#1

Ostrzegałam

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Razem z moim starszym bratem Madziarem (Węgry), weszliśmy na salę operacyjną. Litwa już tam na nas czekała, przy ojcu. Pierwsze co zrobiłam to podbiegłam i przytuliłam się do niego. W końcu, te rany po wypadku były na tyle poważne że w każdej chwili możemy go stracić. Polska! Ogarnij się! Tata to przeżyje

-Węgry, Polska. Jak dobrze że jesteście- powiedział RON- Zapewne długo już nie pociągnę

-Tato! Nie myśl tak! Jeszcze wrócimy do domu, i wszystko będzie dobrze- rzekł Węgry

-Jestem już stary, a mam wam parę spraw do powiedzenia. Zacznijmy od testamentu. Litwa dostajesz dom, bo ten gej jeszcze go rozpierdoli

-Ej! - krzyknął Węgry. No ale taka prawda. Stary jest homofobem, ale jakoś zaakceptował jego związek z Austrią

-Majątek pieniężny podzielcie na trzy po równo. Dalej.. Polska bierzesz kota- w butach. Na samą myśl się zaśmiałam pod nosem- Węgry.. masz tu małe mieszkanko. Sprawa testamentu odhaczona, więc idźmy dalej. Echu echu

-Spokojnie tato- powiedziała Litwa podtrzymując ojca za rękę

-Już dobrze, na czym to ja.. a, Niniejszym JA Rzeczpospolita Obojga Narodów, daję tobie Węgry i twojemu chłopakowi błogosławieństwo, a także wam moje córki, w przyszłych związkach.

-Dziękuję ojcze- odpowiedział madziar kłaniając się do stup- Czuję się zaszczycony

-I ostatnią sprawę mam do ciebie Rzeczpospolito Polsko. To może być dla ciebie szok. Jednak i tak muszę ci to wyznać.. echu echu

-Co ojcze?- spytałam. Respirator zaczął dziwnie wyć. Ojciec wyciągnął kopertę i powiedział

-Przykro mi to mówić, ale jesteś echu echu ..adoptowana- zamarłam. To niemożliwe- Ale wiedz że kochałem cię równie tak jak Litwę i Węgry. Kocham was moje dzieci. Żegnajcie..

I tak osoba która przez piętnaście lat znana mi pod tytułem ojca zmarła. Finlandia (lekarz) wyprosił nas z pokoju i wraz z innymi doktorami wszedł na salę. Z oczu ciekł mi bursztyn. 
Węgry też się rozpłakał. Litwa objęła nas i przytuliła do siebie. Próbowała nas uspokoić, ale się jej nie udało, choć zrobiła i tak lepiej niż połowa osób na tym całym zasranym świecie. 

Z jakiego powodu płakałam, sama nie wiem. Czy z tego że dowiedziałam się o adopcji, czy też z śmierci ojca. Może z obu?

Zebrałam swoje łzy do słoika. Wolę by nikt inny niż moja "była" rodzina wiedział że płaczę bursztynem. Źli ludzie mogliby to wykorzystać. Nigdy nie płaczę z byle powodu.

Skierowaliśmy się do auta Litwy by wrócić do domu. Jechaliśmy w milczeniu, więc postanowiłam otworzyć kopertę. W środku był list i klucz

Droga Polsko
Żal mi poinformować ciebie że zostałaś adoptowana. Dokładniej zakupiona na OLX-ie od jakiegoś porywacza. Udało mi się zdobyć informację gdzie mieszka twoja rodzina. Chciałbym żebyś przeprowadziła się do nich z naszym kotem Rzeszą. Na strychu znajdziesz szkatułkę do której  klucz znajdziesz w tej kopercie. Jest tam adres twojej rodziny. Litwa cię tam podwiezie.
List przyda ci się w ramach by cię przyjęli

Twój kochający przybrany ojciec
RON

Dałam ten list Węgrom do przeczytania, na co z drugiej linijki się obśmiał. Przeczytał go Litwie na głos, na co ona parsknęła śmiechem

-Ej! To wcale nie jest śmieszne! Oczekiwałam od was wsparcia

-Przepraszam, ale sprzedana na OLX!- odpowiedziała Litwa nie pomagając

-Ale nadal będziemy się przyjaźnić?- spytałam

-Nie, z dzieckiem z OLX nigdy- zażartował Węgry

-Litwa? Jesteś pewna że to do mnie? A nie do Madziara- chciał to ma. Obie parsknęłyśmy śmiechem, a on się naburmuszył. 

***

Wyszliśmy z auta i weszliśmy do domu. Spakowałam swoje i Rzeszy rzeczy do walizek i plecaka, a akurat że miałam ich mało to wszystko się zmieściło. Następnie weszłam na strych poszukać owej szkatułki. Po paru minutach znalazłam szkarłatną skrzyneczkę na klucz, do którego pasował mój. 

Nie zwlekając otworzyłam, i moim oczom ukazała się balerina. Szkatułka była pozytywką, z której dochodziła muzyczka chyba z ruskiego baletu. Otworzyłam szufladkę pozytywki i znalazłam tam parę zdjęć. Na każdym zdjęciu pojawiło się więcej niż dwie osoby. Pierwsze przedstawiało Malutką mnie na baranach rosłego mężczyzny, zapewne mego ojca. Bawiłam się na nim jego włosami. Zdjęcie z jakimś chłopcem w uszatce który się do małej mnie przytulał, i zdjęcie na którym ojciec trzymał mnie w jednej ręce, drugą trzymał za rękę małego chłopca w czarnej czapce, a obok stała jeszcze trójka chłopców. Ogromna rodzina. Było tam jeszcze parę zdjęć, szkoda że wszystkie były czarno-białe, to może bym się dowiedziała co to za kraje.

Adres znalazłam na zdjęciu całej rodziny. Zeszłam na dół ze szkatułką którą szybko dopakowałam do plecaka. Wzięłam plecak, walizki i kontener z Rzeszą. Litwa pomogła mi wpakować rzeczy do samochodu. 

-To co, jedziemy?- spytała mnie moja przyjaciółka

-Jedziemy

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

No więc o to pierwszy rozdział

Tłumaczę parę rzeczy

Polska płacze bursztynem ze względu na "łzy/złoto Bałtyku" czyli tkz. "morza polskiego"

Rzesza był człowiekiem, ale po wojnie RON zmienił go w kota używając słowiańskiej magii (jeszcze będzie człowiekiem, ale neko)

A teraz

Papatki <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top