3️⃣2️⃣ - Obcisłe sukienki.🪻

~ Maddie ~

Czekałam razem z Ashley na Will'a i Dylana. Nie wiem gdzie byli moi bracia ale na pewno się spóźniali. Mieliśmy jechać do szpitala na wyniki, żeby zobaczyć czy wszystko z nami okej. Mimo tego, że bardzo nie chciałam, bo boje się pobierania krwi, wiedziałam, że muszę. Nie wiemy co nam podano i czy nie będzie żadnych skutków tego.

W końcu po trzydzieści minutach przyszedł zdyszany Will a za nim Dylan. Ten pierwszy wyglądał jakby się spieszył a Dylan miał wywalone.

— Przepraszam dziewczyny, ale zasiedziałem się przy papierach. — Powiedział Will po czym spojrzał na Dylana. — A on się nie ruszył nawet z miejsca, tylko siedzi na telefonie. —

— Odczep się, nie widzisz, że z kimś pisze? — Burknął do niego Dylan marszcząc brwi. Ashley spojrzała na chłopaka z uniesioną brwią.

— Z tego, co wiem to przed sobą masz dziewczynę, na dodatek twoją. — Powiedziała dając dodatkowy nacisk na ostatnie słowo. Dylan westchnął i odłożył telefon po czym podszedł do ciemno włosej. Złapał jej twarz w swoje dłonie składając czuły pocałunek na jej czole.

— Tylko ciebie kocham. — Wyszeptał a ona uśmiechnęła się czule.

Oglądałam to wszystko z szerokim uśmiechem. Zasługiwali na to szczęście. Chociaż nadal nie wierzyłam, że mój brat ma uczucia.

Ominęłam ich, żeby nie przeszkodzić takiej chwili i razem z Willem udałam się do auta. Dopiero gdy zakochana para wróciła pojechaliśmy do szpitala.

Nie jechaliśmy długo. Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Znałam ten szpital, Violet w nim pracuje dlatego też się nieco obawiałam tej wizyty. Nie wiedziałam, czy dzisiaj akurat miała dyżur, chociaż ona jest lekarzem a nami się zajmą pielęgniarki.

Wszystko poszło bardzo szybko. Mimo mojego strachu przed igłami pielęgniarka była bardzo wyrozumiała i mówiła mi wszystko co robi żeby mnie uspokoić. Prawie nic nie poczułam i sama też nic nie widziałam, bo miałam cały czas zaciśnięte oczy. Ashley śmiała się ze mnie, gdy sama też miała pobieraną krew, przez co pielęgniarka musiała ją prosić, aby się uspokoiła.

Gdy wyszliśmy z sali chłopcy już na nas czekali. Ashley szła radośnie a ja szłam powoli próbując iść prosto. Jak ja cholernie nienawidzę pobierania krwi. Zawsze po tym mdleje. Już widziałam, że Will i Dylan się ze mnie śmiali. Przewróciłam oczami patrząc na nich na co jedynie Will mnie objął ramieniem.

— Wyniki można będzie odebrać do dwudziestu czterech godzin, ewentualnie można też sprawdzić online. — Powiadomiła nas pielęgniarka i się z nami pożegnała. My również skierowaliśmy się do wyjścia z tego cholernego szpitala. Na lorda, chce już do domu.

***

— No a ta? — Spytała ponownie Ashley pokazując niebieską brokatową sukienkę do połowy uda. Westchnęłam po raz kolejny i znowu zaczęłam tłumaczyć brunetce.

— Ashley, po pierwsze to sukienka na imprezę, nie na bankiet. — Stwierdziłam a ona parsknęła. — Po drugie Ashley, nie zmieszczę się w nie. —

Chyba od godziny siedziałyśmy wybierając sukienki na bankiet, po tym, jak Vincent się zgodził.

— Jak to nie?! To jest tylko rozmiar S.. — Mówiła, ale ja jej szybko przerwałam.

— Nosze M-kę. — Powiedziałam i uniosłem brew ku górze. Spojrzała na mnie a później na moją sylwetkę.

— Nie możliwe. — Powiedziała i otworzyła inną walizkę. Wyciągnęła z niej długi materiał i mi podała. — Ta na pewno będzie pasować, idź przymierz a ja poszukam dodatków. —

Ostatecznie się zgodziłam i poszłam przymierzyć sukienkę.

Byłam ostrożna, bo wiedziałam, że sukienka mogła być na mnie za mała. Nie chciałam jej rozerwać, wiedziałam, że Ashley ma same obcisłe sukienki a moje biodra i na dodatek rozmiar S, to nie idzie razem w parze.

Nawet nie wiecie ja się zdziwiłam gdy sukienka leżała na mnie jak ulał. Była na ramiączkach i odkrywała nieco dekolt. Faktycznie góra była obcisła, ale w pasie już się robiła bufiasta, przez co się idealnie mieściłam. Spojrzałam na siebie w lustrze i mogłam naprawdę stwierdzić, że w końcu się sobie podobałam.

— Maddie już? — Usłyszałam głos Ashley po czym drzwi od łazienki się otworzyły. — Mam idealne buty, ale nie wiem, czy.. O ja cię.. —

Widziałam błysk w jej oku, gdy mnie zobaczyła. Jej usta się lekko uchyliły a buty wypadły z rąk.

— O. Mój. Lordzie. — Powiedziała, po czym podeszła do mnie. — Maddie.. Wyglądasz przepięknie.. —

— Świetna sukienka. — Ashley trzepnęła mnie w ramie na co się zaśmiałam.

— Po prostu przyznaj sama sobie, że wyglądasz prześlicznie! — Powiedziała po czym wciągnęła gwałtownie powietrze do płuc. — Wiem! Odwalimy cię na bóstwo! Chociaż ta fryzura dodaje ci trochę pazurka. — Wskazała na moje ulizane spięcie.

— Myślę, że wole rozpuszczone włosy. — Odpowiedziałam nadal patrząc w lustro.

— Dobra piękna, nie waż mi się wychodzić z tego pokoju. Idę im powiedzieć, że mają się nas nie spodziewać na obiedzie, zjemy na bankiecie jak coś. — Brunetka klasnęła i wyszła z pokoju. Ja za to zaczęłam wyciągać jej kosmetyki i szykować prostownice oraz lokówkę. Napisałam też do Hailie, żeby do nas przyszła, ale stwierdziła, że nie będzie nam przeszkadzać i sama też chce mieć niespodziankę jak będę wyglądać.

Czekając na Ashley usiadłam na łóżku nie miejąc nic innego do roboty. Zaczęłam myśleć co muszę zrobić po powrocie do Stanów. Muszę się na pewno spotkać ze starymi przyjaciółmi, o to na pewno. No i na pewno zrobię zakupy, bo dosłownie nic nie mam i biorę wszystko od Ashley.

Moje przemyślenia przerwały wibracje mojego telefonu. Sięgnęłam po komórkę i odblokowałem ją.

Nieznany numer
Mam nadzieje, że wszystko dobrze.
Widziałem cię w szpitalu, ładna bluzka.
Do zobaczenia na bankiecie gwiazda;)

Zapowiada się ciekawy wieczór..

(rozdział sprawdzony)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top