Wizyta małego stwora
Minęło kilka godzin, a w tym czasie do jego pokoju weszła jakaś kobieta, którą widział przedtem z resztą dziwnych ludzi, położyła na stoliku tacę z jedzeniem i lekką się przed nim skłoniła, a potem uciekła przez ścianę.
W chwili kiedy znikała za białą taflą, Harry zerwał się na nogi i próbował wyjść za nią, ale nie udało mu się i uderzył się w głowę.
- Niech to szlag! – zaklął pocierając czoło i siadając w jednym z foteli, nie przestając patrzeć na ścianę.
Nawet nie spojrzał na jedzenie, które przyniosła. Nie był głodny.
I nagle... TRZASK!
Harry spadł na podłogę przestraszony nagłym wybuchem.
Spojrzał na drugą stronę łóżka i zobaczył najdziwniejsze stworzenie jakie mógł sobie wyobrazić.
Miało dziwny profil i wielkie odstające uszy, miał coś w sobie z człowieka i wielkie błyszczące oczy. Wielkością przypominał dziecko, ale miał trochę pomarszczoną skórę i był przeraźliwie chudy, ubrany w brudne szmaty.
Oddech uwiązł mu w gardle kiedy wpatrywał się w stworzenie.
Zaczął mrugać oczami, jakby odpędzając chore wizje, ale TO nadal patrzyło na niego wielkimi, wystraszonymi oczami z cieniem ulgi.
- Oh jak dobrze! – zaskrzeczało. – Jak dobrze pana widzieć panie Harry Potter, sir! Zgredek tak się cieszy, że w końcu udało się Zgredkowi go zobaczyć!
To gadało.
To znało jego imię.
To najwyraźniej też miało imię...
- Czym... wybacz. Ale czym jesteś?
- Zgredek jest skrzatem domowym. – odpowiedział dumnie. – Zgredek przyszedł ostrzec Harry'ego Pottera, sir. Zgredek podsłuchał, niedobry, ale podsłuchał i nie mógł nic nie zrobić, sir.
- Co podsłuchał? – zapytał ostrożnie Harry.
Zgredek zacisnął powieki i uderzył się w głowę piąstką.
- Zgredek nie może powiedzieć! – ryknął zrozpaczony. – Pan Zgredka będzie bardzo zły, zabronił komukolwiek mówić!
Harry wstał, czując się źle widząc co stworzenie robi i złapał go za nadgarstki.
- Dobrze, nie mów, przestań!
- Zgredek musi się ukarać, Zgredek niedobry, że tu przyszedł, ale Zgredek wie, pamięta, co pan Harry Potter zrobił i jest wdzięczny, bardzo, bardzo. Pani zawsze tak dobrze mówiła o panu Potterze!
- Jak pani?
Zgredek wypuścił powietrze i rozpędził się na ścianę.
- Nie... - uderzenie. – Może... - uderzenie. – Powiedzieć!
- Dość Zgredek! Rozumiem, to czego ode mnie chcesz?!
Zgredek zaczął wyginać palce i zbierać powoli myśli.
- Harry'emu Potterowi grozi niebezpieczeństwo. Oni już wiedzą, gdzie pan Potter jest schowany. To tylko kwestia czasu, kiedy się tu dostaną! Harry Potter musi uciekać!
- Ale dokąd? Skąd? – westchnął zirytowany. – Słuchaj. – powiedział poważnie. – Obawiam się, że nie jestem w najlepszym stanie w aktualnej chwili... Zresztą? Co ja gadam! – zaśmiał się nerwowo. – Oszalałem. Tak. Ludzie przechodzący przez ścianę, pojawiające się z nikąd stoliki i gadające skrzaty. To przecież normalne, tak...
Zgredek obserwował go jak chodzi wzdłuż pokoju w ciszy.
- Zgredek może zabrać stąd Harry'ego Pottera. – zaproponował. – W jakieś bezpieczne miejsce... Na pewno jest gdzieś jakieś bezpieczne miejsce...
Bezpieczne miejsce?
Harry nagle się zatrzymał w pół kroku.
Bezpieczne miejsce... Przed jego oczami pojawiły się jakieś obrazy... Przez chwilę zrobiło mu się nawet niedobrze od natłoku barw i... Wspomnień!
To są jego wspomnienia! – uświadomił sobie.
Próbował je zatrzymać, zwolnić, przetrawić, ale one się wymykały zanim zdołał z nich cokolwiek zrozumieć.
Hogwart.
Bezpieczne miejsce to Hogwart. – pomyślał i uśmiechnął się do siebie, nie rozumiejąc do końca dlaczego, ale czując się dobrze i trochę smutno myśląc o tym tajemniczym miejscu, które odbiło się w jego pamięci.
- Zabierz mnie do Hogwartu.
Skrzat podskoczył.
- Do Hogwartu, sir? – powtórzył Zgredek. – Nie! Nie! Zgredek nie może tam zabrać Harry'ego Pottera! To bardzo niedobre miejsce! To...
- Nie. – przerwał mu Harry. – Chcę żebyś zabrał mnie do Hogwartu.
Zgredek pokręcił energicznie głową, a jego oczy wypełniły się łzami.
- Nie! Proszę! Niech on nie każde Zgredkowi zabierać go tam! To nie jest bezpieczne miejsce dla niego! Tam są...
- Do Hogwartu Zgredek! To rozkaz. – powiedział, a słowa same wpadły mu na język.
Zgredek zdrętwiał i wyglądał bardziej zmarnowanie niż przedtem.
Wyciągnął maleńką dłoń w jego stronę, jak zaproszenie.
- Zgredek chciał dobrze... - wyszeptał cichutko.
Harry obejrzał się w koło pokoju, sam nie wiedząc czego może szukać, ale ostatecznie przyjął ofertę skrzata. Chwilę zanim zniknęli przez ścianę wpadło trzech mężczyzn.
Dwóch z nich Harry już widział, kiedy się obudził. Trzeci był obcy.
Zobaczyli, kiedy został porywany w wir aportacji i oczywiście rozpoznali skrzata.
- Nie! Harry! – krzyknął obcy mężczyzna, a Harry poczuł w sobie jakąś różnicę widząc go i słysząc jego głos.
Chciał puścić dłoń Zgredka, ale było już za późno.
Tata. – rozległo się w jego głowie, a on bezradnie oddał się ciemności, która ogarnęła go w podróży.
Lubię Zgredka, serio, ale ... wkurzał mnie często i to dość mocno - mam do niego więcej sympatii niż do Snapa, ale podobne uczucia...
Harry z amnezją nie jest prosty do ogarnięcia, ale na szczęście ktoś niedługo będzie mógł go poprowadzić i zrobi się ciekawie!
Chyba już większość domyśliła się, że sprawa z Hogwartem nie jest zbyt czysta, choć w sumie to złe słowo, bo na pewno nie znajdzie się tam, że ten czarodziej "brudnej krwi".
Ale kto pociąga za sznurki? - ( To pewnie też już wiecie, nie jestem mistrzem zagadek)
:D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top