3️⃣6️⃣ - Biżuteria. 🪻

~ Maddie ~

No pokazuj co kupiłaś! — Pisnęła Ashley i wskoczyła na swoje łóżko. Gadałyśmy przez kamerkę, bo brunetka się przeziębiła i nie chciała mnie zarażać.

Wyrzuciłam ciuchy z pierwszej torby i zaczęłam je pokazywać. Dziewczyna zachwycała się prawie wszystkim, oprócz butów których nie była fanką.

Serio wybrałaś tylko czarno-białe, białe i biało-szare buty? — Spytała. — Dziewczyno ty nie masz gustu. —

— I czarno-zielone. — Rzuciłam pokazując jej Jordany. Brunetka westchnęła przeciągle.

Przypomnij mi że na dzień dziecka kupuje ci buty. — Rzuciła.

— A ja tobie na urodziny kupie.. Wiem! Załatwię ci wakacje z Dylanem na cały tydzień! — Zaproponowałam, na co ona się zaśmiała.

Już za miesiąc będę miała osiemnaście lat.. — Powiedziała rozmażona. — Czy ty to rozumiesz? Ja. Osiemnaście lat. Wow.

— Tja, nie jesteśmy w Europie hm? — Przerwałam jej. — Tutaj i tak musisz mieć dwadzieścia jeden, żeby legalnie pić. —

Nie niszcz moich marzeń. — Powiedziała zła ale zaraz obie wybuchłyśmy śmiechem.

— Pogadam już dzisiaj z Vincentem o tym planie, ale nie dostaniesz żadnej informacji o tym. — Powiedziałam a na końcu wystawiłam do niej język.

Ależ ty jesteś miła. — Parsknęła.

— I za to mnie uwielbiasz. — Odpowiedziałam jej.

Oczywiście. — Zaśmiała się. — Pa Mad!

— Paaa!

Rozłączyłam się i zaczęłam układać ciuchy oraz biżuterie. Zrobiłam to kolorami, bo tak najbardziej mi się podobało. W między czasie dołączyła do mnie Hailie, która mi pomogła. Ułożyła mi biżuterie tak aby naszyjniki się nie poplątały i wszystko mi posegregowała. Byłam jej wdzięczna bo po samych ciuchach byłam już zmęczona, a jeszcze zostały mi kosmetyki.

— Gdzie chcesz je ułożyć? — Zapytała na co wskazałam jej łazienkę. — Zacznę już, okej? —

— Jasnee! — Odpowiedziałam i włączyłam w końcu głośnik, połączyłam go z moim telefonem i włączyłam swoją playlistę. — Hailie niestety, ale posłuchasz sobie trochę europejskiej muzyki! —

— Okej! — Odpowiedziała lekko rozbawiona.

Zaśmiałam się gdy pierwsza piosenka to była "Friesenjung"*. Zauważyłam jak Hailie wychodzi z łazienki i zaczyna tańczyć. Wybuchłam śmiechem i zrobiłam to samo. Hailie również zaczęła się śmiać, ale zaraz wróciła do układania moich kosmetyków. Ja za to zaczęłam sprzątać torby i wyrzucać wszystkie metki do kosza.

Ski Aggu, esse Magic-Trüffels in den Niederlanden. — Zaczęłam śpiewać. — Heute bin ich top, sie meinten, ich werd' nie da landen, abow. — Wrzuciłam ostatnią metkę do kosza po czym zaczęłam głośno śpiewać. — Mm, ich finde Wein lecker! Ich bin kein Kenner, doch ich bin ein Feinschmecker, abow! — W momencie gdy miało się pojawić "Motherfucker" zatkałam sobie usta przez co Hailie nie słyszała że też to mówiłam. Nie musi słuchać takich rzeczy. — Ich küsse deine Schwester!

Hier wird nicht eingebrochen, doch wir hören ein' Brecher, abow.

W tym momencie Hailie wyszła z łazienki, dlatego złapałam ją za dłonie i zaczęłam tańczyć. Fajnie było widzieć jej uśmiech na twarzy, na mojej też się od razu pojawiał gdy go widziałam. W końcu gdy znowu ją obróciłam, potknęłam się o karton butów przez co obie runęłyśmy na łóżko.

Spojrzałam pierw na nią a później ona na mnie. Po chwili ciszy wybuchłam głośnym śmiechem, Hailie zaraz po mnie.

~ Vincent Monet ~

Kierowałem się w stronę pokoju Maddie, miałem coś do załatwienia razem z nią.

Zapukałem do pokoju ale już słyszałem muzykę i głośne śmiechy. Otworzyłem drzwi i pierwsze co zobaczyłem to Maddie i Hailie leżące na łóżku i śmiejące się w niebogłosy.

Uniosłem kącik moich ust, ale nie odezwałem się.

Miło było widzieć je tak szczęśliwe.

Gdy już się uspokoiły odchrząknąłem, przez co Maddie podniosła głowę.

— Ooo, Vince! — Zaczęła i poprawiła się tak, aby opierać się na łokciach. — Coś się stało? —

— Mam po prostu do ciebie sprawę, chyba że mam przyjść później? — Zapytałem spoglądając na Hailie.

— Hailie, przyjdziesz do mnie wieczorem? — Spytała z uśmiechem.

— Jasne, nie bede wam przeszkadzać. — Powiedziała, po czym wstała i wyszła z pokoju. Maddie w tym czasie usiadła już normalnie i czekała na mnie.

Podszedłem do jej łóżka rozglądając się po pokoju. Nie zmieniła prawie nic, może w końcu posprzątała swoje notatki. Miała też naszykowane pudła, co znaczyło że będzie duża zmiana w tym pokoju.

— Dużo rzeczy chcesz wyrzucić? — Spytałem patrząc na pudła. Maddie zastanowiła się chwile nad odpowiedzią.

— Wiesz Vince.. zastanwiałam się nad remontem całego pokoju. — Powiedziała nie pewnie. Uniosłem kącik ust do góry i położyłem dłoń na jej ramieniu.

— Załatwię ci wszystko, projektanta również. Ale remont zrobimy dopiero w czasie ferii. — Powiedziałem po czym zastanowiłem się jeszcze czy na pewno jej powiedzieć. Ostatecznie tego nie zrobiłem.

— Szybko zleci. — Powiedziała zadowolona.

— Ubierz się elegancko, na siedemnastą trzydzieści musimy być w organizacji. Mają do ciebie pytania. — Poinformowałem ją nie chętnie. Maddie przewróciła oczami, ale ostatecznie poszła się szykować. — Maddie. — Zatrzymałem ją za nim weszła do garderoby. — Przyjdź do mojego gabinetu o dziewiętnastą. Wtedy jeszcze pogadamy. —

~ Maddie ~

Naprawdę nie widziało mi się jechać do tej organizacji. Miałam dość tych wszystkich ważniaków i nie tylko ich. Jeszcze ten cholerny Hemsley który chodził mi po głowie..

Co on tu robił? Przecież mieszka w Holandii, prawda? Co on robił na bankiecie?

Za dużo pytań chodziło mi po głowie, a nie miałam żadnej odpowiedzi.. Tak, niby mogłabym do niego napisać ale nie napisze pierwsza. Nie ma na to żadnej szansy.

Colin przestanie się szybciej ze mną przyjaźnić niż ja do niego napisze.

Ubrałam spódnice oraz marynarkę, a pod nią białą koszulkę. Wyprostowałam włosy po czym ponownie udałam się do garderoby po biżuterie. Wybrałam tym razem srebrną. Kolczyki gwiazdki które się pięknie mieniły idealnie pasowały do naszyjnika z tą samą zawieszką. Naszyjnik kiedyś należał do mamy. Dostałam go od taty tuż przed jego "śmiercią".

W końcu założyłam moje czarne mokasyny które idealnie pasowały do tej stylizacji i gotowa zeszłam na dół gdzie miałam czekać na Vincenta. Przyszłam nawet przed czasem, ale Vince i tak już był w kuchni i rozmawiał z Willem.

— Jestem gotowa. — Poinformowałam gdy weszłam do kuchni. Stanęłam obok wejścia tak, aby dobrze ich widzieć. Mężczyźni spojrzeli na mnie a Will odrazu się uśmiechnął.

— Ślicznie wyglądasz Maddie.

— Naszyjnik mamy prawda? — Spytał od razu Vincent. Uśmiechnęłam się i pokiwałam twierdząco głową. — Czasem ją przypominasz. —

— Niee, Maddie przypomina tatę. — Stwierdził Dylan otwierając lodówkę.

— Czy ja wiem, przypomina Monty'ego. — Parsknął Tony na co każdy się zaśmiał.

— Nie wydaje mi się że przypominam mamę.. na zdjęciach ma łagodniejsze rysy twarzy a ja? — Powiedziałam przeglądając się sobie w telefonie.

— Masz prawie takie same, ale masz bardziej oczy taty. No i czasem masz te same gesty co ona, na przykład gdy ktoś o tobie mówi dajesz ręce do tyłu i uśmiechasz się lekko opuszczając głowę.

Spojrzałam na Vincenta bo dosłownie to teraz zrobiłam. Rozchyliłam lekko usta nie wiedząc co powiedzieć.

— Od kiedy ty takim obserwatorem jesteś, co Vince? — Zastanowił się Shane. Vincent wzruszył ramionami jak nie on i ruszył w stronę wyjścia.

— Maddie jak nie zobaczę cię za dwie minuty w aucie to powiem Colinowi że..!

— Skończ! — Krzyknęłam i rzuciłam się w stronę wyjścia, zabierając wcześniej ciastko od Shane'a.

DZIĘKUJĘ ZA 40 TYŚ. WYŚWIETLEŃ!!!!! UWIELBIAM WASSS!💗😭

NIE SPRAWDZAŁAM ROZDZIAŁU WIĘC PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKIE BŁĘDY, POPRAWCIE JAK COŚ.


(rozdział sprawdzony)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top