W poszukiwaniu
Tego zaklęcia nie dało się pomylić z żadnym innym...
Tej zieleni, nienaturalnej i przerażającej, która wypełniała nie tylko wzrok, lecz także serca - strachem.
Harry patrzył jak leci prosto w jego stronę i miał czas jedynie mrugnąć kilka razy, nawet nie odwrócić wzrok, był ślepy i głuchy na świat wokół siebie, bo tym razem, nie wiedział co robić.
Przeżył zaklęcie niewybaczalne raz- jako dziecko i drugi raz- zaledwie pół roku temu, ale czuł, że tym razem będzie inaczej...
I nie mylił się.
Zaklęcie nadleciało i trafiło go w ramie, trochę powyżej serca i odepchnęło go lekko do tyłu, aż padł na plecy tracąc oddech.
Cisza zapadła, choć niektórym wydawało się, że mogą usłyszeć echo potwornego "Nie!", które wydostało się z gardła Dracona.
Chłopak padł na kolana i kiedy było jasne, że Harry już nie wstanie, nie otworzy oczu... zaklęcie, które go przytrzymywało - zostało przerwane.
Nagle - tak po prostu?
Woń śmierci i oczekiwania wypełniała przestrzeń pomiędzy nimi wszystkimi, a potem był chaos.
Koniec jest w końcu początkiem, czyż nie?
A w wielu, wielu, wielu różnych filozofiach czy religiach - świat - narodził się właśnie z chaosu.
- Harry! Nie! - ich głosy mieszały się ze sobą nawzajem... - Wstań! No proszę cię! Nie możesz zginąć...! Proszę.. Błagam, wstań... - gniew, smutek, żałość, wstyd, ból... nienawiść i tęsknota.
A teraz na poważnie - to jest oczywiście żart. Tu jest właściwy rozdział.
To było instynktowne.
A może nawet nie instynktowe, a raczej odruchowe, bo nie potrafił nad tym zapanować ani zatrzymać, kiedy wyczuł impuls, po prostu się go chwycił.
Z początku to nie było przyjemne doświadczenie, ale koniec końców poczuł się lepiej niż potrafił sobie przypomnieć.
Jednak znajdowanie się w powietrzu i widzenie świata z takiej dziwnej – nieludzkiej perspektywy – było dziwne.
W postaci sokoła zanurkował jak tylko znalazł się nad sufitem i zleciał prosto w stronę Malfoya, wyrywając mu różdżkę z ręki, zanim ten zdążył nawet mrugnąć.
Potem odleciał w stronę Syriusza i przemienił się w człowieka ściskając własną różdżkę w dłoni i przykładając dłoń do czoła z wyczerpania.
- Drętwota! – zawołał James i trafił nadal zdezorientowanego Malfoya w pierś, chłopak upadł na podłogę.
- Nic ci nie jest? – zapytał Syriusz, a James w tym czasie z ciekawością podszedł do ciała.
- To naprawdę on? – zapytał cicho i niepewnie. – Nie zabiłeś go?
Harry przełknął ciężko i pokręcił głową.
Spojrzeli na niego pytająco, ale on nie odpowiedział. Zebrał się w sobie i podniósł różdżkę.
Niewerbalne zaklęcie zadziałało bez zarzutu, zwłaszcza, że żaden z nich się go nie spodziewał.
Obie różdżki podleciały do wyciągniętej dłoni Harry'ego.
- Co ty wyprawiasz?! – warknął Syriusz.
Jednak Harry go zignorował i skierował różdżkę na Jamesa.
- Odsuń się od niego. – powiedział powoli i bardzo wyraźnie.
James po kilku chwilach zrobił parę kroków w tył oddalając się od Malfoya.
- Nie pozwolę go wam zabić, a tym samym zabrać i zamknąć.
- Harry... - zaczął Syriusz, ale chłopak niebezpiecznie zwęził oczy i skierował na niego różdżkę.
- On chciał cię zabić, to nie jest ten sam dzieciak... - powiedział James i przeklął cicho, kiedy jego słowa nie zrobiły na jego synu żadnego wrażenia. – Zastanów się lepiej, co robisz. Zabiłby cię bez wahania tak jak każdego z nas, nie powinieneś go chronić.
- Doskonale wiem, co powinienem, a co nie.
Syriusz pokręcił głową z rezygnacją.
- Nie dasz rady uciec. Zwłaszcza z nim. – dodał James. – Kiedy zejdziesz z nim na dół, nikt was nie wypuści.
Harry przez chwilę milczał, a potem spojrzał na drzwi i delikatnie się uśmiechnął.
- Will. Wyjdź stamtąd. – powiedział i kilka chwil później chłopak wysunął się zza drzwi lekko zarumieniony, że został złapany na podłuchiwaniu.
- William! – zawołał zaskoczony James.
- Hej tato... - odparł cicho. –Reszta czeka na dole, mają „nie przeszkadzać aż nie załatwicie delikatnie waszych spraw", - zakpił. – ale i tak się wymknąłem, bo Lac najwyraźniej ma sytuację pod kontrolą. – zerknął na Malfoya. – Żyje?
- Tak. – odpowiedział Harry.
Will pokiwał głową i przejął różdżki Jamesa i Syriusza, starając się na nich nie patrzeć, bo bał się tego co może zobaczyć.
- A co z Sally? Jesteście pewnie, że Lac da radę i jej podać eliksir słodkiego snu?
- Kto jeszcze w tym siedzi? – zapytał gorzko Syriusz wpadając im w słowo.
Will wywrócił oczami.
- Tylko ja, Harry, Lac i moja dziewczyna, ale o ostatnich dwóch nie powiedziałem Harry'emu. – odwrócił się do brata. – Wybacz, potrzebowałem pomocy.
Harry tylko pokręcił głową, ale i tak trzymał się go delikatny uśmiech.
- Chwila! – zawołał James. – Jaka dziewczyna?
- Nie mamy na to czasu. – warknął Harry w stronę Willa. – Zajmiesz się nimi?
Will potaknął i wyjął własną różdżkę i wycelował w swojego tatę i Syriusza.
- A tylko spróbuj William, a będziesz ... - ale James nie do kończył tego zdania, bo został trafiony zaklęciem oszałamiającym i nieprzytomny upadł na ziemię.
Syriusz zaraz do niego dołączył.
- Powiedziałeś im, że go zabiłem? – zapytał Harry podnosząc ciało Malfoya i zarzucając sobie jego ramię na swoje.
Will wzruszył ramionami.
- W jednej z rzeczywistości mogłeś tak zrobić. – powiedział. – Nigdy nie wiesz, która będzie poprawna i na ile.
- Więc miałeś jedną z tych swoich wizji, znowu, i widziałeś, że go zabiłem?
- Tak. – odpowiedział z grymasem. – I na ile wiem, że ci się to nie podoba, to o wiele lepsze wyjście od alternatywy.
- Czyli?
- Stanąłeś przed zaklęciem.
- Och. – zdołał tylko powiedzieć i zaczął schodzić po schodach. – Będąc już na dole spojrzał na Willa surowo.
- Będziesz musiał wykasować im pamięć po wszystkim. Nie możemy pozwolić, żeby coś się wydało. Jeśli sądzą, że Draco nie żyje, to wyjdzie tylko na naszą korzyść.
Will nie wyglądał na zadowolonego, a co zdarzało się teraz rzadko – raczej na zaskoczonego.
- Chcesz żebym zobliviatował Laca i własną dziewczynę?
- Tak. Sally, Lindę, Bena, tatę i Syriusza również.
- To dużo roboty Harry. – powiedział.
- Liczę, że sobie poradzisz.
Will zerknął w stronę kuchni, gdzie było kompletnie cicho i kręcił głową zirytowany.
- Rozumiem, o co ci chodzi, ale nie zobliviatuję ich wszystkich. – odparł pewnie. – Myślisz, że eliksir słodkiego snu zostanie przez nich wszystkich zignorowany? To zbyt ryzykowne. Nie wytłumaczymy wszystkiego i w końcu się na czymś potkniemy.Zostawmy to tak jak jest, zdołamy ich zatrzymać tak długo jak będziesz potrzebował, aż znajdziesz miejsce, żeby go ukryć, a potem ustawimy to tak, żeby wszystko było dobrze.
Harry westchnął.
- Nic nie będzie dobrze jeśli nie zdołam go naprawić.
Will spuścił wzrok, a potem przegryzając wnętrze policzka spojrzał na Harry'ego niezdecydowanie.
- Chyba już odkryłem jak go uzdrowić. – powiedział nieśmiało.
Miałam cały alternatywny rozdział, gdzie Harry umiera i przyznaję się, że pierwotnie zamierzałam go zabić aż nie pojawiła się wasza propozycja na następną część... W takim wypadku trochę głupio go zabijać...
(Wiem jestem troszkę, troszeczkę okrutna w ogóle pisząc na początku tę scenkę, ale nie mogłam się powstrzymać!)
Mam nadzieję, że mieliście udane święta i wspaniałe prezenty! Jak dla mnie tegoroczna wigilia była najlepsza! :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top