3
Wylądowaliśmy w innym mieście. Zobaczyłam na tabliczkę przed nami.
-BRZOZÓW...- przeczytałam. Po co my tutaj?- spytałam się.-A dobra już nie ważne.- powiedziałam po przypomnieniu sobie, że tutaj mieszka moja koleżanka. Po kilku minutach marszu zatrzymałam się razem z Lokim przy dość małym domku ze ścianami obitymi wiśniowymi deskami, czerwonym dachem, z przodu miał drzwi, po ich prawej stronie było okno, a po lewej od drzwi trzy kolumny i okno. Podeszliśmy do drzwi, a ja zadzwoniłam dzwonkiem. Zauważyłam przez sekundę jakiś ruch w oknie. Chwilę później z domu wybiegła dziewczyna na oko 15-latka tak jak ja. Zobaczyłam w jej dłoni nóż. Widziałam jak podbiega z nim w ręku do Lokiego. Loki w tym momencie zrobił zamaszysty ruch rękami i w tym samym momencie pojawiły się całkiem pokaźne ostrza. Były one bardzo ostre oba z zieloną rękojeścią. Mężczyzna również zaczął biec w stronę dziewczyny.
-Przestańcie natychmiast!!!- wrzasnęłam stając pomiędzy biegnących na siebie Lokiego i dziewczynę.
-A kim ty jesteś, że pozwalasz sobie na rozkazywanie mi?!- spytał oburzony Loki.
-Nie twoja sprawa!- odpowiedziałam mu.-A teraz słuchać...- dodałam.-Ania to jest Loki, Loki to jest Ania.
W tym momencie Ania zaczęła się z nim entuzjastycznie witać, za to ja stałam z boku i czekałam, aż skończą. Po dziesięciu minutach witania się ze sobą zabrałam razem z Lokim Anię i ruszyliśmy w dalszą drogę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top