobra.

– Nie często widuje takie porażki, korzystam z okazji.

Kobieta odwróciła się gwałtownie, a ja widziałem jej gniew. Głośno wciągnęła powietrze, gotując się do zjechania mnie.

– No chyba ty – uśmiechnęła się dumnie i wyszła.

Dziewczyny są okropne. Nie rozumiem, dlaczego Jeon szuka właśnie kobiety. Takie potrafią grać kochane i słodkie przy mężczyźnie, a ich prawdziwa natura wychodzi dopiero przy konfrontacji z osobnikiem tej samej płci. Nie to co ja, ja jestem całkiem szczery. No może tylko z jednym oszukuję lecz to prawie nieistotne.

Zerknąłem na zegarek w swojej komórce. Zostało mi jakieś pół godziny. Myślałem, że zajmie mi to dłużej. Wstałem więc, z zamiarem pójścia do wybranka. Jestem gotowy.

°•°•°

Poczułem mocne szarpnięcie i upadek. Otworzyłem gwałtownie oczy i nad sobą ujrzałem przerażoną Tae.

– Jezu, Jeongguk, przepraszam, nie wiedziałam, że tak mocno cię pociągnę, przepraszam.

– Nic mi nie jest – oznajmiłem, wstając z podłogi. Miałem wrażenie, że pękł mi kręgosłup, ale zacisnąłem zęby i uśmiechnąłem się do dziewczyny. Muszę wyglądać męsko. – Budzik mi chyba nie zadzwonił.

– Wybacz, że cię obudziłam, ale wcześniej się zebrałam, a nie wiedziałam, że będziesz chciał spać – rzekła zmieszana Tae. Była taka słodziutka i kochana. Ten dzień nie mógł zapowiadać się lepiej.

– Nie szkodzi, czekałem na ciebie. Idziemy?

Kobieta pokiwał głową i oboje uśmiechając się wyszliśmy.

– Nie miałam pojęcia, że serio pojedziemy aż tak daleko – zaśmiała się Tae, gdy dojechaliśmy na miejsce. Znajdowaliśmy się właśnie przed moim ulubionym wesołym miasteczkiem MINLAND, który mieścił się spory kawał od mojego domu.

– Dla ciebie wszystko – ukłoniłem się przkolorowanie, gdy otworzyłem jej drzwi. – Pani pozwoli – wyciągnąłem dłoń w jej stronę, pomagając wyjść. Chciałem pokazać jej, że potrafię być cudownym mężczyzną, jakiego pragnie każda.

– Zawstydzasz mnie – ciągle uśmiechała się ślicznie, ale skorzystała z mojej pomocy. – Gdzie pójdziemy najpierw?

– Do kasy.

– Chodziło mi raczej o atrakcję – oznajmiła, chyba nie rozumiejąc mojego żartu.

– Myślałem o rolercoasterze. Uwielbiam go!

– Może zaczniemy od czegoś... Mniej obrotowego? – Skoro tak chciała, to niech jej będzie.

– Koło młyńskie będzie okej? – spytałem. Prawdę powiedziawszy, nie miałem ochoty na tak nudną czynność. Nie było w tym nic fascynującego. Tylko siedzi się w zamkniętym pomieszczeniu na twardej desce, ale to było dla niej.

– Idealnie.

Tak więc, po zakupieniu biletów skierowaliśmy się w stronę tego olbrzymiego koła. Postaliśmy chwilkę, czekając, aż atrakcja powróci do początku i pogadaliśmy troszeczkę.

Gdy nadszedł czas, zasedliśmy w jedym przedziale, czy jak to coś się nazywa, i ruszyliśmy. Obserwowałem dziewczynę, której chyba to bardzo się podobało, ponieważ stale się uśmiechała. Jej radość udzielała się również mi i wyszło tak, że przez cały pobyt na tej machinie cichutko podśmiewywaliśmy się tylko.

– Wow, to było fajne – oznajmiła entuzjastycznie kobieta. Musiałem przyznać jej rację. Chociaż nawet przez chwilę nie patrzyłem na nic, co nie było nią, to sam pobyt tam lekko mnie uspokajał.

– To co, gotowa na coś szybszego? – mimo wszystko, tego też nie potrafiłem się doczekać.

– Yy, no wiesz, jest tak, yyy, zimno i no jak będziemy szybko jechać, to, ee, będzie jeszcze chłodniej.

– Oj, nie masz się czego bać, serio. Złapię cię za rękę jeśli chcesz – próbowałem dodać jej otuchy, bo widać było, że po prostu się boi.

Tae nie wyglądała na zbyt przekonaną, ale w końcu po moich dłuższych zapewnieniach, że nic jej nie będzie zgodziła się.

°•°•°

Czułem, że zaraz zwymiotuję. Nie z powodu zabójczego tempa, ale stresu przed tym, co może się wydarzyć. Staliśmy jeszcze w kolejce, bo nadzwyczaj dużo ludzi lubi niebezpieczeństwo, mi naprawdę było niedobrze.

– Hej, Tae, zbladłaś. Może nie powinniśmy jednak tu iść. Nie wiedziałem, że aż tak się boisz – odezwał się Jeongguk, wyrywając mnie z zamyśleń o rychłej śmierci.

– Nie, dam sobie radę – zapewniłem, zaraz orientując się, że to była moja sznasa na ratunek. Nie chciałem robić chłopakowi przykrości, ponieważ widziałem, jak podekscytowany tu szedł, jednak panicznie bałem się ujawnienia.

Powoli zbliżaliśmy się do wejścia. Kolejka wydawała się w ogóle nie ruszać, a my staliśmy w miejscu. Napięcie rosło, serce biło mi jak oszalałe, ale wreszcie po długim oczekiwaniu przyszła kolej na nas. Ledwo stojąc na nogach podszedłem do wagonu. Usiadłem, przełykając ślinę, czekając, aż ktoś z obsługi zabezpieczy mnie przed wypadnięciem. Młoda kobieta podeszła i zciągnęł na mnie wszelkie zabezpieczenia i upewniając się, że się trzymają, odeszła do innych.

Machina ruszyła. Widziałem, że zaraz wjedziemy pod górę i to będzie koniec. Zbliżyliśmy się do czubka.

– Nie, błagam, stop! – wydarłem się na całe gardło i w tym samym momencie gwałtownie zaczęliśmy zjeżdżać w dół.

Nie wiedziałem co robić. Panicznie chwyciłem za głowę, krzycząc rozpaczliwie i walczyłem, by nie póścić głowy i nie złapać za zabezpieczenia. Czułem, że łzy, które napłynęły mi do oczu znikają daleko za mną, złapane przez wiatr. Pragnąłem, aby to się skończyło, żebyśmy już zeszli. Zamknąłem oczy, modląc się o koniec tej tortury. I nareszcie to dobiegło końca. Zwolniliśmy, a ja ciężko oddychając upewniłem się, że żyję, spoglądając na Jelepiejma, który cieszył się jak głupi, do momentu, kiedy nie zobaczył mnie.

– Jeju, Tae, płakałaś? Aż tak?

– Nie.. – usłyszałem swój własny załamujący się głos i momentalnie zamilknąłem. Poczekałem, aż wysiąde z tego ustrojstwa. Puściłem wreszcie głowę, wygładzając lekko sztuczne włosy. Drżącymi nogami wydzedłem z wagonika i poczułem, że ktoś mnie przytrzymuje.

– Przepraszam Tae, jakbym wiedział, nigdy bym cię tu nie zaciągał – zrobiło mi się głupio. Jeon mocno się przejął, a to wszystko wina mojego idiotyzmu. To ja udawałem laskę, ja próbowałem być kimś, kim nie jestem. Pomimo to, wybacz mi Kook, ale muszę jeszcze pociągnąć tę gierkę.

– Myślałam, że nie będzie tak źle, to ja przepraszam.

– Serio, to moja wina. Chcesz coś zjeść? – spytał chłopak.

– A czy moglibyśmy już wracać? Oddam ci za bilety, wybacz, że je zmarnowałam, ale chcę się już tylko położyć.

– Oczywiście, jeśli chcesz, ale zadnych pieniędzy od ciebie nie przyjmę – zapewnił kochany Jeongguk. Nie mogłem dłużej patrzeć mu w oczy, wciąż wmawiać te wszystkie kłamstwa.

Poszliśmy do samochodu i w ciszy wróciliśmy do domu. Pożegnałem się i szybko udałem się do pokoju oblężonego przez kobiety, które patrzyły na mnie z mordem w oczach. Już niedługo nie będą musiały być zazdrosne. Po tym, co stało się dzisiaj jestem pewien, że długo tu nie zabawię. A może to nawet lepiej?

chyba się mnie tu nie spodziewaliście co

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top