Cisi buntownicy
Will obudził się przez koszmar.
Był taki prawdziwy! Śniło mu się, że Harry w końcu wybudził się ze śpiączki, ale nie był Harry'm, był taki... miał takie oczy i w ogóle, tak jak wtedy w Mrocznej Grocie, tylko że tym razem nie udawał.
Tym razem naprawdę był zły.
Usiadł na łóżku i przetarł twarz dłońmi.
W domu było zimno, więc naciągnął na siebie sweter leżący na fotelu przy pustym regale i wyszedł kierując się w stronę kuchni.
Idąc już korytarzem słyszał przyciszone głosy przyjaciół.
Stanął w drzwiach i z pełną świadomością podsłuchiwał, jeszcze i tak zbyt zaspany, żeby zrozumieć wiele z ich rozmowy, ale z każdą chwilą coraz bardziej rozbudzony, kiedy podchwytywał ich słowa.
- ... Mama nie wiele powiedziała i co chwilę ktoś się kręci przy salonie, więc nie wiem kiedy uda mi się przyjść następnym razem.
- W porządku Ginny. – powiedziała Hermiona. – Ale jesteś pewna, że powiedział, że Harry się obudził?
- Mniejsza o to. – wtrącił się Ron. – Obudził się bez pamięci, tak? I jeszcze uciekł? Ta sprawa robi się coraz bardziej beznadziejna.
Ginny westchnęła ciężko pokręciła głową przegryzając wargę.
- Wiem... Nie mogłam nic zrobić. Mama nie pozwolił mi ani razu do niego pójść! – powiedziała, ale tylko Will mógł zrozumieć, co dziewczyna naprawdę czuje, bo tylko on wiedział jaka jest jej relacja z Harry'm.
- Powiemy Willowi? – zapytała Hermiona, a Will nie mógł powstrzymać się od prychnięcia.
Trzy głowy podskoczyły w jego stronę.
- Chyba nie planowaliście tego ode mnie ukryć? – zapytał niewinnie i podszedł do lady, gdzie leżał karton soku pomarańczowego i nalał sobie trochę do szklanki.
- Spokojnie to przyjąłeś. – zauważył Ron.
- Nie wierzę, że Harry zapomniał. – wytłumaczył spokojnie Will. – Pewnie udaje, takie zabezpieczenie. W ten sposób nikt go nie powinien skrzywdzić ani specjalnie męczyć, miał czas, żeby spokojnie wszystko przemyśleć. No bo powiedzcie, jak wy byście zareagowali budząc się na oddziale specjalnym z kwarantanną w podziemiach Munga? Harry pewnie nawet nie wie, że coś takiego istnieje. Nie dziwię się, że uciekł.
- Nie byłabym tego taka pewna. – powiedziała Hermiona krzyżując ręce. – Z tego co mówi Ginny, nie rozpoznał Syriusza ani Remusa.
Will nie odpowiedział, ale zmarszczył brwi wypijając resztę soku.
- Percy powiedział, że ministerstwo nie ma już kontroli nad aportacjami ani nie śledzą nieletnich. – odezwała się Ginny. – Ale siły śmierciożerców przejmujących władzę nad Ministerstwem Magii mogą go wyśledzić, jeśli już tego nie zrobili. Podziemie nie ma szans nawet wysłać oddziały aurorów niezauważenie.
- Świetnie z takim ministerstwem... - burknął sarkastycznie Ron i wstał od stołu wyciągając chleb na śniadanie. – Zostaniesz na śniadanie? – zapytał siostrę.
- Nie. Nie wiem jak długo Teddy zdoła jeszcze utrzymać wrażenie, że jestem na Grimmuald Place. Nie chcę ryzykować. Będę już wracać. Fred i George powinni przyjść jeszcze dzisiaj wieczorem i przyniosą więcej jedzenia.
- To dobrze. – opowiedział Ron.
- Dziękuję Ginny. – uśmiechnęła się Hermiona i uściskała rudą dziewczynę odprowadzając ją do kominka.
Will usiadł przy stole i oparł się na łokciach.
Ron w tym czasie starał się pokroić ser i inne rzeczy potrzebne do kanapek, ale co chwilę klął pod nosem i zaklinał się, dlaczego Hermiona nie pozwala mu używać magii!
W między czasie Hermiona wróciła i z delikatnym uśmiechem zabrała nóż od Rona i zaczęła robić za niego śniadanie.
- Wierzycie, że naprawdę Harry ma amnezję? – zapytał nagle Will.
Hermiona wymieniła spojrzenia z Ronem.
- To nie ma znaczenia. – powiedziała. – I tak będziemy próbować do niego dotrzeć.
- Mogę pomóc! – od razu zgłosił się młodszy chłopak. – Harry na pewno będzie mnie szukać!
- I dlatego zostaniesz tutaj. – odezwał się poważnie Ron. – Nie będziemy ryzykować, że śmierciożercy cię złapią. Gdyby Malfoy się dowiedział gdzie się ukrywasz natychmiast by to wykorzystał.
- Wiem. – burknął Will i zamknął twarz w dłoniach z rozgoryczeniem. – Powtarzacie to każdego dnia.
- To dlatego, że to nie przelewki Will. – powiedziała Hermiona kładąc talerz z kanapkami na stole. – Jesteśmy to winni Harry'emu, musimy dopilnować, żeby nie stała ci się żadna krzywda...
- Potrafię zadbać o siebie!
Ron prychnął i napełnił usta pierwszą kanapką.
- Pozwól nam się tym zająć.
Will nienawidził kiedy tak mówiła.
A mówiła to często.
Od kiedy Drac... Malfoy, został wskrzeszony przez śmierciożerców, co stało się prawdopodobnie tego samego wieczoru kiedy zginął Dumbledore i Harry rozwalił pokój, i wyładował całe pokłady magii... Było tylko gorzej.
Ataki były każdego dnia, sami śmierciożercy, a potem Malfoy przejął oficjalnie pałeczkę.
A to wszystko w przeciągu jednego tygodnia. Na początku drugiego, wszyscy się już zorientowali, że na celowniku jest Will, ale to Ron i Hermiona z kilkoma innymi osobami, która ciągle powiększała się w tak zwaną – Armię Dumbledora, postanowiła ukryć młodego Pottera, kiedy Lily została bardzo ciężko ranna w ataku na Hogwart i zapadła w śpiączkę, a szkołę przejęli śmierciożercy i Malfoy.
Armia Dumbledora była póki co nieoficjalną jednostką i składała się pierwotnie głównie z tych, którym ufali Hermiona, Ron i Will, a nie należeli do Zakonu Feniksa.
Aktualna lista wyglądała już jednak trochę inaczej -
William Potter
Hermiona Granger
Ron Weasley
Ginny Weasley
Fred Weasley
George Weasley
Percy Weasley
Luna Lovegood
Luke Delaney
Teddy Lupin
... Potem zaczęto przyjmować również dorosłych i także kilku Zakonników jako wtyki.
Bill Weasley
Fleur Weasley
Nimfadora Lupin
Minerwa McGonagall
Frank Longbottom
Avery ( po prostu Avery)
Mundungus Fletcher
Oczywiście nikt nie znał pełnego składu oprócz Ginny, Hermiony, Rona i Williama. Każdy pomagał nieświadomy tego, że jest ktoś więcej w to powiązany, dzięki czemu cała sprawa pozostawała ściśle tajna.
Oczywiście bracia Weasleye wiedzieli, że każdy z nich jest w tym razem, dzięki czemu zachowywali łatwiej pozory przed Molly i mogli lepiej ze sobą współpracować.
- Dobra. – rzucił Will i odłożył talerz do zlewu. – Dobra. – powtórzył z większą mocą. – Ale jeśli Harry się odezwie albo będziecie mieć o nim jakiekolwiek wieści, macie mi powiedzieć.
Nie czekał aż Ron i Hermiona cokolwiek powiedzą.
Wyszedł z kuchni i pobiegł do siebie do pokoju.
Kładąc się na materacu, który już stracił ciepło, spojrzał na sufit – tak jak na początku – nadal był popękany i pociemniały, a przy rogach odchodziła farba.
- Nienawidzę tego miejsca. – wyszeptał przymykając oczy i wdychając zimny odór wilgoci jaki zawsze panował w tej dziurze jaką wynalazła im Luna.
Mam nadzieję, że ten rozdział rozwiał wiele waszych pytań :)
I przyznaję, że ten wątek z Williamem też jest dość nieoczekiwany, bo pierwotnie miał on być porwany przez śmierciożerców, ale stwierdziłam, że skoro Malfoy i tak go nie potrzebuje, żeby manipulować Harry'm to po co mam męczyć biednego dzieciaka?
A ! I jeszcze jedna sprawa -
Chciałabym wam BARDZO, BARDZO, BARDZO, BARDZO, BARDZO, BARDZO, BARDZO podziękować, za wszystkie komentarze! Już to gdzieś napisałam, ale powtórzę - to aż dziwne ile uśmiechu i emocji mogą dać nawet dwa słowa po drugiej stronie ekranu, które są kierowane do mnie lub do mojego fanfica!
P.S. (Prawie tyle samo co talksy ze Scorbusem lub Solangelo XD, a nawet więcej! [jeśli wiecie o co mi chodzi])
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top