3️⃣7️⃣ - "Brat roku!"🪻

~ Maddie ~

Do domu wróciliśmy w ciszy. Vincent nie odezwał się do mnie ani słowem w aucie, przez co prawie się popłakałam bo nienawidzę gdy ktoś jest mną zawiedziony. Gdy weszliśmy do domu nawet się na mnie nie spojrzał, tylko skierował się do swojego gabinetu, albo gdzieś jak najdalej ode mnie.

Spotkanie nie przebiegło dobrze. Wdałam się w kłótnie z prawie każdym członkiem, moim zdaniem broniąc mojego brata oraz Adriena. Vincent jednak nawet na to nie zważał, tylko od razu po wyjściu powiedział "Jestem cholernie zawiedziony." i poszedł dalej nie czekając na mnie.

Zdjęłam buty biorąc je następnie w rękę bo postawie je w garderobie na ich miejsce. W korytarzu trzymaliśmy tylko płaszcze i klapki do chodzenia po domu, oraz obuwie codzienne. Ja teraz akurat założyłam mokasyny które normalnie były w mojej garderobie.

Przeszłam przez salon widząc jak Shane gra. Brat również mnie zauważył, bo zaraz zatrzymał grę i zmarszczył brwi.

— Hej Mad, co to za mina? — Wzruszyłam ramionami i spuściłam głowę bo pierwsza łza spłynęła po moim policzku. — Ej, co jest? —

Brunet podszedł do mnie i obejmując mnie jednym ramieniem zaprowadził mnie na kanapę. Usiadłam i od razu wtuliłam się w chłopaka. Shane również mnie przytulił i poczekał aż się uspokoję.

Gdy mój oddech się uspokoił Shane oderwał się ode mnie i spojrzał na mnie.

— Co się stało? — Zapytał w końcu. Wzięłam głęboki oddech i powiedziałam.

— Pokłóciłam się z prawie każdym członkiem organizacji.

Shane wydał zszokowany odgłos i rozchylił usta. Zaraz jednak się ogarnął patrząc znowu na mnie.

— I dlatego płakałaś? Maddie jesteś jedyną osobą która umie gadać z Vincentem i się go nie boi! Wiesz że on pogada, pogada i przestanie?

— Wprost mi powiedział że jest mną cholernie zawiedziony.

Shane nic nie powiedział tylko mnie przytulił. W takiej pozycji spędziliśmy następne pół godziny.

***

Wchodząc na górę miałam dużą nadzieje że nie spotkam mojego rodzeństwa. Rozmowa z Shane'em mnie uspokoiła, ale dalej chcę sobie wszystko przemyśleć.

Gdy już byłam przy drzwiach usłyszałam kroki. Vince kierował się na dół, właśnie stanął przy schodach i spojrzał w moją stronę. Ja również spojrzałam w jego stronę, ale nie odczytałam żadnych emocji z jego twarzy bo przeszłam przez drzwi i je zamknęłam, następnie się o nie opierając. Odetchnęłam głęboko czując że łzy znowu zbierają się w moich oczach.

Nie płacz. Nie płacz. Nie płacz.

~ Shane Monet ~

Myślałem nad tym jak mogę poprawić Maddie humor. Słodycze odpadają, bo pomimo że Maddie je uwielbia to jest wieczór a ona nigdy nie jada słodyczy wieczorem, chyba że ogląda filmy. A może jednak oglądniemy film? W sumie zjadłbym czekoladę, albo popcorn karmelowy.

Z moich rozmyśleń wyrwał mnie Vincent który kierował się do biblioteki.

— Co idziesz czytać Vince? Poradnik jak wychowywać małe dziewczynki? — Parsknąłem na co mój brat się zatrzymał.

— Rozmawiałeś z Maddie?

— Tak, a co?

— Nic, wiesz czy brała jakieś nuty z pianina?

— Serio? — Zapytałem z niedowierzaniem.

— O co ci chodzi?

— Maddie czuje się tragicznie a ty się nawet o to nie spytasz tylko będziesz o nuty pytał, brat roku! — Rzuciłem zirytowany i już przygotowałem się na słynne powiedzenie "Pilnuj się" albo "Nie pyskuj" ale to nie nadeszło.

Vincent bez słowa ruszył w stronę biblioteki.

(rozdział sprawdzony)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top